W ambulansach nie zabraknie lekarzy. 800 z nich, mimo że bez odpowiedniej specjalizacji, będzie mogło warunkowo w nich jeździć - mówi Cezary Rzemek, wiceminister zdrowia.
Resort pracuje nad swoją nowelizacją ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym (PRM), a posłowie nad własnym projektem. Dlaczego?
Działania posłów wpisują się w działania ministra zdrowia. Bieżąca sytuacja wymusza przyspieszenie działań bez czekania na całościową nowelizację ustawy o PRM. Stan prawny w tym zakresie znany jest wszystkim od 2001 r., jednakże minister zdrowia nie ma wpływu na składanie ofert pracy lekarzy systemu, których mamy łącznie obecnie ok. 40 tysięcy. Sytuacja zmienia się w różny sposób we wszystkich województwach.
Jakie zmiany czekają ratowników medycznych?
Przede wszystkim chcemy zaproponować, żeby mogli pracować na oddziałach szpitalnych. Czyli będą mogli wykonywać swoje kwalifikacje zawodowe uzyskane w procesie kształcenia w takim samym zakresie, jak w karetce. To będą ważne zmiany dla tych ratowników, którzy właśnie robią licencjat. Musimy bowiem liczyć się z tym, że dla wszystkich z nich nie będzie miejsc w obsadzie ambulansów.
A obecnie nie mają takiej możliwości?
Mają możliwości pracy nie tylko w zespołach ratownictwa medycznego, lecz także w ratownictwie górskim, narciarskim, wodnym i przy zabezpieczeniu medycznym imprez masowych. Ratownicy mogą być zatrudnieni na oddziale, tylko że bez możliwości wykorzystania swoich kompetencji zawodowych.
Co dzięki temu zyskają?
Przede wszystkim dodatkowe miejsce pracy. Będą mogli np. pomagać pielęgniarkom, ale także samodzielnie lub pod nadzorem lekarza podawać leki czy wykonywać dokładnie takie same czynności, jakie robią, jeżdżąc karetką.
W momencie uchwalania ustawy o PRM alarmowano, że mamy za mało wykwalifikowanych ratowników. Czy obecnie ta sytuacja się zmieniła, skoro resort zdrowia martwi się o miejsca pracy dla nich?
To prawda, że w ostatnich latach ich liczba się zwiększyła. Zdobycie tego zawodu cieszy się, co nas zaskoczyło, dużym zainteresowaniem. Liczba szkół kształcących rosła z roku na rok. Obecnie jest ponad 13 tys. ratowników. W tym roku naukę zakończy kolejne ponad 3,5 tys. Wcześniej chodziło o pozyskanie dla systemu wykwalifikowanego ratownika medycznego.
A może powinno być więcej karetek?
Obecna liczba jest wystarczająca. W każdym województwie są spełnione mediany czasów dojazdów karetek do zdarzenia. Można jedynie zastanawiać się nad ich bieżącą alokacją w zależności od potrzeb lub stworzeniem dodatkowych sezonowych zespołów wyjazdowych.
Czy projekt resortu zdrowia rozwiązuje problem lekarzy, którzy będą mogli jeździć w karetkach tylko do końca tego roku, bo nie mają odpowiedniej specjalizacji?
Ten problem rozwiąże, przynajmniej czasowo, projekt poselski.
Ale przecież jest przepis przejściowy w ustawie, który pozwala lekarzom, którzy nie posiadają specjalizacji z zakresu ratownictwa medycznego, jeździć w kartkach do 2020 r.?
Owszem, ale nie dotyczy on wszystkich lekarzy. Do tego czasu w zespołach mogą jeździć lekarze posiadający specjalizację lub którzy ukończyli co najmniej drugi rok specjalizacji w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii, chorób wewnętrznych, chirurgii ogólnej, chirurgii dziecięcej, ortopedii i traumatologii narządu ruchu, ortopedii i traumatologii lub pediatrii. Lekarze, którzy tych warunków nie spełniają, od 1 stycznia 2013 r. nie będą mogli wchodzić w skład członków zespołów specjalistycznych. Dotyczy to około 800 lekarzy.
To jaka jest dla nich alternatywa?
Posłowie proponują, aby wydłużyć okres przejściowy dla lekarzy do 2015 r. Lekarze ci dalej mogliby jeździć w karetkach, pod warunkiem, że wykażą się trzyletnim doświadczeniem i przepracowanymi ponad 3 tys. godzin w zespole ratownictwa medycznego, również lotniczego, lub na szpitalnym oddziale ratunkowym, lub w izbie przyjęć. Dodatkowo do 2015 r. będą musieli rozpocząć specjalizację z medycyny ratunkowej.
Ale to przesuwanie problemu w czasie. Ilu lekarzy, mimo propozycji zmian, z systemu wypadnie?
Trudno oszacować jednoznacznie, bo nie wiemy, ilu lekarzy złoży swoje oferty pracy. Ale gdyby nic nie zostało zrobione, to odpadłoby prawdopodobnie z dnia na dzień kilkuset.



A jakie jest docelowe rozwiązanie?
Dążymy do zmiany systemu specjalizacyjnego. Obecnie na postępowanie 1 – 31 października 2012 r. mamy 2500 miejsc rezydenckich dla lekarzy, którzy chcą robić specjalizację, w tym 92 z zakresu medycyny ratunkowej. Docelowo chcemy, żeby lekarze pracujący w systemie robili specjalizacje z medycyny ratunkowej. To rodzaj ultimatum – jeżeli chcesz jeździć w karetce, zrób specjalizację.
Jak ich do tego zachęcić, skoro nie ma zainteresowania rezydenturami?
Zainteresowanie rezydenturami jest. Ale po pierwsze terminem. Po drugie programem. Chcemy stworzyć podobny do tego, z jakiego mogą korzystać pielęgniarki podnoszące swoje kwalifikacje w ramach studiów pomostowych. Są one finansowane ze środków UE. Po trzecie jest zainteresowanie skróconym trybem specjalizacji dla będących już specjalistami, po czwarte dostępem do zdobywania dodatkowych umiejętności zawodowych pozwalających na pracę w całym systemie opieki zdrowotnej.
Czy takie samo rozwiązanie będziecie proponować dla lekarzy, żeby zachęcić ich do robienia specjalizacji z zakresu medycyny ratunkowej?
Tak. Liczymy na to, że program finansowany przez UE ruszy od 2014 r.
A jego koszt?
Pracujemy nad szacunkami.
Czy przy okazji projektu nowelizacji ustawy o PRM będą również miały miejsce zmiany w finansowaniu ratownictwa?
W tym zakresie nie są planowane zmiany po stronie ratownictwa pozaszpitalnego, natomiast będziemy starali się poprawić finansowanie szpitalnych oddziałów ratunkowych i centrów urazowych we współpracy z NFZ.
Czy szpitalne oddziały ratunkowe (SOR) mogą liczyć na dodatkowe pieniądze?
Na razie nie, bo środki zostały już rozplanowane, ale prace trwają. Z tymi oddziałami jest inny problem. Obecnie są one oceniane przez Centrum Monitorowania Jakości. Te, które nie przejdą oceny, nie powinny być kontraktowane przez NFZ.
Na jakim etapie jest kontrola?
Zakończyła się droga oceny kwestionariuszy. 193 SOR spełniło wymogi, 14 SOR wymogów tych nie spełnia. Wszystkich nadesłanych kwestionariuszy SOR było 207.
Czy to oznacza, że 14 SOR nie podpisze umów z NFZ?
Jeśli wejdzie w życie zmiana ustawy w formie, jaką przedstawiają posłowie, to wymóg ten zostanie całkowicie zniesiony.
Jakie były powody nieprzejścia weryfikacji przez SOR?
Rożne, najczęściej nie spełniały wymogów technicznych, np. nie mają podjazdów, brakuje im sprzętu. Część do ankiety wpisała nieprawdziwe dane. W czasie kontroli okazało się, że nie mają one pokrycia w rzeczywistości.
Czy finansowanie ratownictwa nie powinno być wyciągnięte z budżetu i przejść do NFZ?
Koncepcje były różne, ale na razie nie przewidujemy takiej zmiany. Tym bardziej nie jest to dobry moment na takie zmiany, bo w województwach zmniejszana jest liczba dyspozytorni. Te, które pozostaną, będą dysponować karetkami do poszkodowanych w całym konkretnym obszarze ich działania. Docelowo ma być 45 skoncentrowanych dyspozytorni medycznych w kraju, w tym jedna w Lotniczym Pogotowiu Ratunkowym. Przed lipcem 2011 r. było ich 338, obecnie jest ich 218.
Nie obawia się pan, że karetki nie będą dojeżdżać, gdzie potrzeba, wydłuży się czas oczekiwania?
Nie. Dobrym przykładem jest województwo świętokrzyskie, gdzie funkcjonuje jedna dyspozytornia medyczna. Tam mediana czasu dojazdu karetki do pacjenta skróciła się w niektórych obszarach nawet o 3 minuty. Podobnie jest w Zachodniopomorskiem.
Kiedy nowe przepisy do ustawy o PRM mogą wejść w życie?
Projekt poselski został właśnie zaopiniowany przez resort zdrowia. Na dniach będzie przekazywany do Laski Marszałkowskiej. Te przepisy muszą wejść przed końcem tego roku. Projekt dużej nowelizacji przygotowany przez resort powinien trafić do konsultacji zewnętrznych w pierwszej połowie 2013 r.