Wakacje to idealny moment na uruchomienie własnego niewielkiego interesu. Wiele działalności ma jednak charakter wybitnie okresowy i warto zaplanować, co stanie się z firmą, gdy skończy się lato
W okresie wakacyjnym turyści dopisują nie tylko w górach, na Mazurach czy nad morzem. Nie brakuje ich też w miastach. Wszędzie można liczyć na wzmożony ruch, chociaż oczywiście w kurortach potencjał jest znacznie większy.
Na większą skalę
Jak szacują przedsiębiorcy, np. na lodziarni czy budce z hotdogami można osiągnąć miesięcznie utarg na poziomie 16 tys. zł. – Gdy pracuje się od maja do końca września, daje to ok. 80 tys. zł. Na czysto zostaje oczywiście mniej. Ile? To zależy, czy dopiero uruchomiliśmy działalność, czy prowadzimy biznes kolejny już rok – mówi Tomasz Wieczorek, właściciel lodziarni w Gdańsku. W pierwszym roku trzeba odliczyć zainwestowane kwoty: w przypadku lodziarni zakup automatu do lodów, a smażalni ryb – kuchenki, naczyń i chłodni. Łącznie od 20 do 50 tys. zł. Do tego oczywiście koszty najmu lokalu, zakupu surowców, podatki. Jeśli firma funkcjonuje dłużej, płaci się wyższe składki na ZUS. Na czysto z wakacyjnego biznesu w branży gastronomicznej zostaje od 30 do ponad 50 tys. zł.
To kwota, która pozwoli przeżyć przez najbliższych kilka miesięcy. Ale można ją też potraktować jako kapitał, który można zainwestować w biznes całoroczny, być może nieco się przekwalifikować. Powinni pomyśleć o tym zwłaszcza przedsiębiorcy, którym udało się wypracować nie tylko dobre relacje z klientami i dostawcami. Ze smażalni ryb można przerzucić się na sklep rybny, z lodziarni na kawiarnię, z budki z hotdogami na bar szybkiej obsługi, a z kramiku z pamiątkami na sklep ze sztuczną biżuterią i innymi ozdobami.
– By się przekonać o tym, że gra jest warta świeczki i zainwestowane oszczędności nie zostaną zmarnowane, trzeba zrobić biznesplan, poprzedzony dogłębną analizą rynku. Trzeba ustalić, czy w danym miejscu jest zapotrzebowanie na naszą przyszłą działalność, jaka jest konkurencja, jakiego rzędu przychody będzie można osiągać oraz ile trzeba zainwestować – wymienia Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan. Nie ma sensu inwestowanie w małej miejscowości, w której po sezonie zostaje tylko garstka mieszkańców. Może się okazać, że niezbędne będzie wynajęcie nowego, większego lokalu, zakupienie dodatkowego wyposażenia czy wreszcie zatrudnienie osób do pracy.
– To też czas na to, by przedsiębiorca zastanowił się, na ile ma predyspozycje do tego, by poprowadzić działalność na większą skalę – komentuje Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.
Kolejna istotna decyzja – czy działać samodzielnie, czy np. nawiązać współpracę z jedną z działających na rynku sieci franczyzowych. W takim przypadku trzeba jednak liczyć się z wyższymi nakładami. Sieci trzeba bowiem zapłacić za know-how. Często też wymaga ona wykończenia lokalu według jej wytycznych, co wiąże się z wynajęciem firm wykończeniowych przez nią polecanych i zamówieniem mebli czy wyposażenia u dostawców przez nią rekomendowanych. W praktyce, jak mówią eksperci rynku franczyzowego, podraża to nakłady od kilku do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Żegnaj, lato, na rok
Alternatywą jest zawieszenie działalności po zakończonym sezonie i odwieszenie jej na wiosnę przyszłego roku. – To oznacza konieczność przechowania wyposażenia sezonowego punktu i rozwiązania współpracy z dostawcami, tak by za rok móc znowu skorzystać z ich usług – tłumaczy Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. Jeśli zatrudniało się pracowników, trzeba rozwiązać z nimi umowy. Zawiesić działalność może bowiem tylko przedsiębiorca niemający personelu. Można to zrobić na okres od 30 dni do 24 miesięcy. Trzeba tylko pamiętać, że w razie niewznowienia działalności przed upływem tego czasu z urzędu nastąpi wykreślenie działalności z rejestru. Gmina ma jednak obowiązek wystosowania pisemnego wezwania do wznowienia działalności, w którym wyznaczy dodatkowy trzydziestodniowy termin.
