W czasie pandemii stało się jeszcze bardziej oczywiste, że obywatele potrzebują przede wszystkim pewności, że system ochrony zdrowia będzie sprawny i dostępny
Media

Poziom zadowolenia mieszkańców i to, jak postrzegają jakość swojego życia, nie jest łatwe w ocenie, choć prób nie brakuje. Skomplikowane nieraz metodologie przyjmowane przez badaczy opierają się najczęściej na przyznawaniu wartości punktowych poszczególnym obszarom, jak rynek pracy, ochrona zdrowia, dostępność kultury, komunikacja publiczna, jakość powietrza itp. Sprawa komplikuje się dodatkowo, bo z jednej strony oceniane są wartości obiektywne – jak choćby kwoty przeznaczane na poszczególne obszary czy liczba lekarzy w przeliczeniu na jednego mieszkańca, a z drugiej jest subiektywny odbiór. Nie każdy mieszkaniec odczuwa przecież wpływ wydatkowanych sum na swoje życie, jeśli nie korzysta z danej kategorii usług, choćby jest młody, nie odczuwa problemów ze zdrowiem, a ważniejsza jest dla niego np. dostępność żłobków lub przedszkoli i parków z placami zabaw. Nie dla każdego równie ważne jest też poczucie partycypacji. Na przykład według raportu „Budżet obywatelski w polskich miastach” (Miasto 2077, marzec 2019 r.) szczyt popularności budżetów obywatelskich mamy już za sobą. Przypadł on na lata 2014–2015, a liczba mieszkańców, którzy w nim głosowali, spadła z 654 tys. w 2014 r. do 411 tys. w roku 2018. A budżety obywatelskie są przecież – obok konsultacji społecznych – najbardziej bezpośrednim wyrazem woli współuczestniczenia w podejmowaniu decyzji na szczeblu lokalnym.

Hierarchia wartości

Szczególny czas, jaki nastał w marcu tego roku wraz z ograniczeniami w związku z pandemią COVID-19, z pewnością zmieni wyniki prowadzonych dotychczas badań. Zaczęliśmy bowiem zwracać baczniejszą uwagę na sprawy, które nie zawsze do tej pory dostrzegaliśmy, a może traktowaliśmy jak oczywistość. Na pierwszy plan z pewnością wysuwają się problemy z dostępnością służby zdrowia, funkcjonowanie placówek oświatowych, możliwości odreagowania okresu lockdownu, poczucie odizolowania i lęk o bezpieczeństwo.

Co ciekawe, w hierarchii wartości wśród Polaków jeszcze przed pandemią najwyżej znajdowały się szczęście rodzinne i zdrowie, a więc te dziedziny, które wraz z COVID-19 stały się najbardziej narażone na szwank. Według cyklicznych badań CBOS cenimy je najwyżej – w 2013 r. stawiało na nie odpowiednio 82 i 74 proc. ankietowanych, a w ostatniej edycji z 2019 r. 83 i 69 proc.
W komunikacie po badaniu wskazano: „mimo odnotowanych wahań w dłuższej perspektywie hierarchia wartości społeczeństwa polskiego pozostaje stabilna”. Wynika z tego wniosek, że aby dobrze zadbać o poczucie zadowolenia mieszkańców, należy przede wszystkim postawić na ochronę zdrowia, bo na nią decyzje władz centralnych i samorządów mają wpływ.

W tej sprawie siły nie są rozłożone równo. Samorządy – jako organy założycielskie większości placówek ochrony zdrowia – odpowiadają za ich funkcjonowanie, jednocześnie ze zrozumiałych względów podlegając regulacjom powstającym na szczeblu centralnym. Co innego jednak, gdy w grę wchodzą lokalne polityki zdrowotne, do prowadzenia których są zobowiązane ustawą o świadczeniach do zadań własnych gmin, powiatów i województw w zakresie zapewnienia równego dostępu do świadczeń opieki zdrowotnej. Jak czytamy w raporcie Najwyższej Izby Kontroli, trudna sytuacja finansowa wielu jednostek samorządu terytorialnego (niedostatek dochodów, znaczny deficyt budżetowy) powoduje jednak, że niewiele samorządów decyduje się na wydatkowanie środków finansowych na ten cel, co sprawia, że samorządowe programy polityki zdrowotnej mają niewielki udział w finansowaniu świadczeń.

Są jednak działania, które samorządy jako organy założycielskie i tak z sukcesem prowadzą – z zakresu e-zdrowia. A że są one bardzo przydatne, pokazał ostatni, bardzo trudny czas.

Nie tylko na trudne czasy

Jeszcze w 2017 r. 29,3 proc. Polaków nie miało żadnych skojarzeń z pojęciem cyfryzacji medycyny – wynika z raportu „E-zdrowie oczami Polaków – wiedza i opinie Polaków na temat sytuacji e-zdrowia i telemedycyny w Polsce”. 23,6 proc. ankietowanych kojarzyła się z badaniami i konsultacjami podczas rozmowy telefonicznej, 12,7 proc. z wizytami online. 73,4 proc. badanych chciało otrzymywać drogą elektroniczną receptę i zwolnienie z pracy. Dziś te rozwiązania zagościły w systemie na dobre.

Podstawą jest Internetowe Konto Pacjenta (IKP), czyli bezpłatna aplikacja Ministerstwa Zdrowia dostępna w serwisie pacjent.gov.pl. Daje ono pacjentowi stały wgląd do swoich informacji medycznych, m.in. dostęp do wystawionych e-recept i e-skierowań, możliwość otrzymania e-recepty bez konieczności wizyty u lekarza (dzięki otrzymywaniu e-recepty SMS-em lub e-mailem). Znajdują się na nim także informacje o wysokości kwot podlegających refundacji dla poszczególnych produktów leczniczych oraz udzielonych świadczeń w ramach NFZ. Na swoje IKP zalogowało się już prawie 3 mln Polaków.

Elektroniczna recepta – wprowadzona jako obowiązkowa w styczniu 2020 r., a wcześniej funkcjonująca jako alternatywa dla tradycyjnej, papierowej wersji – sprawdziła się i przed kryzysem epidemicznym w Polsce, i w jego trakcie. Aż 60 proc. badanych oceniło e-receptę jako bardzo przydatną. Raczej przydatna jest dla kolejnych 24 proc. (kwietniowe badanie „Świadomość i postrzeganie Internetowego Konta Pacjenta”, zrealizowanego przez ARC Rynek i Opinia).
Co ważne zwłaszcza dla osób starszych, aby zrealizować e-receptę wystarczy znać 4-cyfrowy kod i PESEL pacjenta, dlatego o wykupienie leków można poprosić np. mieszkających osobno młodszych członków rodziny. Nie da się także zgubić e-recepty, bo wszystkie są zapisane na Internetowym Koncie Pacjenta dostępnym w serwisie pacjent.gov.pl.

Eksperci zwracają uwagę, że e-recepta wyeliminowała problem nieczytelności dokumentów, dzięki czemu nie ma też ryzyka wydania niewłaściwego leku.
W czasie epidemii e-recepta oraz teleporady czy e-wizyty okazały się bardzo istotnym czynnikiem zmniejszającym ryzyko zakażenia wirusem przez brak konieczności udania się po receptę na leki do przychodni. Chodzi oczywiście o preparaty przyjmowane na stałe (w wielu placówkach można je zamawiać telefonicznie lub za pośrednictwem strony internetowej). Jak przestrzegają lekarze specjaliści (głównie onkolodzy, kardiolodzy i endokrynolodzy), nie należy bowiem zastępować wszystkich wizyt teleporadami, bo występuje wtedy ryzyko przeoczenia poważnych schorzeń. Jeśli natomiast diagnostyka już za nami i wiadomo, jakie leki należy przepisać, zdalnie wystawiana e-recepta jest bardzo dobrym rozwiązaniem. W przypadku kiedy objawy wystąpiły w czasie, gdy przychodnie są nieczynne, można natomiast skorzystać z e-wizyty, ale to pracownik medyczny podejmuje decyzję, czy nie trzeba jednak skorzystać z wizyty tradycyjnej. Jak informował resort, w czasie pandemii 80 proc. porad przeniosło się do sfery wirtualnej.

