W związku z epidemią koronawirusa resort zdrowia dopuścił autoryzację testów laboratoryjnych na odległość. Po proteście środowiska zdecydowano, że ma to być rozwiązanie tymczasowe.
Chodzi o nowelizację rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie standardów jakości dla medycznych laboratoriów diagnostycznych i mikrobiologicznych (Dz.U. z 2020 r. poz. 464), która weszła w życie wczoraj.
Zaproponowano w niej autoryzację wyników badań poza laboratorium, w którym fizycznie są wykonywane przez osobę do tego upoważnioną, czyli diagnostę laboratoryjnego lub lekarza.
Autorzy noweli przekonują, że w obecnych okolicznościach dla wielu pracowni szpitalnych zdalna autoryzacja badań jest jedynym sposobem na zapewnienie ich szybkiego wykonania i skrócenia czasu oczekiwania na wyniki.
Alina Niewiadomska, prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych, podkreśla jednak, że wprowadzenie takiego rozwiązania na stałe byłoby niedopuszczalne. Dlatego – choć nowela była uchwalana w nadzwyczajnym trybie, poza tradycyjnym obiegiem legislacyjnym i na zgłoszenie ewentualnych uwag przewidziano zaledwie około trzech godzin – samorząd diagnostów oprotestował pierwotną wersję projektu, z której wynikało, że zaproponowane rozwiązania mają obowiązywać bez żadnych ograniczeń czasowych i przedmiotowych, nawet po zakończeniu stanu zagrożenia epidemicznego. Ostatecznie stanęło na trzech miesiącach.
Wśród nadzwyczajnych, ekspresowo wprowadzanych przez ministerstwo rozwiązań znalazły się kolejne, które mają zwiększyć liczbę i dostępność lekarzy (o wprowadzonych wcześniej w tym tygodniu napisaliśmy wczoraj). W najnowszej nowelizacji rozporządzenia ministra zdrowia w sprawie świadczeń gwarantowanych z zakresu leczenia szpitalnego (Dz.U. z 2020 r. poz. 466) przewidziano m.in. możliwość znieczulania pacjenta na bloku operacyjnym przez lekarza bez specjalizacji (pod warunkiem spełnienia standardów postępowania medycznego), możliwość opuszczenia oddziału anestezjologii i intensywnej terapii przez specjalistę w celu podjęcia pilnej interwencji u pacjenta poza oddziałem (przeprowadzenie resuscytacji lub innej interwencji ratującej życie) oraz większe uprawnienia dla lekarzy, którzy ukończyli szkolenie, ale nie podeszli do egzaminu z powodu jego przesunięcia.
Tymczasem przypominają o sobie przedstawiciele innych zawodów medycznych – m.in. fizjoterapeuci, psychologowie i technicy wykonujący zdjęcia RTG. Mimo nadzwyczajnych okoliczności ich obecność w szpitalach jest wciąż niezbędna. W niektórych przypadkach nawet bardziej niż zwykle. Często jednak zapomina się o środkach ochrony osobistej dla nich.
– Wielu psychologów chce zostać w pracy i wspierać pacjentów na oddziałach np. onkologicznych czy psychiatrycznych, ale nie ma żadnych zabezpieczeń – wskazuje Katarzyna Sarnicka z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Psychologów.
Kilka samorządów zawodowych, m.in. Krajowa Izba Fizjoterapeutów, zamierza zaapelować do rządu, aby wywarł nacisk na firmy produkujące środki ochronne, żeby zapewniły je w ilości adekwatnej do potrzeb. Ich zdaniem wbrew powszechnej opinii producenci mają już teraz takie możliwości.
Etap legislacyjny
Weszło w życie 18 marca