Jeśli 2015 r. w branży transportowej stał pod znakiem niemieckiej ustawy MiLoG (dotyczącej płacy minimalnej), to w 2016 r. oczy przedsiębiorców zwrócone będą w kierunku Paryża. Co prawda ustawa o rozwoju, działalności i równych szansach gospodarczych (loi Macron) została opublikowana w sierpniu 2015 r., ale ciągle nie ma do niej rozporządzeń.

– Prace legislacyjne nad aktami wykonawczymi trwają. Najpewniej na przełomie roku zostaną opublikowane i mają wejść w życie w połowie 2016 r. – tłumaczyła Joanna Jasiewicz z kancelarii Gide Loyrette Nouel podczas konferencji zorganizowanej przez Transport i Logistyka Polska.
Ustawa traktuje kierowców w transporcie międzynarodowym jako pracowników delegowanych. To implikuje wiele wymogów wobec przedsiębiorców, wynikających z unijnych dyrektyw dotyczących delegowania (96/71/WE i 67/2014/UE). Ustawodawca francuski podobnie jak niemiecki zdecydował się na wprowadzenie nowych obowiązków informacyjnych. Firmy transportowe będą więc musiały zgłaszać kierowców do odpowiednich francuskich urzędów. Z powodu braku rozporządzeń nie wiadomo jeszcze, jakie dokładnie dokumenty trzeba będzie przedstawiać. Wiadomo tylko, że będą musiały być sporządzone w języku francuskim. A to oznacza dodatkowe koszty związane z tłumaczeniami.
Co więcej, loi Macron wprowadza dla przedsiębiorcy delegującego wymóg posiadania przedstawiciela we Francji.
– Na chwilę obecną nie ma jeszcze określonych wymogów co do tego, kto mógłby takim przedstawicielem być. Czy ma to być osoba prawna, czy może osoba fizyczna, czy funkcję tę mogłaby pełnić jakaś wyspecjalizowana firma – zastanawia się mec. Jasiewicz.
Dużą niewiadomą podobnie jak w przypadku MiLoG-u jest i to, jakie składniki wynagrodzenia polskiego kierowcy – na które składa się pensja i dodatki w postaci diet i ryczałtów – będzie można zaliczyć do minimalnej francuskiej pensji. Wyznaczono ją na 9,61 euro/godz., ale musi być odpowiednio zwiększana proporcjonalnie do wysługi lat pracownika (do 8 proc.).
Wydaje się, że ustawą loi Macron będą objęte wszystkie przewozy, oprócz tranzytowych. To, czy spod tych regulacji zostanie wyłączony transport międzynarodowy, w dużej mierze zaleć będzie od wyników postępowania Komisji Europejskiej wobec Niemiec w analogicznej sprawie.
Jak podkreśla Jan Barcz, kierownik katedry prawa międzynarodowego i prawa UE Akademii Leona Koźmińskiego, takie rozwiązania godzą w zasadę swobody przepływu towarów i usług. A to grozi zawaleniem się rynku wewnętrznego. Mimo tego jest optymistą.
– Zarówno Komisja, jak i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej są bardzo mocno przywiązane do ekonomicznego wymiaru sporu. Do tej pory w orzecznictwie podkreślały znaczenie funkcjonowania swobód. Jeśli np. MiLoG trafi do TSUE, Niemcy w wielu punktach przegrają. Dlatego trzeba znaleźć rozwiązanie kompromisowe – wskazuje prof. Barcz.