Ratownicy medyczni domagają się takiego dodatku do pensji, jaki dostają pielęgniarki – teraz przysługuje im o połowę mniejszy. Rząd jest głuchy na ich postulaty, dlatego chcą, by nierównym traktowaniem zajęły się sądy pracy
Ratownicy medyczni domagają się takiego dodatku do pensji, jaki dostają pielęgniarki – teraz przysługuje im o połowę mniejszy. Rząd jest głuchy na ich postulaty, dlatego chcą, by nierównym traktowaniem zajęły się sądy pracy
/>
Po zeszłorocznym proteście ratownikom przyznano dodatek do wynagrodzeń – 400 zł od 1 lipca 2017 r. oraz kolejne 400 zł od 1 stycznia 2018 r. Ustalono wówczas, że w II kwartale tego roku komitet protestacyjny i resort zdrowia powrócą do rozmów. Związkowcy nie kryli, że liczą na zrównanie dodatku z tym, jaki przysługuje pielęgniarkom, czyli w sumie 1600 zł (to tzw. zembalowe – 4 x 400 zł, które przyznał im jeszcze minister Marian Zembala).
W międzyczasie okazało się jednak, że z wypłatami dla ratowników są problemy – podwyżki otrzymali ci zatrudnieni w pogotowiu, ale duża część pracujących w szpitalach się ich nie doczekała. W końcu resort zdrowia zdecydował się na przygotowanie rozporządzenia, które zobligowało dyrektorów placówek do wypłat. Jednocześnie powstał projekt nowelizacji ustawy o działalności leczniczej, który miał usankcjonować dodatek dla ratowników pracujących w systemie od przyszłego roku. Zapisano w nim jednak kwotę 800 zł brutto. A na początku lipca pielęgniarkom zagwarantowano wpisanie zembalowego do podstawy wynagrodzenia – co jest korzystniejsze m.in. dlatego, że od tej kwoty liczy się różne pochodne.
To – zdaniem ratowników – może sprawić, że wkrótce w karetkach jeździć będą pielęgniarki i ratownicy z takim samym zakresem obowiązków, ale zupełnie różnymi wynagrodzeniami.
Ratownicy zapowiadają, że w tej sytuacji będą występować do sądów pracy. – Jeśli się okaże, że na równorzędnym stanowisku w karetce obok ratownika będzie pielęgniarka systemu, która przykładowo będzie miała podstawę 3700 zł, a ratownik 2500 zł (bo taka docelowo będzie różnica po włączeniu dodatku do płacy zasadniczej), to jest to nierówne traktowanie w myśl kodeksu pracy. Będziemy się domagać od pracodawców, żeby te różnice wyrównali – zapowiada Roman Badach-Rogowski, przewodniczący Krajowego Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego.
Doktor Grzegorz Wrona, adwokat specjalizujący się m.in. w sprawach związanych z nierównym traktowaniem, przyznaje, że w sytuacji gdy od pracowników wymagane są identyczne kwalifikacje i identyczne obowiązki, a płaca jest różna, można mówić o dyskryminacji. Kluczowe jest pytanie, czy wymogi są rzeczywiście takie same.
– Jeśli ratownik zgłosi się z taką sprawą do sądu pracy, to ma szansę na wygraną – jeśli oczywiście wykaże, że jest dyskryminowany i za tę samą pracę dostaje inne wynagrodzenie. Jest szansa na to, że sąd nakaże zaprzestanie dyskryminacji, czyli wyrównanie wynagrodzenia, i przyzna odszkodowanie – mówi prawnik.
W takim przypadku pozew jest kierowany przeciwko pracodawcy – bo to on ma nie dyskryminować i to z nim ratownik zawiera umowę. – Pracownika nie musi interesować, skąd pracodawca ma pieniądze na jego wynagrodzenie. To są kwestie pomiędzy placówkami medycznymi i płatnikiem. Sąd pracy nie ma nic do tego – podkreśla Grzegorz Wrona.
A to może sprawić, że wobec braku odgórnych działań ze strony rządu różnice w płacach ratowników i pielęgniarek pokryją z własnej kieszeni pracodawcy – zobligowani orzeczeniem sądu.
O opinię w tej sprawie ratownicy spytali Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. W odpowiedzi na pismo Polskiej Rady Ratowników Medycznych resort podkreślił, że kodeks pracy gwarantuje pracownikom prawo do jednakowego wynagrodzenia za jednakową pracę lub za pracę o jednakowej wartości. Wynagrodzenie to obejmuje wszystkie składniki, bez względu na ich nazwę i charakter, a także inne świadczenia związane z pracą. Pojęcie pracy o jednakowej wartości jest zdefiniowane w kodeksie pracy. Są nimi prace, których wykonywanie wymaga porównywalnych kwalifikacji, a także porównywalnej odpowiedzialności i wysiłku. MRPiPS wskazało także, że w doktrynie prawa pracy i orzecznictwie Sądu Najwyższego przyjmuje się, że jednakowe prace są takie same pod względem rodzaju, kwalifikacji, warunków, w jakich są świadczone, a także ilości i jakości. SN uznaje także, że stanowisko pracy może stanowić kryterium porównawcze, ale nie jest ono wyłączne. Prace tożsame pod względem rodzaju i kwalifikacji wymaganych do ich wykonywania na tych samych stanowiskach pracy u tego samego pracodawcy mogą się bowiem różnić co do ilości i jakości. A ilość i jakość świadczonej pracy są w świetle art. 78 par. 1 k.p. podstawowymi kryteriami oceny pracy dla potrzeb ustalania wysokości wynagrodzenia.
Jednak – odnosząc się do kształtowania zasad wynagradzania pracowników ochrony zdrowia, w tym ratowników medycznych i pielęgniarek zatrudnionych w systemie ratownictwa medycznego – resort pracy zaznaczył, że te kwestie należą do właściwości ministra zdrowia.
Ten jednak na ostatnim spotkaniu pod koniec sierpnia poinformował ratowników, że nie ma środków na podwyższenie przysługującego im dodatku. Związkowcy postanowili więc rozmawiać na ten temat z ministrem finansów. Wciąż czekają na spotkanie, o które poprosili, ale kończy się im cierpliwość. Tym bardziej że – jak przyznaje Roman Badach-Rogowski – nie mają wielkich nadziei na sukces. Dlatego jednocześnie prowadzą przygotowania do akcji protestacyjnej. Zamierzają ograniczać dyżury – brać ich tylko tyle, ile wymaga kontrakt. A to może spowodować, że nie będzie wystarczającej obsady w karetkach.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama