Coraz więcej medyków wypowiada klauzulę pozwalającą pracować dłużej niż 48 godzin tygodniowo. Z danych resortu zdrowia wynika, że jest ich ok. 3,3 tys., według rezydentów – 4 tys.
Coraz więcej medyków wypowiada klauzulę pozwalającą pracować dłużej niż 48 godzin tygodniowo. Z danych resortu zdrowia wynika, że jest ich ok. 3,3 tys., według rezydentów – 4 tys.
/>
Sytuacja jest rozwojowa i ma różny charakter w poszczególnych placówkach i regionach – mówiła na wczorajszym posiedzeniu sejmowej komisji zdrowia wiceminister Józefa Szczurek-Żelazko. Z danych, które resort otrzymuje od wojewodów, wynika, że najwięcej wypowiedzeń jest w woj. dolnośląskim. W szczególnie trudnej sytuacji jest Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu, gdzie klauzulę opt-out wypowiedziało 76 rezydentów i 21 osób z pozostałych grup zawodowych. 58 wypowiedzeń jest w Szpitalu Uniwersyteckim im. Antoniego Jurasza w Bydgoszczy, ponad 40 w dwóch placówkach lubelskich. W pozostałych jest od kilku do kilkudziesięciu przypadków. Z dłuższego czasu pracy zrezygnowało ok. 10 proc. rezydentów i ok. 4 proc. ogółu lekarzy.
Według Porozumienia Rezydentów OZZL wypowiedzeń jest ok. 4 tys., najwięcej w woj. łódzkim – prawie 800, sporo jest też w woj. podkarpackim i mazowieckim. – Dane wciąż spływają, ale większość szpitali mamy policzonych – mówi Marcin Sobotka z Porozumienia Rezydentów. Związek bada też, ilu lekarzy w ogóle nie ma klauzuli opt-out. – Teraz, w sesji jesiennej ponad 4 tys. rezydentów rozpoczęło specjalizację, oni nie podpisywali klauzul. Chcemy ocenić dokładnie, jaki to jest odsetek. Dopiero zaczęliśmy to zliczać – dodaje.
Lekarze wypowiadają klauzulę opt-out, by pokazać, że jest ich zbyt mało.
Ministerstwo oczekuje działań
Podczas komisji posłowie chcieli się dowiedzieć, co ministerstwo zrobi, gdy lekarzy na dyżurach zabraknie. – Ja jestem z tego szpitala, gdzie jest najwięcej wypowiedzeń. Sytuacja jest dramatyczna. Co ministerstwo zrobi, kiedy nie zepną się grafiki w wielu oddziałach w Polsce? – pytała posłanka PO Alicja Chybicka. Jej klubowa koleżanka Beata Małecka-Libera przekonywała, że przy tak dużych brakach kadrowych każda osoba wypowiadająca klauzulę opt-out jest dla dyrektora szpitala problemem.
Szczurek-Żelazko wskazywała, że nie jest to tylko problem ministra zdrowia. – Pewną odpowiedzialność za bezpieczeństwo zdrowotne kraju ponosi minister, ale istotną rolę w organizacji i funkcjonowaniu systemu odgrywają samorządy lokalne, jak również konkretni dyrektorzy podmiotów leczniczych – podkreślała. Przekonywała, że bez współpracy i dialogu między tymi podmiotami nie ma szans na rozwiązanie problemu. Jak mówiła, zgodnie z kodeksem pracy są pewne mechanizmy pozwalające tak ją organizować, żeby zabezpieczyć bezpieczeństwo pacjentów, jednocześnie nie oczekując od lekarzy zbyt dużego obciążenia pracą.
Ministerstwo prowadzi też przegląd aktów prawnych, które regulują wymogi udzielania świadczeń; chodzi o czas pracy lekarzy. – Dochodzą nas sygnały, że nie zawsze są potrzebne aż tak wyśrubowane normy, jeżeli chodzi o zatrudnienie lekarzy – mówiła wiceminister zdrowia. Jak dodała, dotyczy to i dyżurów, i pracy w ambulatoryjnej opiece zdrowotnej. Często kontrakt jest na taką liczbą świadczeń, że mogły być realizowane raz w tygodniu, a był wymóg, żeby lekarz był obecny codziennie przez cztery godziny.
Potrzeba zmian systemowych
Zadaniem samych rezydentów klauzule opt-out to wierzchołek góry lodowej, który odsłonił problemy związane z prawnym aspektem zatrudniania młodych lekarzy. – Jesteśmy zawieszeni w prawnej próżni, nie jesteśmy w stanie ustalić, kim jest rezydent w sensie prawnym – mówił Sobotka. – My sami nie jesteśmy w stanie tych problemów rozwiązać – dodał.
Wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów Łukasz Jankowski przekonywał, że sama obserwacja sytuacji i zliczanie wypowiedzianych klauzul opt-out to za mało.
Na potrzebę wprowadzenia zmian w systemie rezydentur zawracali też uwagę posłowie. Marian Zembala przekonywał, że młodzi lekarze nie powinni ograniczać czasu pracy w okresie intensywnej nauki, jednak w obecnym systemie dłuższa praca nie zawsze przekłada się na rozwój zawodowy.
Podobnego zdania jest prezes Naczelnej Rady Lekarskiej Maciej Hamankiewicz. – Których lekarzy dotyczy wydłużenie czasu pracy? Pracujących w jednostkach, które sprawują całodobową opiekę nad chorym. Mówimy więc głównie o szpitalach. A kto w szpitalu sprawuje 24-godzinną opiekę nad pacjentem? Uczniowie – mówi. Podkreśla, że rezydent, choć jest już lekarzem, to jednak pozostaje uczniem. Przychodzi do szpitala, by się specjalizować i dalej się uczyć. – Gdy słyszę, że szpital nie jest w stanie zapewnić 24-godzinej opieki nad pacjentami, bo rezydenci będą pracowali krócej i zgodnie z normami kodeksu pracy, to zadaję pytanie: panie Ministrze, gdzie jest ta jakość, o której tak wiele pan mówił? – pyta szef samorządu lekarskiego.
Ministerstwo otwarte na dialog
Resort zdrowia chce rozmawiać z rezydentami. Szczurek-Żelazko zadeklarowała, że minister Konstanty Radziwiłł jest gotowy do dialogu, również w innej formule niż dotychczas zaproponowane. Wskazała przy tym na działania resortu, które mają poprawić sytuację w służbie zdrowia, m.in. zwiększenie nakładów na ten cel i podwyżki dla pracowników medycznych, również rezydentów.
Przypomniała, że 15 grudnia swoje ustalenia przedstawi zespół powołany podczas październikowych protestów młodych lekarzy, w pracach którego odmówili oni jednak udziału. Zapowiedziała, że wśród jego rekomendacji znajdą się m.in. kwestie związane z przeglądem kompetencji poszczególnych zawodów medycznych oraz koniecznością powołania zupełnie nowych zawodów, by odciążyć choćby lekarzy od obowiązków administracyjnych.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama