Szef KPRM Michał Dworczyk zapewnił w czwartek, że rząd w stosunku do preparatu AstryZeneki i innych szczepionek będzie stosował się do zaleceń i rekomendacji polskich instytucji oraz Europejskiej Agencji Leków i WHO. - W UE mamy do czynienia z pewną paniką i działaniami, które nie są oparte na faktach, rekomendacjach lekarzy i naukowców, tylko decyzjach politycznych - ocenił.
Niektóre kraje Unii Europejskiej w ramach środka zapobiegawczego czasowo zawiesiły używanie preparatu AstraZeneki po informacjach o rzadkich przypadkach powstania zakrzepów krwi u osób, które przyjęły szczepionkę. Inne kraje Wspólnoty po analizie tych samych danych zdecydowały się na kontynuację szczepień tą substancją; taki krok zaleca Światowa Organizacja Zdrowia (WHO).
Szczepienia przeciw Covid-19 preparatem firmy AstraZeneca mogą być w Europie zawieszane także z powodów politycznych; po decyzji rządu Niemiec wzrosła presja na inne kraje Unii Europejskiej - pisze "New York Times".
Grzegorz Cessak, prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych ocenił, że decyzje o wstrzymaniu szczepień preparatem AstryZeneki są dyktowane "prawdopodobnie emocjami, a może i paniką".
Podkreślił, że w procesie rejestracji tego preparatu Europejska Agencja Leków oceniła jego bezpieczeństwo i skuteczność i wysoką jakość, wykorzystując wiedzę ekspertów ze wszystkich krajów członkowskich. Zaznaczył też, że do tej pory zanotowano 98 niepożądanych odczynów poszczepiennych w szerokiej populacji, co jest zbieżnym wynikiem z tym, który został zauważony w procesie rejestracji.
"Incydenty zatorowo-zakrzepowe wystąpiły u bardzo małej liczby zaszczepionych pacjentów. Tak jak podawała w swoich komunikatach EMA (Europejska Agencjka Leków - red), stwierdzono 30 przypadków takich incydentów na 5 mln zaszczepionych osób" – powiedział w czwartek Cessak. "Ten związek przyczynowo-skutkowy nie został potwierdzony, choć, jak każdy przypadek, jest cały czas badany i trwa ocena, która ma być dzisiaj zakończona. W Polsce mamy pięć takich przypadków, w tym jeden dotyczył zgonu pacjenta – one są także weryfikowane i analizowane".
Polska nie zwiększy zakupów AstraZeneki
Racjonalnie podchodzimy do zaistniałej sytuacji w związku z wątpliwościami dotyczącymi preparatu AstryZeneki; w Polsce mamy szereg osób, które zaczęły się obawiać przyjęcia tego preparatu; zwiększenie zakupów AstryZeneki nie jest analizowane - podkreślił w czwartek szef KPRM Michał Dworczyk.
Dworczyk pytany, czy rząd planuje zwiększenie zakupu szczepionki firmy AstraZeneca, odparł, że jeśli producenci spełnią swoje zobowiązania, to w drugim kwartale do Polski trafi ponad 15 mln szczepionek, z czego część to szczepionki jednodawkowe.
"Biorąc te wszystkie czynniki pod uwagę, dodatkowe działania mogłyby być ocenione po prostu jako nadmiarowe" - zauważył minister. Jak dodał Polacy również mają obawy przed przyjmowaniem szczepionki firmy AstraZeneca.
"Staramy się tłumaczyć i racjonalnie podchodzimy do zaistniałej sytuacji, ale bez wątpienia mamy przede wszystkim w UE do czynienia z pewną paniką i działaniami, które nie są oparte na faktach, rekomendacjach lekarzy i naukowców, tylko decyzjach politycznych" - podkreślił Dworczyk.
"W Polsce też mamy szereg osób, które zaczęły się obawiać przyjęcia tego preparatu. Zwiększenie zakupów dzisiaj AstryZeneki, biorąc to wszystko pod uwagę, nie jest analizowane" - powiedział szef KPRM.
Dworczyk zapewnił, że rząd w stosunku do preparatu AstryZeneki i innych szczepionek będzie stosował się do zaleceń i rekomendacji polskich instytucji oraz Europejskiej Agencji Leków i WHO.
Dworczyk zapytany, czy szczepionka Astra Zeneca, w związku z tym, że wiele osób odmawia zastrzyków tym preparatem, będzie dostępna dla innych chętnych, odpowiedział, że wymagałoby to zmiany rozporządzenia regulującego kolejność szczepień. Przyznał jednocześnie, że taka zmiana nie jest dla rządu problemem.
"Nie podjęliśmy jeszcze żadnych decyzji. Chcemy elastycznie dopasowywać się do sytuacji. Na takie decyzje będzie czas jutro, kiedy będziemy wiedzieli, ile osób z grupy wiekowej 67 i 68 lat zdecydowało się na rejestrację i zapisało na konkretny termin " – dodał Dworczyk.
Przyznał też, że prowadzony jest monitoring punktów szczepień pod kątem absencji pacjentów, którzy się nie zgłaszają na zastrzyki. Jest ich – jak podał – od kilkunastu do kilkudziesięciu procent.
"Przyglądamy się tej sytuacji i jutro ewentualnie będziemy podejmować decyzję, czy nie zmieniamy doczasowych przepisów, harmonogramu i planu działania, czy uwzględnić nowe propozycje" – zakończył szef KPRM.
