Nowe opłaty, podobne do cukrowej, oraz dodatkowe ubezpieczenia są jednym z proponowanych przez rząd kierunków zmian.
Stan zdrowia Polaków jest fatalny, a system
opieki medycznej mało skuteczny - to diagnoza, którą postawiło Ministerstwo Zdrowia w przyjętym właśnie dokumencie „Zdrowa przyszłość, ramy strategiczne rozwoju systemu ochrony zdrowia na lata 2021-2027, z perspektywą do 2030 r.”.
Resort zdrowia postawił sobie za cel poprawę jakości opieki i stworzenie bardziej funkcjonalnego systemu. Ma do tego prowadzić odchodzenie od opieki instytucjonalnej - stawianie na wsparcie blisko domu, a także przesunięcie ciężaru opieki ze
szpitali na specjalistów, postawienie na rozwój technologii i zwiększenie finansowania. Strategia ma zmienić sposób myślenia -pacjent ma być w centrum systemu, równie ważne ma być monitorowanie jego zadowolenia z jakości świadczeń.
Minister zdrowia Adam Niedzielski podkreśla, że „Zdrowa przyszłość” jest najważniejszym dokumentem strategicznym w kontekście systemu lecznictwa. Jak piszą autorzy dokumentu, przedstawia on główne działania oraz niezbędne kierunki zmian, które należy podjąć, aby zapewnić obywatelom dostęp do wysokiej jakości usług zdrowotnych. To drugi taki dokument - pierwszy powstał w 2014 r. Jest odpowiedzią na oczekiwania Brukseli. Bez niego nie dostalibyśmy pieniędzy na zdrowie z
funduszy unijnych.
Dlaczego jest źle? Żeby pokazać kierunki zmian, autorzy połowę z 335-stronicowego dokumentu poświęcają na diagnozę sytuacji. A ta nie wygląda dobrze. Po pierwsze, umieramy za szybko: długość życia (przede wszystkim polskich mężczyzn) jest wyraźnie krótsza niż przeciętna w krajach
UE i różnica ta się nie zmniejsza. Wykańczają nas szybciej niż średnio w Unii choroby cywilizacyjne: nowotwory, choroby krążenia. Jesteśmy bardziej otyli, więcej palimy i pijemy, mamy bardziej zanieczyszczone powietrze i kompletnie nie dbamy o siebie. Odsetek osób biorących udział w badaniach przesiewowych (od 5 proc. do 35 proc.) plasuje nas na końcu unijnej stawki.
Zdrowotne zaniedbania Polaków wiążą się ściśle z niewydolnością systemu opieki medycznej. Przede wszystkim autorzy raportu wskazują na bardzo małe finansowanie. Piszą o celu, jakim jest 7 proc.
PKB w 2027 r. na zdrowie, ale podkreślają, że wydatki są i będą nadal poniżej średniej unijnej.
Zmiany zaczną się od psychiatrii i opieki nad osobami starszymi
Polska służba zdrowia jest, według dokumentu, źle zorganizowana. Jeden z kluczowych błędów polskiego systemu to stawianie na leczenie szpitalne zamiast na opiekę specjalistyczną. Terapia w poradniach jest tańsza, a dzięki temu jest więcej miejsc w szpitalach dla naprawdę potrzebujących.
Sam sposób finansowania nie zachęca do tego, żeby poprawiać jakość opieki czy stawiać na rezultaty. Efektem są m.in.: brak odpowiedzialności za wynik leczenia, dublowanie świadczeń oraz brak ciągłości opieki, brak zapewnienia pacjentom kontroli po zakończonej terapii czy odpowiednio szybkiego dostępu do rehabilitacji. Słabością są też zbyt wolny postęp naukowy i niedostateczna innowacyjność. Nie ma też odpowiedniej współpracy między szpitalami a resztą systemu, np. opieką społeczną czy sanepidem.
W wielu miejscach szwankuje również infrastruktura - placówki medyczne są w opłakanym stanie i borykają się z problemami sprzętowymi.
Jednym z niewielu plusów jest rozwinięta - co zostało przyspieszone w trakcie pandemii - informatyzacja ochrony zdrowia. E-skierowanie, e-recepta, rejestracja na szczepienia, internetowe konto pacjenta czy elektroniczna dokumentacja medyczna - dzięki temu może usprawnić, ale także pomóc w koordynacji opieki.
Jak naprawić sytuację? Dla zrealizowania wizji wskazano 15 celów, które będą wdrażane poprzez sześć kierunków interwencji, podzielonych na 18 narzędzi.
Jednym z pożądanych kierunków rozwoju systemu ochrony zdrowia, określonym w „Zdrowej przyszłości”, jest deinstytucjonalizacja. Szczegółowe rozwiązania przyjęto w pierwszej kolejności dla dwóch dziedzin: psychiatrii oraz opieki nad osobami starszymi. Celem jest zorganizowanie jej w domu i w warunkach stacjonarnych. Tak, aby wspomóc bliskich, którzy zdecydowaliby się na opiekę w domu.