E-skierowania już niedługo obowiązkowe

Zgodnie z ustawą o e-zdrowiu, 8 stycznia 2021 r. obowiązkowe będzie również wystawianie elektronicznych skierowań. Na razie – od września 2019 r. – można je wystawiać (jeszcze nieobowiązkowo), a wydruk informacyjny, który pacjent otrzymuje w postaci elektronicznej lub papierowej, jest równoważny z dotychczasowym skierowaniem. E-skierowanie możemy dostać SMS-em lub e-mailem, wystarczy jedynie uzupełnić swoje dane kontaktowe na IKP.

Zalety takiej formy wystawiania skierowań przez lekarzy są podobne do tych w przypadku e-recepty. Dla pacjentów to przede wszystkim oszczędność czasu (nie trzeba w terminie 14 dni od wystawienia udawać się do podmiotu, który ma zrealizować skierowanie, by dostarczyć dokument; wystarczy podać czterocyfrowy kod i PESEL telefonicznie). To ułatwia skorzystanie ze świadczenia, a obecnie zmniejsza ryzyko zarażenia COVID-19, co jest szczególnie ważne w przypadku osób starszych lub chorych. Nie występuje problem z nieczytelnym skierowaniem lub powrotem do lekarza po duplikat, bo zgubiliśmy pierwszy dokument. Wystawione e-skierowania pacjent lub osoba przez niego upoważniona może zawsze sprawdzić na Internetowym Koncie Pacjenta. Karol Dominowski

______________________________________________

Narzędzia do lepszej ochrony zdrowia

Rozwiązania e-zdrowia w istotny sposób przyczyniają się do sprawniejszego funkcjonowania i organizacji opieki zdrowotnej na poziomie nie tylko ogólnopolskim, ale i samorządowym. Istotną rolę odgrywa tu możliwość gromadzenia w jednym miejscu dużego wolumenu danych, które są niezbędne do tworzenia rzetelnych i miarodajnych analiz i statystyk. Wyniki takich analiz mogą istotnie wspierać proces podejmowania ważnych decyzji, biznesowych i strategicznych związanych z zarządzaniem podległymi samorządom placówkami opieki zdrowotnej.

W przypadku wystawienia pacjentowi e-skierowania szczegółowe informacje są od razu wysyłane do systemu e-zdrowie (P1) i tam dostępne w postaci zagregowanej. Pacjenci zapisywani są tylko do jednej placówki i nie blokują innym dostępu do świadczeń. Ponadto pracownik medyczny za zgodą pacjenta ma możliwość otrzymania dostępu do jego e-skierowań. Daje to możliwość lepszego śledzenia przebiegu leczenia pacjenta, zmniejsza również ryzyko np. zbyt częstego badania radiologicznego.
Wprowadzenie elektronicznych dokumentów, wspomnianego e-skierowania, a wcześniej e-recepty, to ułatwienie nie tylko dla lekarzy i pacjentów, ale również świetne narzędzie zarządcze dla menadżerów ochrony zdrowia na szczeblach samorządowych i wojewódzkich. Wspiera też pracę lekarzy. Już obecnie lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) może, np. podczas porady, zweryfikować historię leczenia i realizacji recept danego pacjenta. Bez przeprowadzenia wywiadu może więc uzyskać informację, czy jego pacjenci stosują się do zaleceń z zakresu farmakoterapii. Centrum e-Zdrowia wychodzi z nową inicjatywą: analizując dane od 2019 r., możemy wskazać pacjentów, którzy od dłuższego czasu nie zrealizowali recepty, a historia zrealizowanych recept nie wskazuje na posiadanie przez nich wystarczających „zapasów”. Mimo że każdy lekarz POZ ma już dostęp do historii swoich pacjentów, analiza każdego przypadku jest czasochłonna. Stąd powyższa inicjatywa Centrum e-Zdrowia, w efekcie której lekarze otrzymaliby wykaz takich pacjentów. Obecnie prowadzimy pilotaż tego rozwiązania.

Partnerem artykułu jest Centrum e-Zdrowia