Ministerstwo Zdrowia uznało jednak, że prawo UE rozsadzi jego budżet. I szykuje listę usług medycznych, za które nie będzie zwracało pieniędzy. Jak wynika z informacji DGP, zawiera ona ok. 100 pozycji.
Dyrektywa transgraniczna zacznie obowiązywać 25 października. Jak przekonuje Ministerstwo Zdrowia, po tej dacie ruszy z Polski turystyka medyczna. W kraju bowiem do specjalistów są kolejki. Zabieg znacznie szybciej będzie można załatwić np. w Czechach w prywatnej klinice za pieniądze naszego NFZ. Pomysł Brukseli poddany zostanie zatem reglamentacji. Pacjent przed wyjazdem będzie musiał po prostu otrzymać zgodę NFZ. Jeśli fundusz odmówi, chory nie otrzyma zwrotu kosztów leczenia.
W katalogu usług, na które będzie musiał się zgodzić urzędnik funduszu, na pewno znajdą się wszystkie programy lekowe (czyli niestandardowe leczenie drogimi preparatami). Być może również badanie tomografem, genetyczne i rezonans magnetyczny. Chodzi o wszystkie świadczenia, które resort zdrowia uzna za kosztochłonne. Zgoda będzie potrzebna także na wyjazd, który wiąże się z ponad 24-godzinnym pobytem w szpitalu.
Kolejnym ograniczeniem ma być propozycja wydzielenia konkretnej kwoty, która danego roku będzie mogła być wykorzystana na finansowanie leczenia poza granicami kraju gwarantowanego przez dyrektywę. Po jej wyczerpaniu NFZ będzie mógł odmówić zwrotu kosztów za takie lekarskie konsultacje czy zabiegi poza granicami Polski. Jak wynika z informacji DGP, trwają dyskusje nad wysokością kwoty. Może ona wynosić kilkaset milionów złotych. Jak mówi wiceminister Sławomir Neumann, resort lada dzień ma otrzymać informację z MSZ, czy taki pomysł byłby zgodny z dyrektywą.
Urzędnicy z Ministerstwa Zdrowia tłumaczą, że takie ograniczenie wyjazdów jest konieczne, bo inaczej leczenie transgraniczne rozsadzi budżet przeznaczony na ochronę zdrowia. – Na realizację dyrektywy nie otrzymamy więcej pieniędzy, co oznacza, że pacjent, który leczy się za granicą, odbiera fundusze przeznaczone na leczenie w Polsce – mówi Neumann. Efektem tego – jak twierdzą urzędnicy resortu – mogłoby być wydłużenie kolejek. Organizacje reprezentujące interesy pacjentów są innego zdania. Uważają, że ministerstwo blokuje – i tak już ograniczoną – dostępność do leczenia.

NFZ wyda ci zgodę na wyjazd za granicę

NFZ odmówi zgody na leczenie Polaka za granicą, jeśli – jego zdaniem – może być ono wykonane w kraju w terminie „nieprzekraczającym maksymalnego dopuszczalnego czasu oczekiwania”. Cały kłopot polega na tym, że nie ma definicji pojęcia „maksymalny dopuszczalny czas”.

Ewa Borkowska z Fundacji My Pacjenci zwraca uwagę, że nie istnieje przejrzysty mechanizm, według którego dałoby się go określić. Ministerstwo przekonuje, że będą się liczyły względy medyczne. Dodaje jednak, że fundusz powinien się również kierować (obok dobra pacjentów) gospodarnością wydatkowania środków publicznych. Argument finansowy może być więc wykorzystany w każdej sytuacji.

Wśród świadczeń obwarowanych zgodami mają się znaleźć m.in. badania z dziedziny medycyny nuklearnej, operacja mózgu nożem gamma czy scyntygrafia. Ale i zwykły tomograf czy rezonans magnetyczny. Bez zgód będzie można jeździć do lekarzy pierwszego kontaktu, do specjalistów czy wykonywać proste badania, np. USG czy krwi.

Pomysł ograniczeń ze strony NFZ krytykują władze samorządowe. Zdaniem marszałka województwa opolskiego celem dyrektywy jest możliwość wyboru miejsca leczenia się w dowolnym szpitalu na terenie Unii. Proszenie o zgodę funduszu na to leczenie można uznać za sprzeczne z intencją prawa UE.

Macieja Hamankiewicza, prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, niepokoi to, że w analizie kosztów, jakie dyrektywa zrodzi dla polskiego budżetu, ministerstwo w ogóle nie wzięło pod uwagę leczenia szpitalnego. Takie leczenie fundusz obwaruje koniecznością uzyskania jego zgody. Jeśli z kolei leczenia szpitalnego nie ma w kosztorysie, można domniemać, że zgody NFZ nie będą nigdy wydawane.

Kolejnym kłopotem może być kwota zwracana pacjentowi, który leczył się poza Polską. Fundusz ma oddać tyle, ile zapłaciłby za to leczenie w Polsce. To jednak tylko teoria. Nie ma jednolitej stawki (w poszczególnych województwach się różnią). To – zdaniem Macieja Hamankiewicza – oznacza różne kwoty zwrotu (w zależności od zameldowania pacjenta).

Dziś leczenie za granicą jest szczegółowo regulowane. Można się leczyć w nagłych przypadkach podczas pobytu poza krajem (na podstawie EKUZ). Można też otrzymać zgodę na planowane leczenie w innym kraju (czyli takie, które jest gwarantowane w Polsce, ale np. nie ma praktycznej możliwości wykonania go ze względu na czas oczekiwania zagrażający życiu lub zdrowiu lub brak odpowiedniego sprzętu). – Wówczas NFZ zwraca cały koszt leczenia, czasem nawet z transportem. Głównie chodzi o badania genetyczne, chirurgię dziecięcą i naczyniową, skomplikowane zabiegi okulistyczne, a także zabiegi z zakresu ortopedii, traumatologii czy transplantologii klinicznej – mówi Magdalena Szefernaker z biura prasowego NFZ. Na wszystkie przypadki leczenia za granicą NFZ przeznaczył w budżecie na 2012 r. 468 mln zł. Wydał niewiele ponad połowę – 265 mln zl.