Około trzech tysięcy młodych lekarzy nie stawiło się wczoraj w pracy – wzięli zwolnienia lub urlopy.

Niewykluczone, że w kolejnych dniach będzie ich przybywać. To akcja protestacyjna Porozumienia Rezydentów (PR) zorganizowana w reakcji na decyzje rządu podejmowane w ostatnich tygodniach. Zachęcają oni koleżanki i kolegów, by ocenili stan swojego zdrowia i ewentualnie wzięli chorobowe.
W ubiegłym tygodniu kroplą, która przelała czarę, było zamieszanie związane z egzaminami specjalizacyjnymi. Rezydenci od dłuższego czasu apelowali, by w związku z sytuacją epidemiczną odwołać część ustną PES – tak jak w zeszłym roku. Tym bardziej że wielu z nich wzięło urlopy, by się uczyć, a obecnie bardziej przydaliby się w pracy. Tymczasem minister zdrowia najpierw zawiesił wszystkie egzaminy, które nie zaczną się przed 19 marca br. (miały być wznowione po 17 maja), a dzień później się z tej decyzji wycofał. Apel o odwołanie ustnych wciąż pozostaje aktualny. Wczoraj szef stołecznej izby lekarskiej Łukasz Jankowski po raz kolejny prosił ministra o spotkanie w tej sprawie.
Ale nie chodzi tylko o PES. – Głównym powodem jest sytuacja w systemie ochrony zdrowia, która jest efektem wieloletnich zaniedbań. Już przed epidemią było zbyt mało lekarzy, by normalnie leczyć pacjentów, teraz jest jeszcze gorzej. Minister zdrowia nie robi nic sensownego, żeby epidemię zwalczyć – to jeszcze można zrozumieć, bo sytuacja jest tak kryzysowa, że trudno być przygotowanym, ale można chociaż spróbować szanować personel medyczny, zamiast na każdym kroku nim gardzić i pomiatać – mówi Piotr Pisula z Porozumienia Rezydentów (PR).
Przyznaje jednocześnie, że decyzja o takiej formie protestu – czyli powstrzymania się od pracy – była trudna ze względu na pacjentów. Czy może to spowodować trudności z dostępem do leczenia? Zdaniem Piotra Pisuli lokalnie jest to możliwe. Do PR docierały informacje o konieczności zmian w grafikach i organizacji pracy placówek. Ale, jak dodaje, organizatorom akcji chodzi nie tyle o dezorganizację systemu, ile zwrócenie uwagi na jego problemy.
Środowisko lekarskie w ostatnich tygodniach wzburzyły m.in. ministerialne propozycje dotyczące siatki płac. W zespole trójstronnym ds. zdrowia trwają obecnie prace nad nowelizacją ustawy regulującej minimalne wynagrodzenia pracowników medycznych. Resort chce jednocześnie wygasić wszelkie inne porozumienia płacowe i uregulować te kwestie w jednym akcie prawnym. To oznacza likwidację lojalek, na mocy których lekarze specjaliści, którzy zobowiążą się do pracy w jednym miejscu, zarabiają 6750 zł brutto. Ministerstwo deklarowało, że nikt nie będzie w związku z tym stratny i rzeczywiście, dla specjalistów zmiana oznacza podwyżkę w wysokości… 19 zł. Frustrację wywołały też wprowadzone niedawno ułatwienia dla lekarzy spoza UE, których w czasie pandemii można w polskich lecznicach zatrudniać w trybie uproszczonym – na podstawie zezwolenia wydanego przez ministra, bez dogłębnej weryfikacji kwalifikacji i znajomości języka. Tym większe niezrozumienie, zdaniem PR, budzi upór rządzących w kwestii ustnego PES.
Minister zdrowia na wczorajszej konferencji prasowej nie odnosił się do protestu – ze względu na napięty grafik – mówił tylko o bieżącej sytuacji epidemicznej.