Powrót do wypowiadania klauzuli opt-out, dyżurowanie po pięć godzin dziennie i masowe zwalnianie się z pracy przed przyszłorocznymi wyborami – to scenariusze, które rozważają lekarze, by przypomnieć o swoich postulatach.



Przepychanka i wyścig, kto będzie sprytniejszy – tak o pracach nad zrealizowaniem porozumienia, które zakończyło ich protest, mówią rezydenci. Wczoraj zorganizowali konferencję, by przypomnieć, że choć minister zdrowia zobowiązał się wprowadzić wiele wynegocjowanych z nimi rozwiązań do 1 lipca, ustawa, która miała je zrealizować, wciąż nie została uchwalona. Projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw został dopiero w zeszłym tygodniu przyjęty przez rząd. Co prawda resort zdrowia już wcześniej, licząc się z tym, że termin może być trudny do dotrzymania, zapowiadał, że ustawa obowiązywać będzie od 1 lipca, nawet gdy zostanie uchwalona później. Rezydenci czują się jednak oszukani.
– Przedłużająca się legislacja, która doprowadziła do tego, że nie zostały dotrzymane terminy, budziła nasze obawy i sprawiła, że zaufanie między nami a ministerstwem zdrowia zostało nadwyrężone – mówił Łukasz Janowski, wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów OZZL.
Choć młodzi lekarze spotykali się z ministrem, by dyskutować o swoich zastrzeżeniach, nie wszystkie ich uwagi zostały uwzględnione w projekcie. Jak mówił Jarosław Biliński, drugi wiceprzewodniczący, nie zgadzają się m.in. na to, że „zabiera się pieniądze pacjentom”. Oburzył ich zapis, zgodnie z którym pieniądze z rosnących nakładów na ochronę zdrowia mają być przeznaczone także na Agencję Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji oraz Państwowy Fundusz Rozwiązywania Problemów Hazardowych. – Jak obliczyliśmy, tylko w tym roku jest to 173 mln zł – poinformował. Inne ich uwagi dotyczą m.in. wynagrodzeń za dyżury i umów lojalnościowych dla specjalistów. W ich opinii nie został właściwie zrealizowany zapis przyznający medykom ochronę przewidzianą dla funkcjonariuszy publicznych – mieliby ją mieć tylko pracujący w placówkach udzielających świadczeń finansowanych z państwowej kasy. Rezydenci zwracali też uwagę, że środki na wzrost wynagrodzeń lekarzy przewidziane są na lata 2018–2020. Podkreślali, że umówili się z ministrem na powrót do rozmów po dwóch latach, ale licząc na dalsze podwyżki, a nie krok w tył.
Na koniec lipca rezydenci zapowiedzieli nadzwyczajny zjazd wszystkich organizacji lekarskich. Będą na nim rozważać scenariusze dalszych działań.
– Nasze wnioski są takie, że nie będzie lepiej w służbie zdrowia bez permanentnego protestu pracowników – podkreślił Jarosław Biliński.
Rezydenci wskazali, że minister zobowiązał się podjąć rozmowy na temat poprawy warunków pracy również z przedstawicielami innych zawodów. Tymczasem fiaskiem skończyły się niedawno rozmowy płacowe z pielęgniarkami, a wznowienie protestu na skalę ogólnopolską rozważają właśnie ratownicy medyczni.
Etap legislacyjny
Projekt skierowany do Sejmu