W tym tygodniu wyślemy 55 tys. sztuk do Kirgistanu, dawki z Polski może też otrzymać Jemen.

Egiptowi darowaliśmy 100 tys. szczepionek i przekazaliśmy je w ubiegłym tygodniu. W sumie od początku sierpnia do tej pory wsparliśmy 10 krajów. Najwięcej sprzedaliśmy Hiszpanii, Norwegii i Australii, było to odpowiednio 2,4 mln sztuk szczepionek Pfizera i po milionie szczepionek wyprodukowanych przez koncerny Moderna i Pfizer. Te szczepionki sprzedawaliśmy po cenie zakupu. Hiszpania zgłosiła się na forum europejskim, ponieważ w sierpniu ich akcja szczepionkowa wymagała większej liczby preparatów, niż ten kraj posiadał. A u nas liczba zainteresowanych szczepieniami wtedy już wyraźnie osłabła.
Wysyłając szczepionki w świat, można realizować własne interesy. Dyplomacja szczepionkowa w większości nie służy jednak załatwianiu doraźnych spraw, lecz jest inwestycją w długofalowe relacje.
Jeden z dyplomatów przyznaje, że temat szczepionek jest podnoszony w rozmowach z krajami blisko wschodnimi, skąd białoruski reżim ściąga migrantów, by kierować ich potem na polską granicę. – Ale o żadnym barterze nie ma mowy. Przecież oni nie są w stanie nam zagwarantować, że w zamian za szczepionki będą blokować te transfery. Szczepionki z dziedziną bezpieczeństwa nie są łączone, to są zbyt odległe rzeczy – zastrzega rozmówca DGP. Nasze placówki dyplomatyczne od początku kryzysu na granicy z Białorusią próbują zniechęcać do organizowania lotów do tego kraju. Na poziomie politycznym ze swoimi irackim i jordańskim odpowiednikami rozmawiał w Nowym Jorku na szczycie ONZ minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau. Dwa tygodnie temu roboczą wizytę w Jordanii złożył wiceszef MSZ Paweł Jabłoński.
Polska nie wybiera krajów, którym oferuje szczepionki, lecz one same zgłaszają zapotrzebowanie. Na liście jest 30–40 państw. – O tym, do którego kraju zostanie skierowana kolejna transza, nie decyduje to, co my będziemy z tego mieli, ale przede wszystkim to, jakie zostało zgłoszone zapotrzebowanie i czy jesteśmy w stanie na nie odpowiedzieć – mówi nasze źródło. Polska nie tylko sprzedaje szczepionki, ale też wysyła je w formie darowizny. W darze przekazywane były do tej pory jedynie preparaty AstryZeneki, szczepionki niecieszącej się popularnością w Europie, a na sprzedaż idą te postrzegane jako lepsze – Pfizera i Moderny.
Ukrainie podarowaliśmy 650 tys. sztuk. Tu motywacja jest jasna: dbamy o dobrosąsiedzkie relacje i jednocześnie zmniejszamy ryzyko w bliskim otoczeniu. Za to Tajwanowi podarowaliśmy 400 tys. sztuk szczepionki AstryZeneki m.in. w podziękowaniu za to, że w pierwszej fazie pandemii wyspiarze wsparli nas dużą liczbą środków ochrony osobistej, jak maseczki czy rękawiczki. Pół miliona dawek trafiło od nas także do Wietnamu. To być może spowoduje, że rząd tego kraju bardziej przychylnym okiem spojrzy na polskie próby wejścia na ich rynek w zakresie cyfryzacji administracji i sprzedaży wyrobów medycznych.
Za to bardzo konkretne korzyści wynikły z darowania szczepionek do Uzbekistanu, o czym na łamach DGP już informowaliśmy. W trakcie ewakuacji współpracowników polskich instytucji i naszych sojuszników z Afganistanu w pewnym momencie pojawił się problem z korzystaniem z przestrzeni powietrznej Uzbekistanu. Opór tamtejszych władz pozwoliły przełamać dobre kontakty na najwyższym szczeblu (prezydent Andrzej Duda rozmawiał ze swoim odpowiednikiem Shavkatem Mirziyoyevem) oraz właśnie obietnica przekazania szczepionek. W połowie września wysłaliśmy tam ponad 230 tys. dawek wyprodukowanych przez koncern AstraZeneca.
Jak wygląda kwestia transportu szczepionek? – W przypadku sprzedaży organizuje to kraj odbiorca. Jeśli przekazanie szczepionek to darowizna, bierzemy koszty na siebie, ale później 75 proc. dostajemy z powrotem w ramach unijnego mechanizmu RescUE – wyjaśnia Michał Kuczmierowski, prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych.