E-papierosy królują głównie w liceach i placówkach niepublicznych. Główny powód: cena.
– Informacje o szkodliwości e-papierosów wywiesiliśmy obok ubikacji – mów Jolanta Basaj, dyrektorka technikum TEB w Radomiu. Chodzi o list, który główny inspektor sanitarny przygotował we współpracy z MEN i w październiku przekazał do szkół.
Większość dyrektorów przekazała go też rodzicom.
– Tylko rozmowy i edukacja mogą coś zmienić, bo w odróżnieniu od tradycyjnych papierosów używania tych elektronicznych nie da się wykryć – mówi jedna z nauczycielek ze społecznego liceum w Krakowie. Nauczyciele wiedzą, że to plaga. – Palą w toalecie, ale nawet w salach, bo taki e-papieros prawie nie ma zapachu, a w razie czego mogą go w każdym momencie schować do kieszeni. I trudno przez to złapać na gorącym uczynku. Teraz to trzeba być bardziej wyczulonym na zapach wanilii czy gumy balonowej niż tytoniu – mówi ta sama nauczycielka. I dodaje, że ostatnio na wycieczce skonfiskowali e-papierosy. – Wyglądają jak zgrabny gadżecik, sprawdziliśmy cenę – 250 zł. Nie wiadomo było, co z tym zrobić, bo to kosztowny przedmiot. A nie chcieliśmy włączać w to rodziców – dodaje nauczycielka.
Ostatecznie skończyło się na pogadance. – Prawda jest taka: dzieciaki wiedzą, że to uzależnia, jednak kusi je wygląd e-papierosa i to, że mogą się dzięki niemu lansować – dodaje.
Nauczyciele podkreślają, że problem, podobne jak przy tradycyjnych papierosach, dotyczy głównie uczniów starszych klas. – Kiedy łączyliśmy się z gimnazjum, dwa lata temu, to był spory kłopot – mówi dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 3 w Wojkowicach. – Robiliśmy spotkania z rodzicami, wykłady. Poza tym zamknęliśmy szkołę, żeby uczniowie nie mogli wychodzić na e-papierosa przed budynek, obserwowaliśmy, co się dzieje przez kamery. W efekcie kłopot zmalał – mówi dyrektor. W tej szkole także list na temat e-papierosów, który przyszedł z MEN, wisi na korytarzach. – I przy wejściu do pedagoga, bo tam chodzą też rodzice – dodaje dyrektorka.
Podobnie jest w innych placówkach. – Staramy się wyłapywać palących uczniów i rozmawiać z nimi o konsekwencjach. Oprócz tego prowadzimy od lat program profilaktyczny, który obejmuje również używki. E-papierosy dołączyły do tej listy w 2018 r. Program na bieżąco modyfikujemy, starając się w nim ująć wszystko to, co jest na czasie – mówi Beata Wieciech, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 72 w Krakowie.
Jolanta Basaj dodaje, że pismo z GIS i MEN dostał każdy wychowawca, każdy ma też poruszyć temat szkodliwości e-papierosów na godzinie wychowawczej. I dodaje, że już wcześniej podejmowali różne akcje. – Staramy się też pokazać na każdym kroku, że nie ma przyzwolenia na palenie papierosów zarówno tradycyjnych, jak i elektronicznych. A to oznacza, że wyłapujemy uczniów, którzy stosują używki, zwracając im uwagę na niewłaściwe zachowanie również poza terenem szkoły – na ulicy, w sklepie. Największy wzrost palaczy w szkole mamy we wrześniu, gdy przychodzą nowi uczniowie i chcą się pokazać – zauważa Basaj.
Nauczyciele zwracają uwagę, że problem jest spory, ale wciąż nie powszechny – barierą jest cena. – Dlatego nadal e-papierosy nie są jeszcze tak dużym problemem jak tradycyjne papierosy. Kioski ruchu czy sklepy monopolowe wróciły do sprzedaży papierosów na sztuki – dodaje Basaj.
– Słabą stroną e-papierosa jest to, że potrzeba czasu na jego wypalenie. Przerwy w szkole są jednak krótkie, dlatego sięgają po tańsze papierosy – mówi Romuald Lis, dyrektor liceum im. Jana Kochanowskiego w Radomiu.
Sami uczniowie mówią, że nauczyciele już dawno się poddali. – U mnie koledzy palą nawet w salach lekcyjnych, nikt nie widzi. A ostatnio dyrektorka poprosiła nas, żebyśmy palili dalej od szkoły, bo nie chce jej się bawić w powiadamianie rodziców – śmieje się uczennica jednego z warszawskich liceów.
O tym, że e-papierosy mogą być szkodliwe, mówi się coraz częściej. Kolejne państwa wprowadzają ograniczenia w dostępie do nich. W USA lada moment ma wejść zakaz smakowych e-papierosów, w Chinach zaś urzędy odpowiedzialne za regulacje rynku tytoniowego zwróciły się z prośbą do firm zajmujących się sprzedażą online o tymczasowe zamknięcie sklepów internetowych – to sposób na zakaz sprzedaży e-papierosów w sieci. Urzędnicy argumentowali, że ma to na celu ochronę „zdrowia fizycznego i psychicznego nieletnich”, odwołując się do wydarzeń w USA.
Z niedawno opublikowanego raportu amerykańskiej agencji żywności i leków wynika, że e-papierosy były najczęściej używanymi wyrobami tytoniowymi przez młodzież w USA. W 2018 r. ponad 3,6 mln uczniów sięgało po takie wyroby, to ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej. W USA mówi się o niemal 2 tys. przypadków chorych w związku z wapowaniem i kilkudziesięciu przypadkach zgonu.
Vaping Association Polska wskazuje, że to efekt dodatków, które pojawiły się w liquidach. Według Public Health England mało prawdopodobne jest, by stwierdzone u Amerykanów choroby płuc spowodowane były długoterminowym używaniem e-papierosów nikotynowych. – Były one następstwem wapowania substancji powodujących szybkie i szkodliwe skutki, które to substancje nie występują w legalnych liquidach w Europie. Obowiązująca w Unii Europejskiej, a więc i w naszym kraju, dyrektywa tytoniowa dopuszcza do obrotu wyłącznie przebadane, notyfikowane produkty. E-papierosy z legalnych źródeł stanowią bezpieczną alternatywę dla papierosów tradycyjnych – podkreśla Piotr Zieliński, prezes Vaping Association Polska.
GIS podkreśla, że w Polsce odsetek użytkowników elektronicznych papierosów jest bardzo wysoki, szczególnie w grupie nastolatków i młodych dorosłych. „Coraz więcej uczniów przychodzi do szkoły z elektronicznymi papierosami. Wielu z nich pali podczas przerw. Choć szkoły wprowadzają regulaminy o zakazie używania e-papierosów, nie powoduje to spadku liczby użytkowników” – pisze w liście do szkół i do rodziców. I wskazuje, że badania porównawcze przeprowadzone w 2011 r. i w 2014 r. wśród uczniów w wieku 15–19 lat wskazują, że liczba polskich nastolatków, którzy próbowali e-papierosa, wzrosła w tym czasie sześciokrotnie. Nawet 30 proc. uczniów w wieku od 15 do 19 lat regularnie pali elektroniczne papierosy, a 60 proc. spróbowało ich co najmniej raz życiu. Zaś ponad połowa badanych (54,8 proc.) uważała, że e-papierosy są dużo bezpieczniejsze niż zwykłe papierosy.