Wczoraj wylądowały ostatnie samoloty z Polakami z Wysp. Do 6 stycznia wstrzymano ruch.
Wczoraj wylądowały ostatnie samoloty z Polakami z Wysp. Do 6 stycznia wstrzymano ruch.
Od piątku do wczoraj przyleciało do Polski prawie 40 tys. osób. Na państwo, w którym szaleje nowa mutacja koronawirusa – zamknęliśmy się jako jedni z ostatnich.
Natychmiastowe zawieszenie połączeń z Wielką Brytanią – jeszcze zanim na podobny krok zdecydowała się Polska – ogłosiło kilkanaście krajów, m.in. Francja, Niemcy, Austria, Włochy, Rumunia czy Bułgaria. Minister zdrowia Adam Niedzielski wydał polecenie służbom sanitarnym, by wykonywały testy „każdej zgłaszającej się osobie, która w ostatnim czasie podróżowała z Wielkiej Brytanii”. To oznacza, że podróżujący z Wysp nie będą np. obowiązkowo testowani na lotnisku. – My gwarantujemy dostęp do darmowych testów tak szybko, jak to możliwe. Po przylocie podróżni mogą zadzwonić na infolinię, informując, gdzie będą przebywać, a sanepid daje zlecenie na test. To procedura dla wszystkich przybywających z zagranicy. A teraz szczególnie dla tych wracających z Wielkiej Brytanii – mówi DGP rzecznik resortu zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Nie będzie powtórki akcji „Lot do domu”, w ramach której sprowadzano do kraju tysiące osób. Do wczoraj odbyły się więc jedynie zaplanowane wcześniej loty. Pozostałe, od północy – zostały zawieszone.
Rząd twierdzi, że nie dało się zrobić więcej. – Trzeba byłoby wyłapywać osoby, które zleciały do Polski przez ostatnich kilkanaście dni. Jeśli ktoś ma lepszy pomysł, jak zareagować na taką sytuację, to chętnie posłuchamy – odpowiada nasz rozmówca z kręgów rządowych. Inny dodaje, że zorganizowanie bazy testowej na lotniskach w ciągu kilku godzin jest niemożliwe zarówno w Polsce, jak i w innych krajach. – Do tego dochodzi nastawienie ludzi. Pytanie, jak zachowują się osoby, które już są wkurzone zaistniałą sytuacją, gdy po przylocie podejdzie jeszcze do nich inspektor sanitarny i zarządzi obowiązkową kwarantannę – zastanawia się nasz drugi rozmówca.
Z danych Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej wynika, że od 1 do 20 grudnia odbyło się 378 lotów z Wielkiej Brytanii, z czego prawie połowa w ostatni weekend, kiedy w Polsce lądowało ponad 50–60 samolotów dziennie, tymczasem jeszcze na przełomie listopada i grudnia takich przylotów było kilka dziennie. Przy minimalistycznym założeniu, że przeciętnie przylatuje co najmniej 150 osób na każdy samolot, to co najmniej 7,5 tys. dziennie w ostatnich dniach. Z kolei wczoraj poranny boeing 737 z Warszawy do Londynu zabrał 186 pasażerów. A po południu LOT wysłał dwa dreamlinery. Jeden był lotem ponadplanowym, a każdy z nich mógł zabrać 294 osoby. Wczoraj łącznie do Polski miało przelecieć z Wysp 10,6 tys. osób. To oznacza, że przy ostrożnych szacunkach od piątku przyleciało ok. 40 tys. osób.
Jak słyszymy, jest całkiem możliwe, że nowa mutacja koronawirusa – dużo bardziej zaraźliwa, choć na razie bez dowodów naukowych świadczących np. o wyższej śmiertelności – pojawiła się u nas już wcześniej. – Wszystko na to wskazuje, choć pewności nie ma, że szczepionka również działa na tę odmianę koronawirusa – powiedział wczoraj rzecznik rządu Piotr Müller. Jak słyszymy od naszych rozmówców z kręgów rządowych, testy antygenowe raczej nie wyłapią nowej mutacji koronawirusa, ale testy genetyczne (PCR) już tak. – Dotąd nie słyszeliśmy o takim przypadku w Polsce – zastrzegł jeden z naszych rozmówców.
Wczoraj i przedwczoraj trwały konsultacje wszystkich krajów członkowskich UE zwołane przez niemiecką prezydencję. Według źródeł w Brukseli kraje chcą utrzymać otwarte granice wewnątrz strefy Schengen (Wielka Brytania do niej nie należy). Istotną kwestią będzie też repatriacja obywateli UE, którzy pozostali na Wyspach, a którzy chcą wrócić do domów. Państwa poprosiły też Komisję Europejską o przygotowanie wspólnych wytycznych dla UE.
Zmutowany wirus wywołał chaos w Europie. Połączenia z Wielką Brytanią wstrzymało od soboty wiele europejskich krajów. I nie chodzi jedynie o połączenia lotnicze. Francja w niedzielę w nocy zatrzymała na 48 godzin wszelkie połączenia z Wielką Brytanią; zakaz obejmuje też przewoźników towarowych, co oznacza, że przez Eurotunel na teren UE od północy w niedzielę nie mogą wjechać ciężarówki z Wielkiej Brytanii. Londyn nie spodziewał się takiego posunięcia. Jak szacował minister transportu Grant Shapps, to mogło tylko wczoraj wstrzymać na granicy ok. 6 tys. ciężarówek. Tiry nadal mogą wjeżdżać na Wyspy z UE, ale wiele z nich mogło zrezygnować z tego manewru w obawie przed zakazem powrotu. Od razu pojawiło się pytanie, jak zakaz wpłynie na aprowizację. Brytyjskie Konsorcjum Detaliczne przestrzegało Brytyjczyków przed zakupami w panice, bo Wielka Brytania zdążyła zrobić spore zapasy przed świętami Bożego Narodzenia i w związku z brexitem. Kraj został odcięty od Europy 10 dni przed ostatecznym zerwaniem więzi z UE.
Wiele państw miało problemy, co zrobić z osobami, które zdążyły przyjechać z Wielkiej Brytanii jeszcze przed wprowadzeniem zakazu. Tych, którzy załapali się na ostatni lot do Hanoweru w niedzielę wieczorem, czekało wielogodzinne oczekiwanie na lotnisku. Jak relacjonował „Bild”, niemieckie służby zatrzymały pasażerów w hali przylotów na czas zrobienia testów, rozkładając im do tego czasu łóżka polowe. Na granicy francusko-brytyjskiej utknęły także polskie ciężarówki. Wczoraj organizacja Transport Logistyka Polska zaapelowała do rządu o udzielenie wsparcia Polakom, w tym o dostarczenie żywności i wody.
Liczba lotów z Wielkiej Brytanii do Polski
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama