Kadry to nie jedyny problem w ochronie zdrowia. Ważne są rozwiązania dotyczące finansowania i organizacji, tym bardziej że epidemia obnażyła wiele niedociągnięć – wynika z czwartkowej dyskusji w Senacie nad nowelą ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty.

Senat w czwartek zajął się nowelizacją ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty, której projekt rząd przyjął w styczniu tego roku, a Sejm uchwalił pod koniec maja. Zaproponowane zmiany mają przede wszystkim poprawić warunki kształcenia medyków, przyspieszyć potwierdzanie kwalifikacji zawodowych, co ma się przełożyć na zwiększenie kadry medycznej. Ponadto maja one ułatwiać zatrudnianie lekarzy obcokrajowców z krajów spoza UE, a także zachęcać polskich lekarzy, którzy studiowali w innych, do powrotu.

Przewodnicząca senackiej Komisji Zdrowia Beata Małecka-Libera (KO) podkreślała, że ustawa była wyczekiwaną i została uchwalona "w trybie konsensusu".

"Reguluje kształcenie stażystów, rezydentów i specjalistów, a jak wiadomo, brakuje nam kadr. Chcielibyśmy, aby liczba lekarzy wzrastała. Kadry to tylko część, bardzo ważna, może najważniejsza, część systemu opieki zdrowotnej" – zwróciła uwagę. Zaznaczyła, że "jeżeli chcemy, by ta ustawa zadziałała, i chcemy, dobrze kształcić lekarzy i by mieli wysokie morale zawodowe, etykę i empatię, to musimy im stworzyć cały system ochrony zdrowia" – podkreśliła Małecka-Libera. Zaznaczyła, że obecny system ma wiele wad związanych z finansowaniem służby zdrowia i z jej organizacją i zostało to szczególnie obnażone przez epidemię.

Senatorowie mówili, że obecny system nie gwarantuje tego, że będzie przybywać młodych lekarzy, tym bardziej że to trudny i nadal nisko opłacany zawód.

"Tragedią w Polsce (…)jest to, że młodzi nie chcą być lekarzami, nie chcą się kształcić. To jest wąskie gardło. Specjaliści przechodzą na emeryturę, a młodych nie przybywa" – mówiła senator Alicja Chybicka (KO).

Senator Wojciech Konieczny (SLD) zauważył, że ustawa jest zawiła i skomplikowana, ale należy ją przyjąć, by "rozpocząć prace nad nową, która będzie prostsza".

Z drugiej strony, jak podkreśliła Dorota Czudowska (PiS) ustawa jest o kształceniu lekarzy, a nie o epidemii i wynagrodzeniach. Według niej ma ona pomóc w tym, aby jak najwięcej lekarzy, którzy ukończyli studia w Polsce, lub tych, którzy przyjadą spoza UE, mogło odbywać specjalizację.

Dodała, że PiS będzie głosował za jej przyjęciem, ale za odrzuceniem wniesionej w czasie prac Komisji Zdrowia poprawką o klauzuli sumienia, która nakłada na lekarza przy odmowie wykonania świadczenia obowiązek wskazania innego medyka lub placówki, które się tego podejmą. Taką poprawkę wniósł w czasie prac senackiej komisji do art. 39 senator Konieczny.

Ten zapis wywołał wiele kontrowersji. Wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko tłumaczyła, że pacjent może otrzymać informację o placówkach wykonujących konkretne procedury, dzwoniąc na ogólnodostępną infolinię NFZ. "To miejsce, gdzie taka informacja jest dostępna i udzielana. Już wiemy, że takie pytania padają" – powiedziała, dodając, że ma to też dodatkowy aspekt, bo pacjent zachowuje anonimowość, tym bardziej że dotyczy to spraw "drażliwych społecznie".

Senator Agnieszka Gorgoń-Komor (KO) wyjaśniła, że w poprawce senackiej komisji "chodzi o to, by pacjent nie odbił się od ściany". "Mamy nieść pomoc pacjentowi, (...) rozwiązać problem pacjenta, nie lekarza. W sprawach intymnych infolinia dla pacjenta to nie jest dobry pomysł(...)" – podkreśliła.

Senator Jan Maria Jackowski (PiS) zwrócił uwagę na to, że nie można w tym wszystkim zapomnieć o prawie dziecka do życia. "Motywując to dobrem pacjentki, musimy pamiętać o prawie dziecka do życia, i to powinno być uwzględnione przy konstrukcji klauzuli sumienia" powiedział.

