W wielu polskich biurach podróży awantury i zamieszanie. Turyści skarżą się, że touroperatorzy w ostatniej chwili zmieniają plany i przesuwają wyloty z małych lotnisk do dużych ośrodków, np. Warszawy. Trzeba tam dojechać, a to strata czasu i kłopot.
W wielu polskich biurach podróży awantury i zamieszanie. Turyści skarżą się, że touroperatorzy w ostatniej chwili zmieniają plany i przesuwają wyloty z małych lotnisk do dużych ośrodków, np. Warszawy. Trzeba tam dojechać, a to strata czasu i kłopot.
Biura podróży tłumaczą, że odwołują loty z portów regionalnych, gdyż upadł Sky Club, który podnajmował miejsca w ich samolotach. To bankructwo spowodowało konieczność skorygowania planów. No i niestety ucierpiało parę osób. Np. jedno z większych biur, Itaka, przyznaje, że musiało zmienić połączenia na kilku lotniskach. Jak wynika z naszych szacunków, zmiana wylotów dotyka nawet kilkaset osób tygodniowo. Tak było w przypadku lotu z Katowic do Faro, który biuro postanowiło ostatecznie organizować z Warszawy.
– Uznaliśmy, że nie opłaca się latać z regionalnego lotniska. Stąd decyzja o kumulacji i ostatecznie o lotach tylko ze stolicy – tłumaczy Piotr Henicz, wiceprezes Itaki.
Rainbow Tours wylicza z kolei, że anulowało dwa wyloty – do Agadiru, które nie są już organizowane z Poznania, lecz z Warszawy i Katowic, oraz do Salonik z Gdańska, do których teraz można polecieć tylko z Warszawy, Katowic i Poznania.
– Tygodniowo organizujemy 111 rejsów. Konieczność anulowania dwóch nie powoduje dużych zawirowań dla klientów – przekonuje Grzegorz Baszczyński, prezes Rainbow Tours.
Touroperatorzy zadbali o klientów. Proponują im kilka rozwiązań do wyboru, aby nie czuli się bardzo pokrzywdzeni z powodu konieczności zmiany planów. – Mogą też zawsze domagać się bezkosztowej anulacji rezerwacji. Biuro nie może jej odmówić – doradza Krzysztof Piątek, prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki.
Tyle że mamy właśnie szczyt sezonu, co oznacza wysokie ceny wycieczek. Jeśli zrezygnujemy z kupionej wcześniej wycieczki, bo nie podoba nam się perspektywa dalekiego dojazdu na lotnisko, za nową będziemy musieli zapłacić o 20 – 30 proc. drożej niż przed sezonem.
– Zaproponowaliśmy klientom możliwość zmiany daty wylotu albo kierunku za cenę, którą zapłaciliby w przedsprzedaży – wyjaśnia Piotr Henicz z Itaki. Dzięki temu biuro odnotowało tylko kilka anulacji wylotów.
Tym, którzy zgodzili się wylecieć z innego lotniska, Itaka zaproponowała między innymi darmowy parking przy porcie.
Klienci Rainbow Tours mogli liczyć na gratisowy transport do nowo wytyczonego lotniska albo na rabat w cenie wycieczki w kwocie 150 zł od osoby, co potencjalnie może pokryć przynajmniej część kosztów przyjazdu np. na warszawskie Okęcie.
– Tym, którzy zapłacili już pełną kwotę za wczasy, rabat był zwracany na konto – dodaje Grzegorz Baszczyński.
Ze Sky Club współpracowali też inni, jak na przykład TUI. W biurze tym jednak bankrutujący Sky Club nie podnajmował zbyt wielu miejsc w samolotach. TUI zdecydowało się włączyć je do ogólnej sprzedaży. – Zostały nam w spadku miejsca na Teneryfę i Kretę. Ale sprzedaż ruszyła i ze znalezieniem nabywców nie mieliśmy żadnego problemu – tłumaczy Piotr Haładus z TUI Poland.
DGP radzi
Likwidacja wylotu z lotniska regionalnego i przeniesienie go do innego portu to istotna zmiana warunków umowy w rozumieniu ustawy o usługach turystycznych. Konsument może wyrazić na to zgodę albo zażądać bezkosztowej anulacji rezerwacji. W tym przypadku biuro jest zobowiązane do zwrotu wszystkich pieniędzy. O swojej decyzji klient powiadamia na piśmie. Jeśli touroperator odmówi wypłaty gotówki, można zwrócić się do UOKiK albo Polskiego Związku Organizatorów Turystyki, którzy pomagają w sytuacjach spornych z organizatorami wczasów. W ostateczności pozostaje złożenie pozwu w sądzie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama