Specjaliści POZ, u których drastycznie wzrośnie liczba pacjentów z podejrzeniem raka, mogą się spodziewać kontroli. Będą też kary, np. odebranie prawa do wydawania karty onkologicznej - mówi w wywiadzie dla DGP Krzysztof Tuczapski, wiceprezes NFZ.
Jest pan człowiekiem resortu zdrowia w NFZ?
Dlaczego pani tak sądzi?
Wygląda to tak, że nowy prezes funduszu dobierał takich współpracowników, którzy zagwarantują wdrożenie pomysłów Ministerstwa Zdrowia. Do tej pory współpraca na linii resort zdrowia–NFZ nie układała się najlepiej.
Nie ukrywam, że zgadzam się z pomysłami resortu. My jesteśmy realizatorami polityki zdrowotnej kreowanej przez ministerstwo.
Czyli podoba się panu rozwiązanie, że minister zdrowia ma pełną kontrolę nad NFZ?
Zmiany, które wprowadziła ostatnia nowelizacja ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych, służą przede wszystkim uporządkowaniu kompetencji. To naturalne, że minister zdrowia, który kreuje politykę zdrowotną, ma jednocześnie wpływ na realizację jej zadań i celów.
Czyli zapewne pozytywnie pan również ocenia wydzielenie wyceny z funduszu?
Tak. Realizator umów nie powinien jednocześnie wyceniać i kontraktować świadczeń. A tak jest obecnie. To rodzi niezdrową sytuację na rynku. Od 1 stycznia ten obowiązek przejmie Agencja Oceny Technologii Medycznych (AOTM) i uważam, że jest ona do tego przygotowana. Już teraz zajmuje się opiniowaniem i określaniem wyceny dla nowych procedur, które mają być dopiero dostępne dla pacjentów.
Na jakim etapie jest przeniesienie tego obowiązku z NFZ do AOTM?
Odbywają się spotkania, na których omawiamy najważniejsze sprawy dotyczące tego procesu. Poza tym na początku będziemy wspierać agencję naszą wiedzą medyczną i merytoryczną.
Istnieje w NFZ jakaś komórka, która zajmuje się wycenami?
To zespół składający się z pracowników działów finansowych i medycznych. Sprawdzają, czy wycena jest zgodna z realiami. Czy nie jest za wysoka albo za niska, czy jest zgodna z oczekiwaniami świadczeniodawców. Bo wiadomo, że koszty mogą być różne w zależności od ośrodka.
Pracownicy zostają w funduszu czy przechodzą do agencji?
Zostają u nas. AOTM prawdopodobnie przeprowadzi własny nabór.
Mówi się jednak, że nie ma konkretnych standardów sporządzania wyceny. I że to właściwie decyzja urzędnicza.
Przedstawiciele świadczeniodawców z różnych regionów Polski przedstawiają nam wyliczone przez siebie koszty, jakie ponoszą przy danej procedurze, a my to sprawdzamy i analizujemy. Nie jest to tylko decyzja urzędnika. Przy wycenie ważny jest kompromis i realna ocena kosztów świadczeń. Wiadomo, że są takie świadczenia, które są mniej lub bardziej kosztochłonne w zależności od rodzaju terapii i miejsca, gdzie są przeprowadzane.
Wyciągnięcie wyceny z NFZ spowoduje spadek ich poziomu?
Po 1 stycznia 2015 r. nie należy się spodziewać kolosalnych zmian, ale na pewno wyceny będą głęboko analizowane. Niektóre są na pewno przeszacowane. Na przykład kardiologia inwazyjna była swego czasu świetnie wyceniona. Teraz ten poziom obniżono, bo popyt na tego typu świadczenia został sztucznie nakręcony. Średnia europejska to jeden ośrodek na 250–300 tys. mieszkańców. Tymczasem np. w Lublinie, w którym mieszka ok. 400 tys. osób, takich ośrodków było sześć.
Czy będą zmiany dotyczące wyceny porodów i intensywnej terapii?
W przypadku SOR powołaliśmy zespół, który analizuje sytuację na tych oddziałach. W jego skład wchodzą lekarze, pracownicy ministerstwa oraz NFZ. W tym roku jednak nie przewidujemy zmian w wycenie. Być może w następnym. Chodzi o to, by na SOR trafiały głównie pilne przypadki. W przypadku porodów nie podjęliśmy jeszcze decyzji.
Rozumiem, że obecnie najważniejszy jest pakiet onkologiczny. Ustawa już jest. Pytanie, czy fundusz jest gotowy. Od was wiele zależy.
Oczywiście przygotowujemy się do tych zmian od wielu miesięcy. Kończymy prace nad szczegółami zarządzeń. Wiele zależy jednak także od samych lekarzy, dlatego cały czas prowadzimy z nimi rozmowy na temat nadchodzących zmian i m.in. nowych warunków funkcjonowania POZ.
Chodzi o problem ze szkoleniami, czy dalej są dyskutowane kwestie wynagrodzeń dla nich?
Szkolenia się odbywają i nie narzekamy na frekwencję. To bardzo ważne, żeby wszyscy lekarze rozumieli, na czym polegają wprowadzane zmiany, i mieli możliwość rozmowy z nami na ten temat oraz zadawania pytań.
Jakie pieniądze otrzymają lekarze rodzinni za skuteczność w diagnozowaniu raka?
Jest jeszcze za wcześnie, żeby mówić o konkretnych kwotach.
Ile?
Naprawdę to nie jest jeszcze moment, w którym można podawać konkretne kwoty. Trwają rozmowy na ten temat.
