Rodziny mają problemy z uzyskaniem karty zgonu, jeśli ich bliski nie wybrał za życia lekarza rodzinnego.
Do wystawienia tego dokumentu, niezbędnego do pochowania zwłok, nie są uprawnieni ratownicy medyczni. Od dawna zabiegają o przyznanie im tego uprawnienia. Jak ustalił DGP, taka propozycja pierwotnie znalazła się w projekcie nowelizacji ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, który wciąż nie przeszedł wewnętrznych konsultacji. Tym aktem prawnym Ministerstwo Zdrowia zamierzało zmienić przepisy ustawy z 31 stycznia 1959 r. o cmentarzach i chowaniu zmarłych (t.j. Dz.U. z 2011 r. nr 118, poz. 687 i nr 144, poz. 853).
Zgodnie z projektem, w przypadku akcji ratunkowych zakończonych decyzją o odstąpieniu od medycznych czynności ratunkowych uprawnionym do sporządzenia karty zgonu miałby być kierownik zespołu ratownictwa medycznego (czyli ratownik w przypadku karetki typu podstawowego). Jednak resort zdrowia zapytany przez DGP o tę zmianę prawa, zaprzecza.
– Na obecnym etapie prac nad nowelizacją ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym nie znalazł się przywołany zapis – stwierdził Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy Ministerstwa Zdrowia.
Tym gorzej, bo zmiana prawa jest potrzebna. Obecnie dochodzi do wielu sytuacji, w których nikt nie chce wystawić rodzinom zmarłego kary zgonu, która jest niezbędna do pochówku. Wszystko dlatego, że przepisy, które to regulują, od dawna są niedostosowane do rzeczywistości.
Zgodnie z par. 2 ust. 1 rozporządzenia ministra zdrowia i opieki społecznej z 3 sierpnia 1961 r. w sprawie stwierdzenia zgonu i jego przyczyny (Dz.U. nr 39, poz. 202) obowiązek stwierdzenia zgonu spoczywa na specjaliście, który ostatni leczył chorego w ciągu 30 dni przed jego śmiercią (czyli najczęściej lekarz rodzinny).
Kartę zgonu może wystawić także medyk z pogotowia ratunkowego, a także felczer i położna z wiejskiego punktu zdrowia. Problem w tym, że tacy pracownicy od dawna nie funkcjonują w polskim systemie ochrony zdrowia.
– Nie wiadomo, kto powinien to robić, gdy zmarły nie leczył się w ciągu ostatnich 30 dni przed śmiercią, nie był zapisany do żadnej placówki podstawowej opieki zdrowotnej lub umarł poza miejscem zamieszkania. W tej ostatniej sytuacji do żyjącego jeszcze pacjenta wzywana jest najczęściej karetka pogotowia ratunkowego, a w jej obsadzie często nie ma lekarza – podkreśla Jacek Krajewski z federacji Porozumienie Zielonogórskie.
Dodaje, że tym bardziej przyznanie ratownikom prawa do wystawiania karty zgonu ma sens.
– Obecnie ratownik musi czekać na przyjazd kolejnej karetki z lekarzem, aby ten stwierdził zgon, a przez ten czas nie może przerwać reanimacji pacjenta, nawet gdy nie ma ona już sensu – podkreśla Edyta Wcisło, rzeczniczka prasowa Polskiej Rady Ratowników Medycznych.

13 tys. ratowników pracuje w systemie PRM

4,2 tys. lekarzy jeździ w karetkach specjalistycznych

Pogotowie ratunkowe wyręcza lekarzy rodzinnych w potwierdzeniu zgonów