- Do końca sierpnia musimy być gotowi na scenariusz, w którym ludzi znów trzeba będzie ochronić przed potencjalnym nowym wariantem - mówi Dan Staner, wiceprezes Moderny, odpowiadający za Europę, Bliski Wschód i Afrykę.

Moderna prowadzi właśnie badanie kliniczne nad swoją szczepionką przeciw COVID-19 dla dzieci między drugim a piątym rokiem życia. Czy to oznacza, że wasz preparat będzie dostępny jako pierwszy, biorąc pod uwagę, że Pfizer i BioNTech napotkał niedawno problemy w podobnym badaniu z udziałem najmłodszych?
Trudno powiedzieć. Badanie z udziałem tej grupy wiekowej rozpoczęło się dopiero w listopadzie; pierwszych wyników oczekujemy w marcu. W przypadku starszych dzieci, w wieku od 6 do 12 lat, wstępne wyniki z wykorzystaniem zmniejszonej dawki były zachęcające. Szczepionka była dobrze tolerowana i wzbudzała odpowiedź immunologiczną pod postacią przeciwciał. Preparat dla tej grupy wiekowej powinien otrzymać dopuszczenie w ciągu tygodnia lub dwóch. W nadchodzących tygodniach oczekujemy opinii ze strony Komitetu ds. Oceny Ryzyka Europejskiej Agencji leków.
Jesteście określani mianem „firmy jednego hitu” - szczepionki. Pandemia się kończy i to już nie będzie tak dochodowe. Co dalej?
Nasza działalność oparta jest na platformie mRNA - to oznacza, że tę technologię wykorzystuje cała paleta produktów. Na pewno dalej będziemy rozwijać preparaty przeciw wirusom atakującym drogi oddechowe - dzisiaj jest to szczepionka przeciw COVID-19, ale pracujemy także nad preparatem przeciw wirusowi grypy. Wstępne wyniki badań nad nim wyglądają zachęcająco i są porównywalne z najlepszymi dostępnymi obecnie szczepionkami. Chcemy opracować także szczepionkę multiwalentną - preparat łączący ochronę przed korona wirusem oraz przed grypą. Powinna być dostępna w drugiej połowie przyszłego roku. Nasi naukowcy zajmują się także szczepionką na wirusa Epsteina-Barr (wywołuje m.in. mononukleozę; nie ma na niego szczepionki - red.) oraz cytomegalowirusa (może powodować zapalenie płuc; nie ma na niego szczepionki - red.). Pracujemy także nad wieloma lekami onkologicznymi, kardiologicznymi czy na choroby rzadkie.
Ostatnie doniesienia z giełdy nie były korzystne dla Moderny, kurs akcji spadał bardzo mocno. Rynek boi się, że jak skończy się pandemia, to przestaniecie zarabiać?
Nie komentuję doniesień giełdowych. Tym zajmują się menedżerowie wyżsi rangą ode mnie. Jeśli chodzi o dochody, to przecież wiele rządów chce mieć zabezpieczone dostawy naszych preparatów również na drugą połowę bieżącego roku. Wiemy, że koronawirus bardzo szybko mutuje. To, czego nie wiemy, to jak taka następna mutacja może wyglądać. Czy będzie groźniejsza? Czy sprawi, że wirus łatwiej będzie przeskakiwał z człowieka na człowieka? Dlatego teraz jest czas na przygotowanie szczepionki drugiej generacji, która będzie gotowa na czas po wakacjach, a która zapewni jak najszerszą ochronę.
Czyli nie obawia się pan o przyszłość Moderny?
Oczywiście, że nie. Dołączyłem do firmy w sierpniu 2020 r. W naszym oddziale w Szwajcarii oprócz mnie był jeszcze tylko Nicolas Chornet odpowiedzialny za międzynarodową produkcję. Teraz nawet w Polsce mamy ponad 50 pracowników: otworzyliśmy centrum usługowe, a planujemy jeszcze powiększyć nasz zespół.
W Wielkiej Brytanii chcecie rozwijać działalność produkcyjną i badawczo-rozwojową. Dlaczego nie w Polsce?
Polski nie pomijamy - nie dawno rozmawiałem z naszym dyrektorem finansowym na temat przyspieszenia rekrutacji w Polsce, dzięki czemu do końca roku liczba naszych pracowników wzrośnie do trzycyfrowej. Bo już jest tutaj zespół. Zatrudniamy specjalistów od finansów, bezpieczeństwa leków, informatyki i zarządzania zasobami ludzkimi. Jeśli chodzi o produkcję, to już w tej chwili współpracujemy z partnerami w różnych krajach, ale rozważamy też kolejne scenariusze. Szczegółów nie mogę zdradzić, bo nasze możliwości wytwórcze muszą być dopasowane do palety produktów.
