Prawie 3,5 miesiąca – tyle średnio trzeba czekać na wizytę u lekarza specjalisty – wynika z najnowszego badania Barometru Fundacji Watch Heath Care. Na pojedyncze świadczenie gwarantowane czekamy średnio 3,7 miesiąca.



Fundacja prowadzi badanie od 2012 roku. Wówczas na wizytę u lekarza specjalisty czekaliśmy 2,4 miesiąca. Dopiero pięć lat później – w 2017 roku – czas ten przekroczył 3 miesiące. Tegoroczna edycja badania jest nie tylko rekordowa ze względu na długość kolejek, ale również ze względu na to, że po raz pierwszy różnica między kolejnymi edycjami badania wyniosła aż 6 miesięcy w przypadku oczekiwania na pojedyncze świadczenia gwarantowane.

W porównaniu do ostatniej edycji badania w aż 13 dziedzinach medycyny kolejki do lekarzy specjalistóa uległy wydłużeniu. Najbardziej sytuacja pogorszyła się w przypadku endokrynologii (wydłużenie kolejek o 5,6 miesiąca) oraz otolaryngologii (wydłużenie kolejek o 5,1 miesiąca). Sytuację udało poprawić się w przypadku 7 dziedzin, najbardziej w przypadku okulistyki (skrócenie kolejek o 2,2 miesiąca) oraz ortopedii i traumatologii ruchu (skrócenie kolejek o 1,9 miesiąca).

W efekcie do ośmiu rodzajów specjalistów trzeba czekać na wizytę dłużej niż pół roku. Są to:endokrynologia, stomatologia, chirurgia plastyczna, ortopedia i traumatologia ruchu, otolaryngologia, angiologia, geriatria i immunologia. W przypadku endokrynologii czas oczekiwania na wizytę u lekarza zbliża się do roku i wynosi obecnie 11 miesięcy.

Wyniki w raporcie Fundacji WHC wskazują, że średnio na badanie diagnostyczne oczekuje się ok. 3,1 mies. (ok. 13,5 tyg). Najdłuższa kolejka czeka pacjentów chcących skorzystać z artroskopii stawu biodrowego (18,6 mies.), rezonansu magnetycznego (MRI) głowy i kręgosłupa (średnio 10,2 mies.) oraz badania elektrofizjologiczne serca (EPS) (8,9 mies.).

Zdaniem Warsaw Enterprise Institute „długie kolejki spowodowane są niskim poziomem finansowania ochrony zdrowia przy zachowaniu obszernego koszyka świadczeń gwarantowanych. Ograniczenie koszyka świadczeń wydaje się być pomysłem niemożliwym do zrealizowania z przyczyn polityczno-społecznych. Wzrost wydatków na ochronę zdrowia, który załatałby obecne problemy systemu także nie nastąpi w bliskiej perspektywie czasowej. Dlatego warto byłoby wrócić do koncepcji dodatkowych świadczeń zdrowotnych, włączonych do ogólnego systemu opieki zdrowotnej. Ubezpieczeni w ten sposób mogliby korzystać z dodatkowych świadczeń zdrowotnych oraz szybciej skorzystać ze świadczeń gwarantowanych. Zmniejszyłyby się tym samym kolejki w ramach podstawowego, obligatoryjnego ubezpieczenia. Nadwyżka wynikająca z dodatkowego ubezpieczenia mogłaby także trafić do podstawowego systemu. Do dodatkowego ubezpieczenia należałoby zachęcić pracodawców, umożliwiając odliczenia go od podatku” – czytamy w komentarzu do badania.