W jednym z województw do sieci nie zakwalifikuje się nawet połowa placówek – wynika z symulacji, do których udało nam się dotrzeć.
W jednym z województw do sieci nie zakwalifikuje się nawet połowa placówek – wynika z symulacji, do których udało nam się dotrzeć.
Dziś rząd ma przyjąć przepisy wprowadzające tzw. sieć szpitali. Czy jest się czego bać? Nowe zasady, w myśl których część placówek do niej trafi i będzie dostawać pieniądze na leczenie w pierwszej kolejności, poza konkursami, mają wejść w życie już od 1 lipca. Ministerstwo Zdrowia dysponuje zestawieniem, z którego wynika, które szpitale mogą nie zmieścić się w sieci i stracić kontrakt. Nie chce jednak go publikować.
Połowa szpitali wypadnie?
Z nieoficjalnych zestawień placówek, do których udało nam się dotrzeć, wynika, że w jednym z największych województw do sieci nie zakwalifikuje się ponad połowa szpitali. Głównie prywatnych i parę publicznych. – To szokujące dane. Podobnie sytuacja wygląda zapewne też w innych regionach – mówi Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich. Odpadną przede wszystkim chirurgie jednego dnia, gdzie realizowane są np. zabiegi okulistyczne i ortopedyczne. – Może to pogorszyć dostępność terytorialną szpitali – wyjaśnia Wójcik.
Choć resort zdrowia wciąż deklaruje, że jego celem nie jest odsianie prywatnych świadczeniodawców, a w ustawie nie ma takich zapisów, to szczegółowe kryteria nie pozostawiają szpitalom niepublicznym złudzeń. Nawet gdy są placówkami o unikalnych kompetencjach i wysokiej jakości. I tak, choć jednym z najsłabszych punktów polskiego szpitalnictwa jest brak geriatrii, to tej dziedziny nie przewidziano w sieci i zagrożona jest działalność Szpitala Geriatrycznego im. Jana Pawła II w Katowicach. Dyrekcja placówki obawia się, że może to skończyć się jej likwidacją.
Kto nie zakwalifikuje się do sieci, ten będzie mógł walczyć w kontraktach o resztki nierozdysponowanych pieniędzy. Teoretycznie wpisano, że może to być ok. 9 proc., ale resort zdrowia pozmieniał zasady gry i dopuścił do łączenia się placówek publicznych po to, by mogły wejść w sieć lub dostać więcej pieniędzy. Teraz pospiesznie łączone są więc placówki oddalone od siebie nawet o kilkadziesiąt kilometrów. Nie towarzyszy temu jednak faktyczne połączenie czy restrukturyzacja.
Projekt przewiduje też możliwość ręcznego sterowania przez ministra i wpisania do sieci tych jednostek, które się w niej nie zmieszczą. Za to nie uwzględniono możliwości, by szpital z sieci podpisał umowy na podwykonawstwo z placówkami chirurgii jednego dnia.
– To zabetowanowanie status quo dla zakładów publicznych – mówi nam jeden z ekspertów. Przypomina też, że zablokowane będzie wejście na rynek nowych placówek czy oddziałów. Pieniądze w pierwszej kolejności trafiać będą do sieci, a tam jednym z wymogów jest posiadanie kontraktu z NFZ przez minimum dwa lata z rzędu.
Ustawa o sieci idzie też wbrew tzw. policy paper i mapom potrzeb zdrowotnych, które opracowaliśmy ze względu na unijne wymogi. Przedstawiono tam, w jakich dziedzinach trzeba zmniejszyć liczbę szpitalnych łóżek, a w jakich zwiększać bazę. Sieć utrwala obecny stan.
Obawy pacjentów
Zastrzeżenia mają też organizacje pacjenckie. Obawiają się, że dostęp do świadczeń się pogorszy, a na dodatek spadnie ich jakość, bo całkowicie zlikwidowana zostanie konkurencja. W apelu o wstrzymanie dalszych prac nad ustawą podnoszą m.in., że nie konsultowano z nimi zmian, nie odpowiadają one na główne potrzeby pacjentów (jak jakość czy dostępność opieki). Pod listem, który mają złożyć w tym tygodniu premier Beacie Szydło, podpisali się przedstawiciele m.in. najważniejszych organizacji z zakresu onkologii, Instytutu Praw Pacjenta, Fundacji Urszuli Jaworskiej oraz Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Młodych z Zapalnymi Chorobami Tkanki Łącznej „3majmy się razem”.
– Sieć szpitali budzi niepokój pacjentów onkologicznych z kilku powodów. Po pierwsze, nie wiemy, jak w nowej rzeczywistości będzie wyglądać bezlimitowość, bo szpitale będą miały ryczałt, a nie zapłatę za wykonane procedury – mówi Wojciech Wiśniewski z Fundacji Onkologicznej Osób Młodych „Alivia”. To może oznaczać, że placówki nie będą chciały przyjmować więcej osób, bo nie dostaną za nie pieniędzy. Mogą też unikać pacjentów, którzy nie będą się opłacać (np. będą generować wysokie koszty).
Wiśniewski zwraca też uwagę, że nie przewidziano dyskwalifikacji z sieci placówek niegwarantujących odpowiedniego poziomu leczenia.
Wybieg MZ
Jeśli chodzi o kryteria mówiące o tym, kto w sieci się znajdzie, a kto nie, ministerstwo w ostatniej chwili wpisało je z rozporządzenia do ustawy. Może się to wydawać mało znaczącą zmianą, ale dla placówek jest kluczowe. Otóż gdy konsultowano ustawę, przekazano też partnerom społecznym rozporządzenie z planowanymi kryteriami. Tabela z uwagami do ustawy zawiera jednak zapis, że wątpliwości zgłoszone do rozporządzeń nie były brane pod uwagę, ponieważ akty wykonawcze będą konsultowane osobno. W efekcie więc w ustawie znalazła się kluczowa kwestia, ale bez uwzględnienia głosów ekspertów czy nawet zaprezentowania przez MZ zgłoszonych uwag.
31,7 mld zł tyle NFZ wyda na leczenie szpitalne w tym roku
91 proc. minimum tyle pieniędzy na leczenie szpitalne trafi do sieci
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama