Bezpieczne czy nie – placówki i tak przyjmują pacjentów. Zdaniem kontrolerów to karygodne.
Najwyższa Izba Kontroli zaapelowała do resortu zdrowia o zmianę przepisów dotyczących norm sanitarnych w szpitalach. Jej zdaniem wystawienie przez sanepid opinii o niedostosowaniu placówki do norm sanitarnych powinno skutkować wstrzymaniem jej działania. Obecnie wojewoda może, ale nie musi brać pod uwagę zdania sanepidu.
O tym, że szpitale nie spełniają norm sanitarnych, pisaliśmy w DGP 6 marca („Szpitalna furtka do omijania prawa”). Analiza NIK na bazie ostatnich dostępnych danych – na koniec sierpnia ub.r. – tylko potwierdza nasze informacje. Według Izby sytuacja najgorzej wygląda w opolskim. Tam ponad 70 proc. placówek nie spełniało wymogów. W Lubelskiem uchybienia stwierdzono w ok. 64 proc. placówek, a w Dolnośląskiem – w prawie 63 proc.
Spośród 522 szpitali, które dostały opinie sanepidu, w prawie jednej trzeciej ryzyko zdrowotne dla pacjentów, wynikające z niespełnienia wymogów sanitarnych, określono jako znaczne. Pod tym względem najgorzej jest w Wielkopolsce.Najlepiej wypadają woj. pomorskie, kujawsko-pomorskie i mazowieckie. W nich normy sanitarne spełnia 60–70 proc. szpitali.
– Według danych na 1 marca br. organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej wydały 800 opinii dla placówek medycznych, w większości o nieznacznym wpływie uchybień na bezpieczeństwo pacjentów. Dlatego nie zaistniały przesłanki do wykreślenia ani jednej placówki z rejestru podmiotów wykonujących działalność leczniczą – tłumaczy Sylwia Wądrzyk, dyrektor biura komunikacji w resorcie zdrowia.
Ostateczny termin dostosowania się do norm upłynął w 2017 r. Mimo to do połowy 2018 r. wymogów nie spełniała prawie połowa szpitali.
Sanepid oraz resort zdrowia tłumaczą, że niedostosowania nie zagrażają sytuacji chorych. Ale zdaniem kontrolerów NIK sprawa jest poważna. Dlatego ich zdaniem negatywna opinia sanepidu powinna być równoznaczna z wstrzymaniem działalności placówki.
Według pierwotnego pomysłu opinie sanepidu miały być ostateczne. Zgodnie z przepisami od 1991 r. polskie szpitale mają zapewnić bezpieczeństwo zdrowotne pacjentów poprzez dostosowanie pomieszczeń i urządzeń do wymogów ogólnoprzestrzennych, sanitarnych i instalacyjnych. Dotyczą one m.in. usytuowania poszczególnych pomieszczeń, wyposażenia sal, odpowiedniego oświetlenia, wentylacji i klimatyzacji, a także zapewnienia nieprzerwanego zaopatrzenia w wodę i energię elektryczną. Ministerstwo wielokrotnie przesuwało termin poprawy warunków. Ostatecznie wprowadziło furtkę związaną z opinią sanepidu.
– Zero-jedynkowe działanie nie zawsze jest w interesie pacjenta. Wprowadzenie trybu wiążącego dla opinii może sprawić, że zostaną unieruchomione oddziały lub wręcz całe placówki zdrowia. A co w sytuacji, gdy w powiecie nie ma innej? Chory poniesie tego ogromne konsekwencje, tracąc dostęp do opieki zdrowotnej – tłumaczy Jan Bondar, rzecznik głównego inspektora sanitarnego.
Zdaniem ekspertów, zanim zostaną podjęte ostateczne środki, do przeprowadzania niezbędnych remontów można spróbować skłonić szpitale w inny sposób. Na przykład poprzez uzależnienie kontraktu NFZ od jakości oferowanych usług.
Same placówki niespełnianie norm tłumaczą zazwyczaj brakiem pieniędzy na modernizację. Mogły jednak pozyskać wsparcie na przeprowadzenie koniecznych prac. Pomoc oferowały samorządy. Był też dostęp do dofinansowania unijnego. Kontrolerzy NIK, na przykładzie woj. kujawsko-pomorskiego, doszli jednak do wniosku, że zadanie przerosło dyrektorów placówek.
W Kujawsko-Pomorskiem sytuacja finansowa tylko jednego z siedmiu wojewódzkich szpitali (Centrum Onkologii w Bydgoszczy) była na tyle dobra, że byłby on w stanie samodzielnie przeprowadzić niezbędne inwestycje. Samorząd województwa utworzył więc spółkę Kujawsko-Pomorskie Inwestycje Medyczne Sp. z o.o. Powierzono jej realizację przedsięwzięć na rzecz szpitali wojewódzkich, a także monitorowanie i nadzór nad wykonaniem programu modernizacji. Na realizację zadań spółka zaciągnęła 425 mln zł kredytu w Europejskim Banku Inwestycyjnym. Okazało się, że programu naprawczego nie udało się zrealizować w całości (w sumie wykonano 70 proc. planu). Wydano 517 mln zł, o 15 proc. więcej, niż pierwotnie zaplanowano. Zamawiający tłumaczyli się różnie: np. zmianami stawek VAT i przepisów dotyczących wymogów sanitarnych albo odmową przyznania środków unijnych ze strony urzędu marszałkowskiego. Wśród powodów były też błędy w dokumentacji projektowania. Przysporzyło to 24 mln zł dodatkowych kosztów.
Konieczne, a nieprzeprowadzone dotąd inwestycje w szpitalach będą miały przełożenie na sytuację finansową samorządów. W woj. kujawsko-pomorskim roczne zobowiązania na lata 2023–2038 z tego tytułu będą trzykrotnie wyższe niż w 2016 r. Wyniosą 46,6 mln zł – wskazała NIK.