Uznanie testów antygenowych jako pełnoprawnej metody stwierdzania zakażenia pozwoli na przebadanie większej liczby osób; efektem będzie duży wzrost notowanych zakażeń - powiedział PAP pediatra, immunolog dr Paweł Grzesiowski.

Resort zdrowia podaje, że wliczanie wyników testów antygenowych do dziennych statystyk to kwestia dni.

O tym, że testy antygenowe będą taką samą podstawą do stwierdzenia zakażenia jak testy PCR, poinformował w piątek minister zdrowia Adam Niedzielski. Do tej pory, nawet po zastosowaniu testu antygenowego, należało i tak wykonać test PCR.

Testy PCR są najbardziej wiarygodną metodą wykrywania zakażenia, wymagają jednak wyszkolonego personelu, odczynników i drogiej aparatury, a wyniki dają po upływie godzin. Z kolei testy antygenowe dają wynik po kilkunastu do kilkudziesięciu minut. Wykonuje się je u pacjentów z objawami zakażenia; u osób bez objawów mogą dać wynik fałszywie ujemny.

Zdaniem dr. Grzesiowskiego, eksperta Naczelnej Rady Lekarskiej ds. COVID-19, uznanie testów antygenowych za uzupełniającą metodę potwierdzenia zakażenia koronawirusem usprawni diagnozowanie pacjentów. "Dodatni test antygenowy u pacjenta z typowymi objawami nie wymaga potwierdzenia testem PCR, bo oznacza bardzo wysokie prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że to jest COVID-19. Do tej pory karetka z pacjentem, który gorączkował, miał duszności, przywoziła go na SOR, robiono test PCR i czekano 3 dni na wynik. Przez ten czas z pacjentem nic nie można było zrobić, bo był niepotwierdzony. Jeżeli teraz będzie robiony test antygenowy, który da wynik po kilkunastu minutach i wynik będzie dodatni, to pacjent będzie już traktowany jak zakażony. Będzie jasna ścieżka postępowania" - wskazał ekspert.

Zaznaczył, że w przypadku osób, które nie mają objawów, testy PCR w dalszym ciągu będą niezastąpione. Dodał, że ujemny wynik testu antygenowego w dalszym ciągu będzie musiał być potwierdzony testem PCR, jeśli pacjent miał kontakt z chorym lub jest objawowy.

Jednocześnie - jak mówił - skutkiem wykorzystywania testów antygenowych jako pełnoprawnej metody diagnostycznej będzie zwiększenie liczby wykrytych przypadków. "Należy się więc spodziewać, że w najbliższych tygodniach dzienne statystyki zakażeń poszybują w górę, bo przebadanych będzie więcej osób. To tak jakby zbudować dwa razy więcej laboratoriów" - zauważył.

Ministerstwo Zdrowia zapytane, od kiedy wyniki testów antygenowych będą wliczane do dziennych statystyk zakażeń, poinformowało, że jest to "kwestia dni".

Immunolog skomentował też zapowiedź ministra zdrowia wykorzystania pulsoksymetrów mierzących stężenie tlenu we krwi. Urządzenia będą otrzymywać osoby z dodatnim wynikiem na obecność koronawirusa wskazane przez lekarzy rodzinnych. "Dzięki pulsoksymetrom będzie wiadomo, kiedy pacjent wymaga hospitalizacji. One zmniejszą ryzyko tego, że stan pacjenta będzie niezauważalnie się pogorszał, a więc zmniejszą ryzyko nagłego zgonu pacjenta izolowanego w domu" - powiedział dr Grzesiowski.

Sceptycznie odniósł się przy tym do zapowiedzi, że zapisy z pulsometrów będą monitorowane przez specjalne centrum monitoringu powołane przez Ministerstwo Zdrowia. "Taki system zbierania danych jest praktycznie niemożliwy do stworzenia w krótkiej perspektywie czasowej, ale trzeba wyznaczać ambitne cele na przyszłość" - stwierdził.

Resort zdrowia we wtorek przekazał informację o 19 364 nowych zakażeniach koronawirusem. Tym samym bilans przypadków wykrytych od początku epidemii wzrósł do 414 844. Zmarło 227 chorych. Ostatniej doby wykonano ponad 65,7 tys. testów na obecność koronawirusa. Łącznie przebadano dotąd ponad 4 mln 712 tys. osób.