Kłótnia o fundusz gwarancyjny
Nie ma chętnego do sfinansowania Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego, z którego miałyby być opłacane powroty polskich turystów do kraju. Pieniądze miałyby być uruchamiane w sytuacji, w której zbyt niska okazałaby się gwarancja biura podróży znajdującego się w tarapatach.
Powstania funduszu domagała się branża turystyczna. Ministerstwo Sportu i Turystyki przygotowało więc projekt ustawy o Turystycznym Funduszu Gwarancyjnym. Założono w nim, że resort finansów pożyczy na jego uruchomienie 2 mln zł. MF stanowczo odmówiło jednak finansowania, tłumacząc, że to branża turystyczna powinna sfinansować działanie funduszu, który ma być II filarem zabezpieczeń obok obowiązkowych gwarancji ubezpieczeniowych. Minister Jacek Rostowski stoi na stanowisku, że państwo powinno tylko stworzyć odpowiednie ramy do wzmocnienia systemu zabezpieczeń, a nie udzielać pożyczki.
Prace nad powstaniem funduszu utknęły w martwym punkcie. Moment jego powołania jest więc nieznany. Wcześniej zakładano, że za każdego turystę, który wykupi wycieczkę, biuro miałoby wpłacać 10–15 zł. To dałoby rocznie około 19–20 mln zł. Nie było jednak mowy o sfinansowaniu samego powstania funduszu.