Ale od tego zależy, czy w ogóle będą szybką ścieżką wysyłać pacjentów z podejrzeniem raka na dalszą diagnostykę.
Uważam, że nasze propozycje są korzystne dla lekarzy POZ. Wiemy, ile osób rocznie zapada na nowotwory w Polsce. Ta liczba nie wzrośnie nagle radykalnie z powodu zmiany ustawy. Zmieni się natomiast organizacja systemu, dzięki czemu pacjenci będą mogli liczyć na szybszą diagnostykę i bardziej skoordynowane podejście do leczenia.
Co jednak, jeżeli lekarze, chcąc wykazać się efektami w postacie większej liczby pacjentów diagnozowanych w kierunku nowotworu, będą wysyłać na badania praktycznie wszystkich. Nie dojdzie do nadkonsumpcji świadczeń?
Jeżeli u danego lekarze rodzinnego drastycznie wzrośnie liczba pacjentów z podejrzeniem choroby nowotworowej, a podejrzenia nie potwierdzą się w ostatecznych diagnozach, to będziemy analizować, jaka jest tego przyczyna.
Co wtedy?
Będą regulacje, które pozwolą weryfikować proces kwalifikowania pacjenta. Będą również kontrole.
Jak będą kontrole, to i kary?
Jedną z konsekwencji może być to, że lekarz straci uprawniania do wydawania karty onkologicznej.
Kontrole też kosztują. Będą na to dodatkowe pieniądze?
Tak.
Czy w związku ze zmianami będą nowe konkursy dla placówek?
Nie przewidujemy w tym roku konkursów, tylko aneksowanie. Oddziały wojewódzkie są do tego przygotowane i zaczęły już wdrażać odpowiednie procedury.
A czy tam, gdzie nie ma onkologów, nie trzeba będzie rozpisać nowych konkursów?
O tym zdecydują dyrektorzy oddziałów. Jeżeli gdzieś jest biała plama, bo brakuje konkretnego typu specjalistów, oddział może przeprowadzić postępowanie uzupełniające.
Ale to wymaga pieniędzy. W planie finansowym nie było wydzielonych środków na pakiet onkologiczny.
Sposób finansowania zmian, jakie wprowadza pakiet onkologiczny, znajdzie odzwierciedlenie w decyzjach NFZ.
Pan tak mówi, tak samo twierdzi ministerstwo. Ale nikt nie chce sprecyzować, skąd te pieniądze wziąć? Lekarze rodzinni mówią o 800 mln zł na ich wynagrodzenia.
Pieniądze, którymi dysponuje NFZ, są zapisane i opisane w planie finansowym. A jeśli chodzi o POZ, to – tak jak mówiłem – rozmowy na temat szczegółów trwają.
Nastąpi przesunięcie pieniędzy, czy będzie nowa pula środków?
Wiadomo, jaki jest przyszłoroczny budżet NFZ. W porównaniu do tego roku środków jest więcej. Jesteśmy po zmianie planu finansowego na ten rok, dzięki której do oddziałów trafi ponad 800 mln złotych. Decyzje dotyczące roku 2015 jeszcze przed nami.
Wąskie gardło pakietu onkologicznego to mała liczba patomorfologów. Jest ich tylko 700. Mogą się nie wyrabiać z wykonywaniem wszystkich biopsji w czasie przewidzianym przez pakiet.
Świadczeniodawcy mogą podnajmować patomorfologów np. z miejscowości przygranicznych. Nie ma prawnych przeciwwskazań dla takich rozwiązań. Lekarze z państw UE mogą pracować w innych krajach wspólnoty i nie wymaga to nostryfikacji dyplomów lekarskich.
Placówki mogą, a nie muszą się zgłaszać do pakietu onkologicznego.
Faktycznie, takiego przymusu nie ma. Jeżeli nie chcą dostać dodatkowych pieniędzy i wykonywać świadczeń nielimitowanych, to rzeczywiście mogą z tego zrezygnować. Ale nie wyobrażam sobie, żeby szpital odmówił wykonywania świadczeń w ramach szybkiej ścieżki.
Ale przecież te placówki i tak mają nadwykonania. Może im wcale nie zależeć na udziale w programie.
Nadwykonania i możliwość leczenia bez limitu to, proszę mi wierzyć, dwie zupełnie różne sytuacje dla szpitala. Pierwsza jest obarczona ryzykiem, druga daje gwarancję sfinansowania udzielonych świadczeń. Nie wyobrażam sobie, by dyrektor szpitala zrezygnował z możliwości leczenia bez limitu.
Czy do końca tego roku NFZ zapłaci pacjentom koszty leczenia za granicą, które ponieśli, mimo że w Polsce nie obowiązywały jeszcze przepisy, które taką możliwość dopuszczają?
Przepisy ustawy transgranicznej jeszcze nie obowiązują. Czekamy na podpis prezydenta i niezbędne akty wykonawcze, ale jesteśmy gotowi do realizacji zapisów ustawy.
Ale NFZ zwróci im poniesione koszty?
Zgodnie z zapisami ustawy pieniądze na ten cel są zagwarantowane w budżecie funduszu.
Część spraw o zwrot wydatków wciąż czeka na rozstrzygnięcie sądów.
Tak, czekamy na rozstrzygnięcia sądów w tej sprawie.
Ale czy będziecie odwoływać się od niekorzystnych wyroków?
Takie decyzje zawsze podejmuje się na podstawie uzasadnienia wyroku sądu i obowiązujących przepisów.