Obowiązkowe szczepienia przeciw COVID-19 powinny objąć osoby niezbędne dla funkcjonowania państwa, m.in. medyków, nauczycieli i wojskowych – powiedział PAP kardiolog, lipidolog, epidemiolog chorób serca i naczyń prof. Maciej Banach z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Zdaniem naukowca ewentualne skutki czwartej fali pandemii będą znacznie łagodniejsze, jeśli ludzie pracujący w służbach publicznych, strategicznych dla funkcjonowania państwa, z wyjątkami przeciwwskazań medycznych, będą musieli poddać się obowiązkowym szczepieniom przeciwko COVID-19.
"Należy je też poważnie rozważyć u osób najbardziej narażonych na ryzyko ciężkiego przebiegu COVID-19" – podkreślił prof. Banach
"Są pewne grupy, które powinny się szczepić obowiązkowo. Jestem zwolennikiem rozwiązań wprowadzonych w wielu krajach, na przykład w Stanach Zjednoczonych, gdzie kadra medyczna podlega obowiązkowym szczepieniom przeciw COVID-19"– wyjaśnił. "Nie chciałbym, aby powtórzyła się sytuacja, której byłem świadkiem, że nagle pięćdziesiąt, sześćdziesiąt procent personelu pielęgniarskiego, na oddziałach szpitalnych nie jest zaszczepiona, że lekarz nie jest zaszczepiony. Pytamy, dlaczego?". – zaznaczył.
"Jesteś tzw. antyszczepionkowcem, odbieramy ci prawo wykonywania zawodu" – powiedział epidemiolog chorób serca i naczyń. "To jest sprzeczne z podstawowymi prawami medycyny, to tak, jakby zawodowy kierowca jeździł pod prąd bo tak" – przekonywał profesor. "Jeśli jesteś lekarzem, masz leczyć, zapobiegać, jeśli występujesz przeciwko zdrowiu swoich pacjentów, przeciwko nauce, oznacza to, że pomyliłeś zawód" – argumentował Banach.
Jego zdaniem obowiązkowym szczepieniom powinni poddawać się nie tylko medycy.
"Oprócz personelu medycznego obowiązkowo szczepić powinni się, m.in. nauczyciele czy wojsko – osoby niezbędne dla funkcjonowania i stabilności państwa" – oświadczył w rozmowie z PAP prof. Banach. Dodał, że nadal powinno się zachęcać do szczepień osoby starsze i chore, u których ryzyko ciężkich powikłań i zgonu jest największe, jeśli nie ma przeciwwskazań do takich zabiegów.
Naukowiec zwrócił uwagę, że dobrze kontynuowana akcja szczepień plus obowiązkowe szczepienia dla niektórych grup zawodowych mogą spowodować łagodniejszy przebieg zapowiadanej na jesień czwartej fali pandemii.
"Jesteśmy gotowi do walki z koronawirusem i odparcia czwartej fali zachorowań na COVID-19, pod warunkiem że skorzystamy z naszych doświadczeń z ostatnich kilkunastu miesięcy. Na przykład wprowadzimy wreszcie rekomendacje postępowania dla szpitali, miejsc pracy i miejsc publicznych oraz poprawimy system informatyczny monitorujący przypadki zakażeń" – mówił. "Wszystkie te rozwiązania digitalizacyjne muszą tu i teraz działać optymalnie" – podkreślił. "Do tego muszą działać wszystkie telefony, np. informujące o dostępności specjalistów i kolejkach, ponieważ nie możemy sobie pozwolić na brak opieki na innymi pacjentami z chorobami przewlekłymi" – dodał.
"Nie wiadomo, jakiej liczby pacjentów należy się spodziewać podczas czwartej fali. Natomiast masowe szczepienia pomogą w zmniejszeniu liczby zarażonych i chorych, a na pewno zmniejszą wskaźniki hospitalizacji czy zajętych respiratorów" – tłumaczył Banach.
Pytany o to, kiedy w Polsce osiągniemy tzw. odporność zbiorową na koronawirusa, lekarz odparł, że nie ma prostej odpowiedzi.
"O tym decydują wskaźniki. Prawie 90 proc. przypadków COVID-19 powoduje teraz koronawirus wersji delta, a ten typ patogenu jest bardziej zaraźliwy od innych. Jeśli będziemy widzieli, że jest wypłaszczenie albo tylko niewielki wzrost krzywej zachorowań, to – przy odpowiednio niskiej liczbie hospitalizacji i zgonów – będziemy mogli założyć, że mamy zbiorową odporność" – wyjaśnił naukowiec.
"Teraz, biorąc pod uwagę znikome tempo szczepień w Polsce, gdzie dotychczas zabiegom poddało się ponad 50 proc. społeczeństwa, odporności populacyjnej nie mamy" – stwierdził lekarz. "Szczepi się niewiele ponad kilkanaście tysięcy osób dziennie. Tutaj, jak widać, nie zadziałała loteria. Powinny natomiast zacząć działać określone korzyści dla zaszczepionych i ciągła, dobrze nakierowana edukacja w mediach" – wskazał.
"Tak jak w innych krajach, osoba zaszczepiona ma odpowiednie przywileje, prawa, korzyści, a osoba niepoddana zabiegowi, trudno, będzie musiała z pewnych rzeczy zrezygnować" – powiedział prof. Banach. "To jest ta odpowiedzialność za zdrowie populacyjne, odpowiedzialność za gospodarkę, bo takie działania zmniejszają znacznie ryzyko kolejnych lockdownów" – ocenił.
Profesor Banach zwrócił uwagę, że obserwowany jest spory powrót pacjentów przewlekle chorych do prawidłowego leczenia i kontroli jego przebiegu. Dodał, że dotyczy to m.in. pacjentów cierpiących na schorzenia kardiologiczne i tych, u których wykryto nowotwory.
"Wiele osób powróciło do odpowiedniej terapii pod okiem specjalistów, ale ich liczba powoduje, niestety często, duże kolejki w przychodniach i szpitalach" – poinformował. "Dobrym krokiem ze strony Ministerstwa Zdrowia jest zniesienie limitów przyjęć, ale to nie wystarczy" – podkreślił. "Niestety, u wielu pacjentów, którzy nie mieli kontaktu ze specjalistami w czasie nasilenia się pandemii, można zaobserwować zaawansowane choroby, jakich nie widzieliśmy już od lat" – przyznał.
"Często na angioplastykę, czyli na zabieg polegający na udrożnieniu tętnic wieńcowych, trafiają pacjenci z dramatycznymi zmianami, niemal w ostatniej chwili ratujemy ich życie" – relacjonował kardiolog. "To samo słyszę od moich koleżanek i kolegów onkologów z perspektywy leczenia nowotworów urologicznych, nefrologicznych, pulmonologicznych" – wspomniał.
"Oprócz myślenia o tym, jak się przygotować do czwartej fali pandemii, powinno się już teraz myśleć o tym, aby w trakcie czwartej fali tych pacjentów nadal skutecznie leczyć" – podsumował prof. Maciej Banach.