1 marca zacznie obowiązywać nowa lista leków refundowanych. Resort zdrowia upubliczni ją na kilka dni przed wejściem w życie, ale nie ujawnia, jakie poprawki zamierza wprowadzić. Na korektę listy leków refundowanych czeka kilka grup pacjentów, którzy po wejściu w życie ustawy refundacyjnej (1 stycznia) płacą za leki więcej niż w ubiegłym roku. Wśród nich są chorzy na nowotwory, którzy do niektórych produktów, mimo że znalazły się na liście refundacyjnej, muszą dopłacać z własnej kieszeni.
I chodzi o niebagatelne kwoty – od ponad 100 zł do nawet 600 zł. Jeżeli ich na to nie stać, są zmuszeni do zmiany terapii i przestawienia się na tańsze odpowiedniki stosowanych dotychczas
leków.
– Problem w tym, że nie wszyscy pacjenci onkologiczni dobrze tolerują zamienniki i automatyczne przestawienie ich na inny
lek nie zawsze jest możliwe – mówi dr Małgorzata Foszczyńska-Kłoda, konsultant wojewódzki w dziedzinie onkologii klinicznej w woj. zachodniopomorskim.
Chorzy muszą dopłacać m.in. do
leków przeciwwymiotnych i przeciwbólowych, co w wielu wypadkach oznacza, że w ogóle rezygnują z ich wykupienia.
Znacząco zmniejszyła się także dostępność pacjentek po amputacji piersi do
leków hormonalnych stosowanych w leczeniu tego raka. Tylko jeden produkt, źle tolerowany przez część chorych, jest dla nich bezpłatny, a do pozostałych, choć znalazły się na liście refundacyjnej, muszą dopłacać miesięcznie około 100 – 120 zł.
Dzieje się tak, ponieważ ich producenci nie zgodzili się w ubiegłym roku na obniżenie cen i w efekcie ich produkty, choć wprowadzone na listę refundacyjną, są dostępne tylko za dużą dopłatą pacjenta. Nie zmieściły się w limicie finansowania, do wysokości którego dopłaca
NFZ.
Firmy farmaceutyczne chcą negocjować
Do resortu zdrowia cały czas wpływają jednak wnioski od firm farmaceutycznych, które dopiero w tym roku zdecydowały się na obniżkę cen. Resort otrzymał ich już ponad 130. Są wśród nich pisma od firm farmaceutycznych, których produkty są na liście.
– Proponują nam negocjacje w sprawie obniżenia cen, ponieważ ich preparaty są teraz niekonkurencyjne w porównaniu z produktami innych firm, które zgodziły się na takie obniżki – mówi Andrzej Włodarczyk, wiceminister zdrowia.
Dodaje, że negocjować ceny chcą też producenci tych leków, które obecnie w ogóle nie są refundowane. Jest szansa, że po negocjacjach ze specjalną komisją ekonomiczną i resortem zdrowia trafią na listę.
Jak powiedział DGP Jacek Graliński, członek komisji ekonomicznej, negocjacje z producentami leków po 1 stycznia są prowadzone cały czas, a po raz kolejny to gremium zbierze się prawdopodobnie na początku przyszłego tygodnia.
Jednak, jak ustalił DGP, nie wszystkie firmy farmaceutyczne są zainteresowane obniżkami.
Import leków z zagranicy
Niektóre międzynarodowe koncerny obawia się, że ich produkty mogłyby w Polsce stanieć na tyle, że stałyby się przedmiotem importu docelowego do innych krajów UE, co dla producentów oznaczałoby straty na tamtych rynkach.
Andrzej Włodarczyk obiecuje, że nowa lista zostanie upubliczniona co najmniej na tydzień przed 1 marca, kiedy zacznie obowiązywać.
Nie będzie natomiast żadnych konsultacji społecznych. Tego trybu nie przewiduje ustawa refundacyjna. Lista zostanie wydana w formie obwieszczenia, czyli decyzji administracyjnej ministra zdrowia.
Z tego powodu nie chce zmieniać ceny jeden z producentów leku stosowanego u chorych po przeszczepach.
8,2 mld zł przeznaczy w tym roku NFZ na refundację leków
17 proc. tyle z własnego budżetu wyda od tego roku Fundusz na leki ze zniżkami