Mimo wdrożenia systemu eWUŚ, fundusz nie uprościł procedur, które wydają się niepotrzebne po wprowadzeniu elektronicznej weryfikacji ubezpieczonych. Jeden z czytelników DGP, który ubiega się o leczenie sanatoryjne, został ostatnio wezwany do lekarza rodzinnego.
– Zostałem poinformowany, że celem wizyty jest potwierdzenie, że żyję. Wymaga tego NFZ – informuje czytelnik.
Na wyznaczenie terminu rozpoczęcia turnusu pacjent czekał półtora roku. Fundusz w takiej sytuacji musi zweryfikować skierowanie na leczenie sanatoryjne, bo zostało ono choremu wystawione wiele miesięcy temu. Nie ocenia jednak celowości wysłania pacjenta do sanatorium, bo ta została już dokonana na wcześniejszym etapie procedury. Zastanawia więc, czy konieczne jest w takiej sytuacji fatygowanie chorych do lekarzy, skoro ci prawie w 100 proc. mają dostęp do systemu eWUŚ. Za jego pośrednictwem powinni móc ustalić, czy pacjent wciąż żyje.
Magdalena Szefernaker z biura prasowego centrali NFZ tłumaczy, że fundusz działa zgodnie z przepisami. Skierowanie podlega weryfikacji co 18 miesięcy, licząc od dnia jego wystawienia. W tym celu jest przesyłane lekarzowi, który je wystawił, aby potwierdził także aktualny stan zdrowia chorego, który w tym czasie mógł przecież ulec zmianie.