Polska miałaby być odpowiedzialna za odsprzedaż szczepionek z krajów unijnych do państw Partnerstwa Wschodniego. Taka decyzja może w UE zapaść w najbliższych dniach.
Polska miałaby być odpowiedzialna za odsprzedaż szczepionek z krajów unijnych do państw Partnerstwa Wschodniego. Taka decyzja może w UE zapaść w najbliższych dniach.
Chodzi o preparaty z relatywnie krótką datą ważności. Z powodu braku chętnych na terenie Unii nie byłoby już szans na ich wykorzystanie w najbliższym czasie. Informację o planach wobec Polski potwierdził DGP Michał Dworczyk, pełnomocnik rządu do spraw programu szczepień.
O tym, że operacja odsprzedaży nadmiarowych preparatów znad Wisły niebawem ruszy, informowaliśmy w zeszłym tygodniu. Okazuje się jednak, że przez nasz kraj poza Unię przekazywane dalej byłyby również dawki z innych państw członkowskich. Polska miałaby koordynować dystrybucję do Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji, Mołdawii i Ukrainy (do grona krajów Partnerstwa Wschodniego należy też Białoruś, ale ze względu na skalę napięć między Warszawą i Mińskiem wysyłka do tego kraju wydaje się wątpliwa). Tylko w przypadku Polski mowa jest w sumie o co najmniej 20 mln sztuk, które pozostałyby niewykorzystane, gdyby zaszczepili się wszyscy obywatele, zarówno dorośli, jak i dzieci.
Nadal jednak nie wiadomo, kiedy rząd przyjmie uchwałę, na mocy której odsprzedamy pierwsze partie. Miało to nastąpić w tym tygodniu, ale nadal rozstrzygane są kwestie prawne. Możliwe jest przyjęcie uchwały w trybie obiegowym lub na posiedzeniu rządu w przyszłym tygodniu. Sprzedaż – na mocy unijnej regulacji – jest możliwa, z zastrzeżeniem, że kraj przekazujący preparaty nie może zarobić na transakcji.
Z naszych informacji wynika, że pomysł „szczepionkowego hubu” popierają kancelaria premiera i podlegająca jej Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych. – Polska jest w gronie krajów UE z największą liczbą przedstawicielstw na świecie, do tego ma takie, a nie inne położenie geograficzne. Dlatego jesteśmy automatycznie kandydatem do koordynacji różnych rzeczy – tłumaczy osoba z rządu. Sceptycznie do pomysłu nastawione jest Ministerstwo Zdrowia. – Jakby było mało rzeczy do przypilnowania – ironizuje jeden z naszych rozmówców z resortu.
Na razie mówi się o wysłaniu na Wschód – zwłaszcza na Ukrainę i do Gruzji – ok. 4 mln sztuk preparatów zalegających w polskich lodówkach. Do końca roku mamy odsprzedać do państw trzecich kilkadziesiąt milionów szczepionek. – Od początku w mechanizmie solidarnościowym zakładano wsparcie dla krajów stowarzyszonych z UE lub z którymi Unia ma dobre relacje – przypomina osoba z rządu. Zapytania są także z dalszych kierunków, takich jak Australia czy Wietnam. – Ten drugi kraj chciałby skopiować nasz system szczepień – przekonuje rozmówca DGP.
Ile ostatecznie dawek wyślemy do innych państw? To będzie zależało m.in. od liczby chętnych na przyjęcie zastrzyku. Obecnie tempo akcji szczepionkowej mocno zwolniło. W najbliższych dniach rząd ma podać informację, jakie zapadły decyzje w sprawie mobilizacji POZ, które miałyby dzwonić do pacjentów i namawiać do uodpornienia się na koronawirusa. W rządzie trwa dyskusja – czy mają to być tylko zachęty finansowe i premie za zwiększenie liczby zaszczepionych, czy miałby to być jednocześnie obowiązek (wprowadzony decyzją administracyjną). Z drugiej strony trwają przymiarki do tego, czy części z zamówionych już szczepionek nie zakontraktować jako trzeciej dawki na ewentualne doszczepienie w przyszłym roku osób z grup ryzyka, np. seniorów oraz pracowników medycznych. Decyzje w tej sprawie zapadną, o ile pojawią się takie zalecenia po przeprowadzonych badaniach.
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama