Zniesienie od dzisiaj limitów i wyłączenie poradni specjalistycznych spoza ryczałtu to w teorii dobry pomysł. Inna kwestia, czy w praktyce uda się osiągnąć zakładane przez resort zdrowia cele.

W opublikowanym 31 maja przez resort zdrowia raporcie w sprawie założeń reformy szpitalnictwa dużą część poświęcono zmianom w tzw. sieci szpitali. Jedną z nowości jest propozycja wyłączenia z ryczałtu świadczeń w ramach AOS (ambulatoryjnej opieki specjalistycznej). Autorzy projektu argumentowali, że dotychczasowo stosowane rozwiązania nie wpłynęły na zwiększenie liczby świadczeń realizowanych ambulatoryjnie, na co liczono. – W naszym przekonaniu należy rozdzielić finansowanie obu trybów, co przy zniesieniu limitów w części ambulatoryjnej powinno dać oczekiwany efekt. Jednocześnie zakłada się, że wszystkie oddziały (profile) włączone do sieci otrzymają możliwość realizacji świadczeń jednoimiennych w trybie ambulatoryjnym niezależnie od zakontraktowanych obecnie zakresów świadczeń – czytamy w raporcie.
Pomysł zyskał swoich zwolenników, bowiem nie czekając na zapowiadaną ustawę reformującą podmioty lecznicze, zarządzeniem prezesa NFZ nr 116/2021/DSOZ w sprawie określenia warunków zawierania i realizacji umów o udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej w rodzaju: ambulatoryjna opieka specjalistyczna, które wchodzi w życie dzisiaj (1 lipca), wprowadzono bezlimitowe rozliczanie wszystkich świadczeń opieki zdrowotnej w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej – również tłumacząc to poprawą dostępności świadczeń.
Jasny podział
Czy zatem zapowiadane wyłączenie AOS z ryczałtu wraz ze zniesieniem limitów to dobry pomysł? – Zapowiadana zmiana jest częścią restrukturyzacji systemu, czyli całego układu świadczeń. W tym przypadku wskazuje na jeden, nadrzędny cel w postaci swoistej ambulatoryzacji, czyli położenia nacisku na dostępność do świadczeń ambulatoryjnych i wyraźnego oddzielenia ich od leczenia szpitalnego – podkreśla Rafał Janiszewski, właściciel kancelarii doradzającej placówkom medycznym. Ekspert wskazuje, że wyłączając AOS, to jasny sygnał, że w przypadku szpitali nacisk jest położony na świadczenia pobytowe. – To precyzuje ich zadania i będzie wiązało się z bardziej transparentną oceną tego, co podmioty na różnych poziomach zabezpieczenia mogą wykonywać – podkreśla.
Katarzyna Fortak-Karasińska z Kancelarii Fortak & Karasiński Radcowie Prawni Sp. P. podkreśla, że patrząc z punktu widzenia całego systemu opieki zdrowotnej, dla płatnika, czyli NFZ, ważne jest, czy więcej świadczeń jest w AOS, czy istnieje jakieś ograniczenie i pacjenci zmuszeni są korzystać z opieki szpitalnej, która jest droższa. – Mam nadzieję, że zapowiadane zmiany spowodują, że porad w ramach AOS będzie więcej, tym samym będzie mniej hospitalizacji. To sprawi, że opieka nad pacjentem dla całego systemu będzie tańsza – wskazuje ekspertka.
Ważna koordynacja
Rafał Janiszewski zwraca również uwagę, że zmiany zaproponowane w raporcie to kontynuacja szerszej strategii. – W ustawie o POZ z 2017 r. sformułowano pewne założenia wraz z kalendarzem zmian, które mają zostać wdrożone do 2025 r. Zawarto tam postulat, by lekarz POZ z jednej strony stanowił podstawowy kontakt dla pacjenta, z drugiej – narzuca się na niego m.in. obowiązek zapewnienia koordynacji i dostępności do innych świadczeń – w tym właśnie specjalistycznych. To będzie można osiągnąć poprzez „podział rynku”, czyli oddzielenie świadczeń AOS od tych stricte szpitalnych – kończy.
Zaś prof. Jerzy Fedorowski, Prezes Polskiej Federacji Szpitali, czeka na doprecyzowanie niektórych kwestii. – Pierwsze pytanie dotyczy tego, które świadczenia specjalistyczne będą nielimitowane. Na początku mówiono, że wszystkie, potem – że wyłącznie te przyszpitalne. Niemniej niezależnie od tego uważamy, że promowanie przyszpitalnych poradni, które będą współpracowały i zapewniały ciągłość leczenia, to wcale nie jest zły pomysł. Jest to bowiem model koordynowanej opieki, gdzie mamy do czynienia z zarządzaniem chorobą we współpracy zarówno ze szpitalem, jak i POZ – argumentuje.
Ekspert zwraca również uwagę na tendencję Polaków do leczenia się u specjalistów wąskich dziedzin, co jego zdaniem nie jest dobre z wielu względów – w tym również kosztowo-efektywnościowego. – Stąd nasz postulat, by promować przyszpitalne poradnie internistyczne, które mogłyby zapewnić koordynację – podkreśla.
Bez limitów czy kolejek
Mec. Fortak-Karasińska zwraca uwagę, że zniesienie limitów z prawnego punktu widzenia należy ocenić bardzo pozytywnie. – Oznacza ono bowiem, że pacjent będzie mógł skorzystać z opieki medycznej w wybranym przez siebie miejscu, niezależnie od limitu przyznanego przez NFZ. To zaś oznacza, że „pieniądz pójdzie za pacjentem”. A tym samym pozytywnie wpłynie na konkurencję między podmiotami leczniczymi i będzie sprzyjać poprawie jakości udzielanych świadczeń – podkreśla ekspertka.
Czy w praktyce uda się to osiągnąć? Niekoniecznie. – Bezpośrednim ograniczeniem w przypadku AOS nie są pieniądze. Gdyby dzisiaj skierować na ten cel ogromną ilość środków, to i tak nie zapewnimy tych świadczeń wszystkim zainteresowanym – podkreśla Rafał Janiszewski. Jego zdaniem jest to spowodowane zbyt małą liczbą lekarzy. – Jeśli ilość świadczeń ambulatoryjnych potrzebna ogółem jest większa niż zdolność do ich wytworzenia (a z taką sytuacją mamy do czynienia obecnie), to bezlimitowość jest deklaracją mającą na celu wyciśnięcie ostatnich możliwych rezerw ze świadczeniodawców. Istnieje więc zagrożenie, że świadczenia w istocie będą bezlimitowe, natomiast w dalszym ciągu będą kolejki – tym razem do lekarzy, a nie wizyt – wskazuje ekspert.
Prof. Fedorowski zwraca jednak uwagę na finanse. – Zniesienie limitów to jedna strona medalu. Pozostaje kwestia stawek. Należy podkreślić, że wyceny proponowane przez NFZ, a są to stawki kilku-, kilkunastozłotowe za wizyty lekarskie, są wyjątkowo niskie w porównaniu z innymi usługami. Stąd samo zniesienie limitu może nie być wystarczające. Natomiast na pewno jest to krok w dobrym kierunku.