No właśnie, to może teraz nasza kolej na coś więcej?
Dlaczego nie? W końcu kto jeszcze rok temu myślał, że będziemy otwierać centrum usługowe właśnie w Polsce. Przecież nie był to jedyny kraj, jaki braliśmy pod uwagę. A teraz mamy tu ponad 50-osobową ekipę, którą - jak już powiedziałem - planujemy przynajmniej podwoić. Powiem więcej: z naszej perspektywy większym problemem jest ściąganie ludzi w tempie, którego wymaga nasz rosnący międzynarodowy biznes. Wkrótce zatrudnimy menedżera, który będzie się koncentrował wyłącznie na polskim rynku; to z kolei oznacza dodatkowe miejsca pracy dla specjalistów w zakresie spraw medycznych, sprzedaży, podatków. To będzie drugi krok, jeśli chodzi o budowę naszego oddziału nad Wisłą.
Pod adresem Moderny są wysuwane zarzuty, że nie wspiera Afryki w walce z pandemią. Zarówno wasza firma, jak i Pfizer odmówiły podzielenia się z tamtejszymi podmiotami technologią produkcji szczepionek. Jak pan to skomentuje?
Aby zapewnić globalny dostęp do naszych szczepionek, podjęliśmy kilka kroków. Najpierw w październiku 2020 r. ogłosiliśmy, że w związku z pandemią pozwolimy na swobodny dostęp do naszych patentów i nie będziemy zgłaszać z tego tytułu żadnych roszczeń. To postanowienie jest dalej w mocy. Oprócz tego podpisaliśmy w ramach inicjatywy COVAX umowy na dostawy szczepionek do wielu niezamożnych państw; łącznie trafiło tam już 50 mln dawek, a w tym trafi 0,5 mld kolejnych. Oczywiście kraje te nie płacą takiej ceny jak państwa europejskie. Pod koniec ubiegłego roku ogłosiliśmy też, że wybudujemy w Afryce nowoczesną fabrykę szczepionek. Nasze możliwości produkcyjne w tym roku wzrosną do 1,5-2,5 mld dawek (w porównaniu z 800 mln w ubiegłym roku), z czego duża część trafi do krajów afrykańskich. To wszystko razem sprawia, że dostęp do naszej szczepionki jest naprawdę globalny.
Mówi pan, że Moderna nie będzie zgłaszać roszczeń z tytułu naruszenia praw patentowych do końca pandemii. Ale pandemia lada moment się skończy, a w Republice Południowej Afryki jest firma, która wzorowała swój preparat przeciw COVID-19 na waszym.
Nasze technologie, nie tylko związane ze szczepionką na koronawirusa, są objęte ochroną patentową także w RPA. Jak już wspomniałem, nie będziemy zgłaszać żadnych roszczeń wobec patentów dotyczących preparatu przeciw COVID-19. Jesteśmy jedyną firmą, która złożyła ponad rok temu taką deklarację i od tej pory nikt się do niej nie przyłączył. Moderna chce być częścią rozwiązania problemu pandemii na świecie i chcę potwierdzić, że nasze prawa do własności intelektualnej nie będą stanowiły bariery dla dystrybucji szczepionek wśród państw rozwijających się - włącznie z Afrigen Biologics, bo to o tej firmie wspomnieliście w pytaniu. Oczywiście po pandemii nie będzie zgody na to, żeby ktoś kradł efekty 11 lat naszych prac badawczych.
Podnieśliście niedawno ceny swoich szczepionek dla europejskich klientów. Próbujecie dodatkowo zarobić na pandemii, póki jeszcze trwa.
Nie próbujemy zarobić na pandemii i nie podnieśliśmy cen szczepionek dla europejskich klientów, a właściwie to nawet je obniżyliśmy.
To znaczy?
Uważam, że cena naszego produktu nie jest wysoka, a biorąc pod uwagę to, co robi, jest uczciwa. Można ją porównać do ceny testu na obecność wirusa, a przecież test nie służy do leczenia i nie chroni życia.