Hiszpania potwierdza zgon pacjentki
Ministerstwo zdrowia Hiszpanii potwierdziło w środę zgon 43-letniej kobiety, u której krótko po przyjęciu szczepionki przeciw Covid-19 firmy AstraZeneca wystąpiły problemy zdrowotne, w tym gorączka i bóle głowy. Po zgłoszeniu na ostrym dyżurze szpitala w Marbelli bólu głowy kobieta została zbadana, a następnie odesłana do domu. Lekarze twierdzili, że pojawiła się u niej negatywna reakcja na szczepionkę przeciw SARS-CoV-2. W kolejnych dniach kobieta wróciła do pracy w szkole, choć, jak potwierdzili jej koledzy, miała gorączkę i wciąż cierpiała na bóle głowy. Zgon nauczycielki nastąpił we wtorek, czyli 11 dni od przyjęcia szczepionki. W placówce, w której szczepione były również inne osoby z kadry pedagogicznej, nie stwierdzono przypadków powikłań po przyjęciu preparatu AstraZeneki. Szpital w Marbelli potwierdził, że przed zgonem podjęto w nagłym trybie zabieg chirurgiczny, gdyż w mózgu pacjentki doszło do pojawienia się obrzęku oraz krwotoku.
Dwa inne dotychczas potwierdzone w Hiszpanii ciężkie przypadki powikłań po przyjęciu szczepionki AstraZeneki dotyczyły osób, u których pojawiła się zakrzepica zatok żylnych mózgu oraz zakrzepica żyły wrotnej.
W poniedziałek rząd ogłosił wstrzymanie na 15 dni szczepień preparatem spółki AstraZeneca. Premier Pedro Sanchez wyjaśnił, że decyzja ta służy wykluczeniu wszelkich wątpliwości co do możliwego związku pomiędzy zakrzepicą a szczepieniem tym produktem, który w Hiszpanii przyjęło dotąd ponad 970 tys. osób.
Gazeta "Frankfurter Allgemeine Zeitung" doniosła w środę, że od wstrzymania w poniedziałek przez Niemcy szczepień preparatem brytyjsko-szwedzkiej firmy AstraZeneca, w całym kraju odwołano tysiące wizyt w punktach szczepień. Dziennik poinformował, że do momentu zawieszenia szczepień preparatem spółki AstraZeneca zaszczepiono 1,7 mln osób. Na przykład, w miastach Gera i Erfurt w landzie Turyngia zniszczono 200 dawek szczepionki oraz odwołano 1100 wizyt w punktach szczepień. Z drugiej strony, premier Bawarii Markus Soder przekazał, że dostaje wiele zgłoszeń od mieszkańców landu, którzy chcieliby zostać zaszczepieni AstraZeneką na własne ryzyko.
Niemcy w poniedziałek poszły za przykładem innych krajów i wstrzymały szczepienia preparatem AstraZeneca. Ministerstwo zdrowia wdraża tym samym zalecenie Instytutu Paula Ehrlicha, niemieckiego regulatora ds. szczepionek. Po nowych doniesieniach o zakrzepicy żył w związku ze szczepieniami w Europie Instytut uznał, że konieczne są dalsze badania. Minister zdrowia Jens Spahn podkreślał, że jest to decyzja podjęta zapobiegawczo.
Wycofywanie się z AstraZeneki w Europie: Efekt domina
"Gdy stało się jasne, że Niemcy wstrzymują (szczepienia), wzrosła presja na inne rządy. Ze strachu przed wyglądaniem na nieostrożnych i dla utworzenia jednolitego frontu" - ocenia "NYT". Dziennik relacjonuje, że po zachwalaniu szczepionki AstraZeneki włoski minister zdrowia Roberto Speranza rozmawiał w poniedziałek telefonicznie ze swoim niemieckim odpowiednikiem Jensem Spahnem, który przekazał mu, że Berlin jest na tyle zaniepokojony kilkoma przypadkami zakrzepów krwi wśród osób, które otrzymały szczepionkę, by zawiesić jej stosowanie.
"Dla Włoch oraz ich sąsiadów ten telefon nie mógł nadejść w gorszym momencie" - pisze "NYT", wskazując, że "dystrybucja szczepionek już jest opóźniona przez braki w dostawach". A jeszcze kilka dni temu premier Mario Draghi zapewniał rodaków o bezpieczeństwie brytyjskiej szczepionki.
Krok Niemiec wywołał w UE "efekt domina". "Kolejne kraje - Włochy, Francja i Hiszpania - wkrótce dołączyły do decyzji o zawieszeniu szczepień preparatem AstraZeneki, zadając mocny cios i tak już chwiejnemu programowi szczepień w Europie" - zauważa dziennik. Podkreśla, że podjęto takie działania "mimo braku wyraźnych dowodów na to, że szczepionka wyrządziła jakąkolwiek szkodę". We wtorek szefowa Europejskiej Agencji Leków (EMA) Emer Cooke poinformowała, że obecnie nic nie wskazuje na to, by preparat AstraZeneki powodował zakrzepy krwi.
"Coraz wyraźniej widać, że decyzje o zawieszeniu szczepień mają tyle samo wspólnego z nauką, co z polityką" - ocenia "NYT".
Dziennik odnotowuje, że już we wtorek niektóre rządy zmieniały swoje decyzje, ale na razie wydaje się, że zawieszenia opóźniły proces szczepień i "naraziły na ryzyko setki lub tysiące osób". Analitycy wskazują z kolei, że dodatkowo przyczyniają się do tego, iż europejskim państwom "jeszcze trudniej" będzie zrealizować cel zaszczepienia 70 procent społeczeństwa do końca września.