W celu zawieszenia działalności należy złożyć wniosek CEIDG-1 o wpis informacji o zawieszeniu działalności gospodarczej do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. Obecnie możliwe jest wysłanie wniosku online, przy użyciu podpisu elektronicznego, weryfikowanego za pomocą kwalifikowanego certyfikatu, czy podpisu potwierdzonego profilem zaufanym ePUAP. Wniosek można też złożyć osobiście w urzędzie gminy, wysłać listem poleconym albo przez pełnomocnika. Jeśli nie jest nim małżonek, rodzic lub dziecko, należy jeszcze dokonać opłaty za pełnomocnictwo w wysokości 17 zł.
Wniosek w sprawie zawieszenia, podobnie jak w sprawie założenia własnej działalności gospodarczej, jest przyjmowany nieodpłatnie. Eksperci w Urzędzie Miasta Poznania podkreślają jednak, by we wniosku dokładnie określić datę, od której rozpoczyna się okres zawieszenia. Nie może być to dzień wcześniejszy do tego, w którym składany jest wniosek. Jeśli przedsiębiorca wie, kiedy planuje ponowne rozpoczęcie działalności również może wskazać datę. – Jeśli daty nie zna, może złożyć wniosek w tej sprawie najpóźniej w ostatnim dniu okresu zawieszenia – dodaje pracownik Urzędu Miasta Poznania.
Praktyczne skutki
Co daje zawieszenie w praktyce? Po pierwsze przedsiębiorca nie musi opłacać zaliczek na poczet podatku dochodowego, nie musi też składać deklaracji VAT, chyba że sprzeda w międzyczasie środki trwałe. Zostanie też wyrejestrowany z ZUS, co jest równoznaczne z zaprzestaniem płacenia składek. W ciągu trzech dni od dokonania wpisu o zawieszeniu urząd gminy ma obowiązek przesłania informacji do urzędu skarbowego, urzędu statystycznego oraz ZUS lub KRUS.
– Po 30 dniach, licząc od dnia następnego po terminie złożenia wniosku, wygasa prawo do świadczeń zdrowotnych. Dodam tylko, że jeśli zawieszenie następuje w połowie miesiąca, składkę na ubezpieczenie zdrowotne płaci się i tak w pełnej wysokości, a na cele społeczne proporcjonalnie do liczby dni, w których działalność była prowadzona – komentuje pracownik oddziału ZUS w Warszawie.
Przedsiębiorca, który nie podejmie zatrudnienia, a dysponuje środkami finansowymi, powinien się zastanowić nad dobrowolnym opłacaniem składki ubezpieczenia emerytalnego i rentowego. Podstawę wymiaru dobrowolnych składek ustala się według zasad obowiązujących dla danej osoby przed zawieszeniem wykonywania działalności. Jeśli więc przedsiębiorca opłacał składki na zasadach ogólnych, będzie płacił 60 proc. prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia miesięcznego. Jeśli był uprawniony do opłacania niższych składek – 30 proc. minimalnego wynagrodzenia. Trzeba też pamiętać o tym, że okres zawieszenia działalności nie jest liczony do lat pracy uprawniających do otrzymania emerytury.
Przedsiębiorca nie ma natomiast możliwości opłacania składek chorobowej i wypadkowej. To nie oznacza, że nie może zadbać o ubezpieczenie zdrowotne. Może to zrobić, rejestrując się w urzędzie dla bezrobotnych, przystępując do dobrowolnego ubezpieczenia zdrowotnego na podstawie wniosku złożonego do NFZ albo zgłaszając się do ubezpieczenia zdrowotnego jako członek rodziny.
Koniec przygody
Ostatnią z możliwości przysługujących przedsiębiorcy kończącemu biznes sezonowy jest zakończenie działalności gospodarczej. To rozwiązanie sprawdzi się najlepiej w przypadku osób, które podejmują stałe zatrudnienie i mają zagwarantowaną pracę przez dłuższy czas, np. na kontrakcie. Wówczas najlepiej jest sprzedać środki trwałe pochodzące z biznesu, by odzyskać część wkładu. Najlepiej jednak zrobić to dopiero przed następnym sezonem, kiedy popyt będzie większy.
By zlikwidować działalność, również należy złożyć druk CEIDG-1, co skutkuje kreśleniem przedsiębiorstwa z Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej, przesłaniem informacji o rozwiązaniu działalności do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Kolejnym krokiem jest wypełnienie formularza VAT-Z, ale tylko gdy przedsiębiorca jest czynnym podatnikiem. Poza tym należy jeszcze sporządzić wykaz składników majątku, przeprowadzić remanent dla celów VAT, zamknąć księgi podatkowe i sporządzić na dzień likwidacji spisu z natury towarów handlowych, o czym koniecznie trzeba powiadomić naczelnika urzędu skarbowego.