Eksperci wzywają resort zdrowia do przyspieszenia prac nad przepisami, które uregulują zasady wystawiania karty zgonu. Chcą powołania instytucji koronera.
Po bulwersującym przypadku porzucenia przez ratowników medycznych zwłok pacjenta zmarłego w karetce wraca dyskusja o tym, kto powinien stwierdzać zgon chorego. Rodziny zmarłych mają coraz częściej problemy z uzyskaniem dokumentów potwierdzających śmierć ich bliskich, które są niezbędne do pochówku. Wszystko przez archaiczne przepisy regulujące tę kwestię.
Zgodnie z rozporządzeniem ministra zdrowia i opieki społecznej z 3 sierpnia 1961 r. w sprawie stwierdzenia zgonu i jego przyczyny (Dz.U. nr 39, poz. 202) wspomniany obowiązek spoczywa na lekarzu, który ostatni leczył chorego w ciągu 30 dni przed jego śmiercią (czyli najczęściej chodzi o medyka rodzinnego). Zdarzają sie jednak sytuacje, że chory był leczony przez specjalistów z kliniki, poradni lub gabinetu prywatnego. Nie wiadomo, który z nich, w świetle obowiązującego prawa, powinien wystawić kartę zgonu.
Do wydawania takiego dokumentu nie są uprawnieni ratownicy medyczni, a to oni stanowią obsadę większości karetek. Tylko w ambulansach specjalistycznych jest lekarz pogotowia ratunkowego, który ma takie uprawnienie.
– W ostatnim czasie upowszechniła się jednak praktyka lekarzy i ratowników pogotowia ratunkowego, którzy odsyłają rodzinę zmarłego z karteczką informującą o śmierci pacjenta do lekarza rodzinnego, aby ten wystawił akt zgonu. Proceder ten wywołuje liczne kontrowersje – podkreśla Iwona May z Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia (PPOZ).
Dlatego PPOZ domaga się od ministra zdrowia jednolitego, aktualnego aktu prawnego regulującego tę kwestię. Zdaniem medyków rodzinnych problemy rozwiązałoby wprowadzenie instytucji koronera, czyli lekarza uprawnionego do stwierdzania zgonów pacjentów.