W pierwszej kolejności znikają najtańsze produkty – taka zasada powinna obowiązywać w okresie spowolnienia gospodarczego. Tak jednak nie jest, przynajmniej na rynku turystycznym. Jak deklarują touroperatorzy na nadchodzący sezon zimowy najlepiej sprzedają się wyjazdy do krajów egzotycznych. Potwierdzają to dane z systemu rezerwacyjnego MerlinX, bazującego na sprzedaży ponad 3,1 tys. agentów. Według niego wycieczki do Wenezueli kupiło o ok. 200 proc. więcej osób niż przed rokiem, do Kenii o ponad 88 proc. na Dominikanę o 54,2 proc., a do Tajlandii o prawie 40 proc.

- To zasługa bezpośrednich połączeń lotniczych, które są dostępne od tego roku do tych krajów – zauważa Krzysztof Piątek, prezes Neckermanna.

Jak dodaje Grzegorz Baszczyński, prezes Rainbow Tours tanie wakacyjne kierunki, czyli takie kosztujące ok. 3 tys. zł za osobę klienci zostawiają sobie na sam koniec. Wygląda więc na to, że będą one królowały podczas sprzedaży w opcji last minute, czyli na kilkanaście dni przed wylotem.

Podobna zasada obowiązuje wśród propozycji dla narciarzy. W dobrych hotelach z wyżywieniem i strefą SPA, położonych blisko wyciągów zostały pojedyncze wolne pokoje. Tak jest na przykład w hotelu Berghotel Rudolfshütte, czy Bon Alpina w Austrii, do których wyjazdy organizuje TUI, a w których na okres ferii zostały odpowiednio dwa i jeden wolny pokój. Mowa o obiektach kosztujących 5-6 tys. zł od rodziny trzyosobowej. Szczególnie, jeśli weźmiemy pod uwagę okres świąteczny oraz ferii zimowych w Polsce. Wygląda więc na to, ze Polacy mają dość niepewnej pogody w kraju i wolą zapłacić więcej, by spędzić urlop tak jak sobie to zaplanowali.