Rozbieżne zdania wzbudziło też wprowadzenie w nowelizacji listu intencyjnego. Wiceminister uzasadniała, że jego intencją jest, aby po określeniu predyspozycji młodego lekarza do pracy w konkretnej specjalizacji, kierownik mógł wydać taki list, aby ułatwić mu osiągnięcie miejsca rezydenckiego. Za list otrzymałby on maksymalnie 5 punktów, tyle samo, co za dorobek i publikacje naukowe. Podkreśliła, że za Lekarski Egzamin Końcowy można uzyskać maksymalnie 200 pkt. Pokreśliła jednak, że być może ten dokument będzie jeszcze wymagał pewnego doprecyzowania.

Jednak, jak stwierdziła sprawozdawczyni prac nad nowelizacją w senackiej komisji zdrowia, "list intencyjny wypacza proces rekrutacyjny". A marszałek Senatu Tomasz Grodzki dodał, że "teraz przychodzi człowiek z kartką i mówi, że będzie się szkolił. Nawet jeśli po pół roku widać, że miłość do specjalizacji nie jest odwzajemniona".

Dyskusja dotyczyła też kwestii związanych ze zdobywaniem kwalifikacji zawodowych przez lekarzy na różnych etapach kształcenia. Jak wyliczała wiceminister, nowelizacja upraszcza system kształcenia lekarzy. Do egzaminu końcowego i specjalistycznego można podchodzić dwukrotnie nieodpłatnie. Wprowadza też wynagrodzenie dla kierownika specjalizacji – po 500 zł za pierwszego i drugiego kształconego młodego lekarza, a w przypadku trzech łącznie tysiąc złotych.

"Wynagrodzenia dla kierowników są dobrym rozwiązaniem, ale poziom nie jest zadowalający” – odniosła się do tej kwestii Gorgoń-Komor.

Nowością jest też wprowadzenie dla stażystów, rezydentów, specjalistów sześciodniowego urlopu na szkolnie i przygotowanie do egzaminów z zachowaniem prawa do wynagrodzenia. Ułatwieniem ma być również dla młodych lekarzy ujawnienie bazy pytań (70 proc. z jawnej bazy, 30 proc. stanowią nowe pytania). Dodatkowo wprowadzono też nieobligatoryjny Państwowy Egzamin Modułowy (dawny egzamin zwany w środowisku lekarzy jako jedynka), który daje lekarzowi dodatkowe uprawnienia do wykonywania samodzielnie określonych zabiegów, ale, jak wskazywali senatorowie, powinno za tym iść również większe wynagrodzenie, a tego nie przewidziano w nowelizacji. Odpowiedzią na uproszczenie systemu kształcenia młodych lekarzy ma być wprowadzenie ogólnopolskiego naboru na rezydentury.

"Regionalizacja budziła kontrowersje. Każdy lekarz będzie mógł określić 15 wariantów dotyczące trybu specjalizacji" – wyjaśniła wiceminister i dodała, że liczba rezydentur w regionach wynika z map potrzeb zdrowotnych w poszczególnych częściach kraju.

Jedną z ważniejszych kwestii regulowanych przez nowelizację ustawy jest również zatrudnianie cudzoziemców spoza UE. Wzbudzała ona wiele emocji. Jak wyjaśniała wiceminister, przepisy dają możliwość zatrudniania – w sposób ograniczony do miejsca i czasu – zatrudniania obcokrajowców spoza UE.

"Lekarz, który chce wykonywać ten zawód w Polsce może być skierowany na postawie zaproszenia konkretnej placówki. Musi mieć ukończone pięcioletnie studia, odbyty trzyletni staż pracy i legitymować się tytułem specjalisty. Składa wniosek do okręgowej izby lekarskiej, która będzie weryfikować te dokumenty i kierować do odbywania dodatkowego stażu" – tłumaczyła wiceminister.

Dodała, że taka osoba musi także znać dobrze język polski. Uzyskuje pod takimi warunkami ograniczone prawo wykonywania zawodu na pięć lat w konkretnej placówce. W tym czasie musi przystąpić do nostryfikacji dyplomu. W przeciwnym przypadku traci możliwości wykonywania zawodu. Podkreśliła też, że taki lekarz nie będzie też traktowany jako specjalista.

Część senatorów skorzystała z możliwości złożenia swojego wystąpienia do protokołu. Wnioski o charakterze legislacyjnym złożone przez senator Małecką-Liberę skierowano do Komisji Zdrowia do rozpatrzenia. Głosowanie nad nowelizację odbędzie się w pod koniec czwartkowego posiedzenia Senatu.