Biorąc pod uwagę, że na opracowanie waszego preparatu były przeznaczone środki publiczne, w tym unijne, to czy nie uważa pan, że szczegóły umowy sprzedaży szczepionek zawartej z Komisją Europejską nie powinny być publicznie znane?
To nie moja decyzja. Co do zasady jednak kiedy partnerzy negocjują ze sobą umowę, to jej zapisy pozostają między nimi - także kiedy tymi partnerami są państwa członkowskie i Komisja Europejska. Państwa członkowskie były zresztą obecne przy negocjacjach, znały treść umowy i ją zatwierdziły. Poza tym każdy kraj mógł też powiedzieć, że nie chce naszej szczepionki.
Odrzuca pan zarzut, że Moderna chce zarobić na pandemii?
Absolutnie. Nie zapominajmy, że ludzi uratowały właśnie inwestycje takich firm jak Moderna i BioNTech. Oczywiście do tego grona należy zaliczyć także AstręZenekę i Johnson & Johnson. Razem od lat inwestowaliśmy w stworzenie produktów - w tym wypadku szczepionek - które mogły trafić na rynek; pandemia po prostu znacząco przyspieszyła ten proces i umożliwiła nam sprawdzenie naszej platformy szybciej, niż byłoby to możliwe w sytuacji, gdyby do niej nie doszło. Dzięki temu byliśmy w stanie dostarczyć miliardy dawek po to, aby zapewnić ochronę jak największej liczbie ludzi na całym świecie.
Myśli pan, że szczepionkę przeciw COVID-19 trzeba będzie przyjmować co roku, tak jak preparat przeciw grypie?
Trudno powiedzieć. W wielu państwach ludzie zadają sobie pytanie „czy będzie potrzebna czwarta dawka?”; zdecydował się na nią Izrael. Jest taka możliwość, że po Omikronie pandemia zmieni się w endemię; otwarte pozostaje pytanie, czy w związku z tym będziemy przyjmować dodatkową dawkę w okresie, kiedy wirus przybiera na silę, czyli w sezonie jesienno-zimowym. Jedno wiemy na pewno: SARS-CoV-2 zaskoczył nas swoją umiejętnością nabywania mutacji. W dwa lata po oryginale pojawiły się warianty Alfa, Beta, Gamma, Delta, Omikron. Musimy po prostu mieć nadzieję, że kolejna mutacja nie cofnie nas z powrotem do wariantów znacznie częściej wywołujących ciężką postać COVID-19 i - niestety - zgony.
Czy będziemy mieli do czynienia z kolejną falą pandemii - czy to już koniec?
Nikt nie ma kryształowej kuli, w której można byłoby znaleźć odpowiedź na to pytanie. Obserwujemy jednak, że są ludzie, którzy przeszli po dwa, a nawet trzy zakażenia SARS-CoV-2. Najpierw załapali oryginalnego wirusa, potem Deltę, a teraz przechodzą Omikrona. Co to oznacza? Że można się zakazić, mimo że ciało już wytworzyło przeciwciała na wirusa. Dlatego musimy pozostać czujni, żeby wirus znów nas nie zaskoczył i nie uderzył ponownie. Kluczowym momentem będzie czas po wakacjach - do końca sierpnia musimy być gotowi na scenariusz, w którym ludzi znów trzeba będzie ochronić przed potencjalnym nowym wariantem.
W Polsce, gdzie odsetek szczepionych jest niski, trwa duża dyskusja na temat szczepień. W państwach, gdzie ten wskaźnik jest wyższy, często słyszy się, że dla powodzenia programu szczepień kluczowa jest przejrzystość, w tym informacji dotyczących skutków ubocznych. Czy firmy takie jak Moderna nie powinny jaśniej o tym mówić?
Nasze szczepionki są bardzo bezpieczne, zwłaszcza biorąc pod uwagę skalę programu szczepień przeciw COVID-19, bezprecedensowego w historii. Preparat Moderny tylko w ubiegłym roku trafił do 250 mln osób. Na tej podstawie możemy stwierdzić, że jest skuteczny i zapewnia ochronę. Co najważniejsze - przed wariantem Delta, czyli tym, który najczęściej posyłał ludzi na oddziały intensywnej terapii i powodował najwięcej zgonów. Co więcej, urzędy regulacyjne na całym świecie na bieżąco monitorują bezpieczeństwo naszego produktu. Oczywiście, może się po nim pojawić gorączka albo dreszcze, ale nie są to poważne skutki uboczne. Najważniejsza jest ochrona, jaką zapewnia nasz produkt.