Koszty wynagrodzeń stają się dla szpitali coraz większym obciążeniem. Z jednej strony resort zawiera porozumienia płacowe z poszczególnymi grupami zawodowymi, z drugiej nie daje pieniędzy na ich realizację.
Choć NFZ nie ma jeszcze oficjalnych danych, już wiadomo, że z lojalek (czyli podwyżek dla specjalistów w zamian za zobowiązanie się do niewykonywania tożsamych świadczeń w innych szpitalach) skorzystało znacznie więcej lekarzy, niż szacowały resort oraz fundusz, i że będzie to kosztować więcej niż pierwotnie wyliczono. Koszty podwyżek poniesie nie tylko NFZ, ale również szpitale, których dyrektorzy zapłacą m.in. za dyżury według wyższych stawek. A podwyżki dla lekarzy to nie wszystko. Szpitale muszą też ponieść koszty włączenia dodatków dla pielęgniarek do podstawy wynagrodzeń (sfinansować pochodne), objęcia ustawą o najniższych wynagrodzeniach nowej grupy pracowników, a także podwyższenia płacy minimalnej.
– Najbardziej ucierpiały na tym wszystkim szpitale powiatowe, bo one są w najtrudniejszej sytuacji. Właściwie wszystkie działają 365 dni w roku i mają stały ostry dyżur 24-godziny na dobę. To do nich wprowadzono nocną i świąteczną pomoc, to one wykonują wiele procedur, które są najniżej płatne – mówi Józef Kurek, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego (ZSPWŚ) i dyrektor szpitala wielospecjalistycznego w Jaworznie.
Pozostało
88%
treści
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Powiązane
Reklama