Autorzy piszą też o większej liczbie opłat prozdrowotnych. Tak jak już istniejąca opłata cukrowa, mogłyby zostać wprowadzone opłaty od suplementów diety czy produktów zawierających szkodliwe izomery trans kwasów tłuszczowych.
Gruntownej analizy wy maga także możliwość wprowadzenia dodatko wych ubezpieczeń - w szcze gólności ubezpieczeń opiekuńczych finansujących opiekę długoterminową oraz mechanizmów partycypacji sprawców prowadzących pojazdy pod wpływem alkoholu i środków odurzających w kosztach leczenia urazów ofiar ponoszonych przez publiczny system ochrony zdrowia.
Obok tego trzeba zmienić organizację systemu. Pomysłem jest przede wszystkim ucieczka od wielkich instytucji i wprowadzenie lepszej koordynacji. Chodzi o współpracę między różnymi służbami: szpitalami, sanepidem, policją, strażą pożarną, opieką domową, pomocą społeczną etc. Inaczej też powinny działać same szpitale: na zasadzie trzech etapów kontaktu z pacjentem. Pierwszy poziom to wstępna diagnostyka i e-rejestracja chorego; drugi - sieć powiatowych ambulatoriów całodobowych, trzeci - interwencja karetki ratownictwa medycznego i transport na szpitalny oddział ratunkowy.
Lista pomysłów na poprawę jest długa: zniesienie limitów, rozwój opieki domowej i środowiskowej oraz szersze wykorzystanie rozwiązań telemedycznych. Likwidowanie białych plam w dostępie do opieki, m.in. przez relokację kadry tam, gdzie jej brakuje, przez wprowadzenie zachęt i zmianę sposobu kształcenia, rozwój e-zdrowia, ale i opieki farmaceutycznej, wypracowanie standardów opieki, płacenie za jakość. Ale także postawienie na rozwój nauki.
Jaki ma być efekt proponowanych zmian? W tej kwestii resort zdrowia jest bardzo enigmatyczny i nie podaje konkretnych oczekiwań, pisze tylko, że ma nastąpić wzrost oczekiwanej długości życia, skrócenie czasu oczekiwania na świadczenia. Ma być więcej szpitali z akredytacją świadczącą o jakości, ma spaść odsetek niezadowolonych z działania systemu zdrowia, ma wzrosnąć liczba osób zgłaszająca się na badania przesiewowe, liczba zaszczepionych dzieci, a odsetek wydatków na zdrowie publiczne ma być wyższy niż dotychczas. Więcej ma być studentów kierunków medycznych, więcej pacjentów korzystających z pomocy specjalistów, a zadłużenie szpitali ma się zmniejszyć. ©℗
opinie
dr Małgorzata Gałązka-Sobotka dziekan Centrum Kształcenia Podyplomowego oraz dyrektor Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego
/
Materialy prasowe
Dokument stanowi dobrą strategiczną ramę dla innych, bardziej szczegółowych planów wykonawczych. W sposób właściwy zdiagnozowano problemy, z jakimi mierzy się obecnie ochrona zdrowia i mam tu na myśli m.in. wyzwania związane ze starzejącym się społeczeństwem, ale także ograniczeniami wielu zasobów, w tym kadr. Strategia rządu nie tylko wskazuje cele, które rządzący zamierzają osiągnąć w sferze zdrowia, lecz także wskaźniki, na podstawie których te osiągnięcia będą ewaluowane i monitorowane. Natomiast zasadniczym problemem jest brak przypisania konkretnym miernikom oczekiwanych wartości. Jeśli mówimy o tym, że chcemy np. zmniejszyć współczynnik zakażeń szpitalnych, podnieść odsetek pacjentów korzystających z rozwiązań telemedycznych, to niezbędne jest zdefiniowanie oczekiwanego poziomu, który wyznaczy intensywność i zakres inwestycji prowadzących do tego celu przy wykorzystaniu środków. Tymczasem my -nie tylko w tym dokumencie, ale ogólnie w ochronie zdrowia -takich mierzalnych idoprecyzowanych celów nie wyznaczamy.©℗
Tadeusz Jędrzejczyk były prezes NFZ, ekspert z zakresu ochrony zdrowia
/
nieznane
Lektura strategii, w której wskazano, co jest problemem, nie daje jasnej odpowiedzi, jak zwiększyć zasoby kadrowe czy rozwijać innowacyjne formy opieki. Również część samorządowa została opracowana w sposób zbyt pobieżny. Stąd moim zdaniem wymagałoby to dopracowania. Doceniam fakt umiejscowienia w strategii kwestii odnoszących się do zdrowia publicznego, m.in. umieszczenia w tzw. części diagnostycznej strategii czynników behawioralnych. Natomiast moim zdaniem w dokumencie brakuje wniosków. Już teraz zauważamy, że mimo wysiłku edukacyjnego (bo nie można powiedzieć, że go nie było) efekty są małe -w zakresie szczepień, zdrowia pracowników, motywowania do zdrowego stylu życia czy profilaktyki. Jest to spowodowane brakiem dodatkowych zachęt. Tymczasem wtreści strategii nie znajdziemy odpowiedzi, jak osiągnąć wkraju poziom satysfakcjonujący.©℗