Organizacje zajmujące się pacjentami w stanie terminalnym alarmują, że w większości województw sytuacja nie jest dobra: normy dotyczące liczby miejsc w hospicjach stacjonarnych spełniają tylko trzy województwa.
– Obłożnie chorego trzeba umyć, przewinąć, nakarmić, zrobić zastrzyk. Pielęgniarka z hospicjum domowego przychodzi dwa razy w tygodniu i nie może być przy nim codziennie. Nie każdą rodzinę stać na zatrudnienie prywatnej opieki. Taki człowiek powinien więc trafić do hospicjum stacjonarnego. Tylko że w województwie łódzkim takich miejsc nie ma – mówi ks. Grzegorz Chirk, psychoonkolog, założyciel Fundacji „Dwa Skrzydła” w Tomaszowie Mazowieckim.
Spytaliśmy UM Łodzi o przyczyny tego stanu rzeczy. W odpowiedzi czytamy: „W Łodzi trwa budowa hospicjum stacjonarnego w dawnym budynku szkoły przekazanym przez miasto specjalnie na ten cel”. Owszem, Stowarzyszenie Hospicjum Łódzkie w 2013 r. na mocy umowy użyczenia otrzymało nieruchomość. Budynek wymaga jednak przebudowy, a koszt ukończenia inwestycji i zakupu sprzętu to ponad 14 mln zł. Stowarzyszenie pozyskało część kwoty w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego. Resztę powinno zdobyć. Dla organizacji pozarządowych to kwota trudna do zorganizowania.
O tym przekonał się również ks. Chirk, który od przeszło trzech lat walczy o hospicjum stacjonarne dla 35 osób. – Mamy pozwolenie na budowę, dostaliśmy od miasta działkę w dzierżawie na 25 lat. Ale sam koszt budowy to ok. 13,5 mln – wylicza. – Szukaliśmy, gdzie można, znaleźć dofinansowanie. Ministerstwo Zdrowia odpowiedziało, że nie ma funduszy na nowe obiekty.
Problem nie dotyczy tylko województwa łódzkiego. Według Europejskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej na milion mieszkańców powinno przypadać sto łóżek stacjonarnej opieki paliatywnej. Normy te wypełniane są tylko w trzech województwach – świętokrzyskim (131), podkarpackim (119) i małopolskim (112). Średnia krajowa wynosi 75. Natomiast w województwie mazowieckim to jedynie 50, łódzkim 44, a zachodniopomorskim 36.
Ratunkiem dla pacjenta, który nie może liczyć na hospicjum stacjonarne, są dziś szpitalne odziały medycyny paliatywnej. Ministerstwo Zdrowia na nasze pytania dotyczące koordynowania tego rodzaju opieki w kraju odpisało: „W zakresie świadczeń opieki paliatywnej i hospicyjnej świadczenia kontraktowane są bez podziału na dorosłych i dzieci. Świadczenia te mogą być udzielane na oddziałach medycyny paliatywnej lub hospicjum stacjonarnym. Na terenie województwa świadczenia te realizowane są przez ośmiu świadczeniodawców, w tym trzech na terenie m. Łódź”.
Zdaniem ekspertów takie stawianie sprawy zamazuje rzeczywistość. – W Łodzi są trzy szpitalne oddziały medycyny paliatywnej. Ale stacjonarnego hospicjum dla dorosłych w mieście nie ma, w jego otoczeniu również. Taka jednostka powinna powstać jak najszybciej – ocenia dr Aleksandra Ciałkowska-Rysz, prezes Polskiego Towarzystwa Medycyny Paliatywnej.
– Argument o szpitalnych oddziałach paliatywnych jest nieporozumieniem. Przeczy idei opieki hospicyjnej, która powinna odbywać się w atmosferze przypominającej tę w domu – wtóruje Maja Surowicz-Biłyj, szefowa Fundacji „Znajdź Pomoc”.
Realia opisuje ks. Chirk: – Z Tomaszowa najbliższy taki oddział jest w Bełchatowie. To ok. 60 km. Gdy próbuję tam znaleźć miejsce dla chorego, słyszę, że trzeba czekać.
– Zdarza się, że dla pacjenta długo przebywającego w szpitalu i tak trzeba szukać miejsca dalszego pobytu w hospicjum stacjonarnym w innym województwie (pada zwykle na Licheń Stary, Płock, Wołomin) – dodaje dr Iwona Sitarska, wojewódzka konsultant w dziedzinie medycyny paliatywnej. Dodaje, że opieka w ramach hospicjum domowego też nie jest wystarczająca. W województwie łódzkim czeka się na nią nawet dwa miesiące. Z czego to wynika? – Z ograniczonych możliwości personelu. Pielęgniarka ma pod opieką 10–15 pacjentów i do każdego musi dojechać. Wzięcie dodatkowych chorych oznaczałoby prace 12 godzin na dobę dzień w dzień. Kolejka oczekujących przesuwa się więc dopiero, gdy ktoś umrze.
Zdaniem dr Ciałkowskiej-Rysz brakuje skoordynowania opieki paliatywnej nie tylko na szczeblu wojewódzkim, lecz także krajowym. Tę kwestię opisywaliśmy już na łamach DGP przy okazji raportu NIK opublikowanego we wrześniu zeszłego roku. Izba oceniła, że dotychczas podejmowane działania na rzecz poprawy dostępności opieki paliatywnej i hospicyjnej są nieskoordynowane, a odpowiedzialny za zorganizowanie systemu minister zdrowia nie opracował strategii jej rozwoju. Z tego powodu opieka paliatywna rozwija się nierównomiernie, zaś hospicja funkcjonują w stanie niepewności co do zasad ich działania w przyszłości. Dlatego NIK wnioskowała do MZ o określenie docelowego modelu funkcjonowania tej opieki oraz m.in. przeanalizowanie możliwości zniesienia w niej limitów na świadczenia. Nic się jednak w sprawie działania hospicjów nie zmieniło.