Wykonawcy z Państwa Środka chcą resetu. Po wypłacie kar gwarancyjnych wywiązali się już z 50 mln zł odsetek. Branża budowlana obawia się, że Chińczycy dostaną zielone światło do powrotu na nasz rynek
Ponad 50 mln zł spornych odsetek wpłaciły na konto Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Exim Bank i Bank of China. To te instytucje udzielały zabezpieczenia wartych 1,3 mld zł dwóch kontraktów na autostradzie A2, które w 2011 r. porzuciło konsorcjum COVEC. To był początek czteroletniego sporu z udziałem polskich i chińskich sądów.
Odwilż zaczęła się w lutym, kiedy Chińczycy wypłacili prawie 120 mln zł gwarancji bankowych. Potem napięcie wróciło. Bo kiedy chińskie banki uwolniły kwoty gwarancyjne, GDDKiA zażądała od nich drakońskich odsetek. Ale Chińczycy przełknęli także tę gorzką pigułkę. – Potwierdzam spłatę pełnych gwarancji wraz z odsetkami przez chińskie banki, które udzieliły zabezpieczenia należytego wykonania umowy na zlecenie konsorcjum COVEC na dwóch kontraktach na autostradzie A2 – przyznaje Jan Krynicki, rzecznik GDDKiA.
Chińczycy dążą do wyzerowania sporu w Polsce. Sytuację komplikuje to, że obie strony szantażują się pozwami o odszkodowanie. GDDKiA chce od konsorcjum 520 mln zł rekompensaty za niedotrzymanie terminu, przestój spowodowany koniecznością wyboru nowego wykonawcy itd. W odpowiedzi COVEC domaga się od Dyrekcji ok. 550 mln zł. Chodzi m.in. o pieniądze wypłacone podwykonawcom.
– Kary umowne i wzajemne roszczenia są na etapie postępowań sądowych. Założenie jest takie, że część z nich zostanie spłacona z gwarancji – mówi Jan Krynicki.
Teoretycznie chińskie firmy nie figurują na czarnych listach publicznych inwestorów w Polsce. – Wszystkie przedsiębiorstwa podlegają takiej samej procedurze weryfikacji i oceny. Wybór najkorzystniejszej oferty następuje na podstawie ustalonych przez zamawiającego kryteriów – twierdzi Piotr Popa, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury. Praktyka jest jednak taka, że od czasu sprawy COVEC chińskie firmy nie mają czego w Polsce szukać. W ciągu ostatnich lat tamtejsi wykonawcy odeszli z kwitkiem z wielomiliardowych przetargów, m.in. na budowę bloku węglowego w Elektrowni Turów, rozbudowę elektrowni w Jaworznie czy budowę trasy ekspresowej S2 w Warszawie. – Inwestorzy wykorzystują dostępne prawem narzędzia, by Chińczyków wycinać – mówi osoba zaangażowana w duże kontrakty infrastrukturalne.
Wypłata gwarancji COVEC zbiegła się w czasie z podpisaniem przez PKP Cargo i Zhengzhou International Hub listu intencyjnego w sprawie rozbudowy polskiego terminalu przeładunkowego w Małaszewiczach przy granicy z Białorusią. To ma być element gigantycznego chińskiego projektu budowy Nowego Jedwabnego Szlaku. Jest w niego zaangażowana kontrolowana przez chiński rząd grupa China Railway Engineering Corporation – spółka matka COVEC.
Polska budowlanka reaguje nerwowo na wieść o ewentualnym ponownym uchylaniu drzwi dla Chińczyków. – To oznaczałoby, że nasz rząd nie jest zainteresowany rozwojem firm, które są zarejestrowane w Polsce, mają tutaj zaplecze, zatrudniają ludzi i płacą podatki – twierdzi Jan Styliński, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. – W Polsce walka konkurencyjna i tak była za duża. A ściąganie kolejnych firm, które u nas nie inwestują, mija się z celem – ocenia.
Według przewodniczącego komisji budownictwa w BCC Marka Zdziebłowskiego Chińczycy wiedzą, że Polska to obiecujący rynek. To tutaj do 2020 r. trafią ponad 83 mld euro w ramach unijnej polityki spójności. W ciągu najbliższych lat to będzie jedyny tak duży plac budowy w tej części Europy.
– Spodziewam się, że chińscy inwestorzy będą chcieli się zaangażować w program budowy dróg betonowych przez GDDKiA – twierdzi z kolei Jan Styliński. – Firmy z Państwa Środka przejmują teraz zakłady cementowe na Białorusi, gdzie w przeciwieństwie do Polski nie obowiązują ograniczenia związane z normami emisji CO2. A ponieważ to nie jest duży rynek, będą chcieli beton sprzedawać za granicą – przewiduje.
Chińczycy chcą zrehabilitować się na rynku europejskim. W branży dominuje opinia, że spór wokół niespłacanych gwarancji stał się wygodnym uzasadnieniem do zamykania przed nimi rynków w zachodnich krajach, które chronią własnych wykonawców.
Zmianie wektorów w relacjach z GDDKiA sprzyjają też zmiany personalne w kierownictwie chińskiego koncernu. Te dokonały się po tym, jak w lipcu 2013 r. były prezes COVEC Liu Zhijun został skazany na karę śmierci m.in. za przyjmowanie łapówek przy kontraktach na terenie Chin.
Potencjalne kontrakty
W energetyce wciąż do wzięcia są nowe zlecenia. Grupa Azoty zapowiedziała, że do 2019 r. chce zbudować w Puławach zasilany gazem blok energetyczny o mocy 400 MW. Szacowana wartość inwestycji to ponad 1,1 mld zł. Inwestorzy szykują budowę elektrociepłowni o mocy 50-60 MW w mniejszych miasta (to kontrakty warte 100-300 mln zł). Największe zlecenia na nowe bloki węglowe PGE, Enei i Tauronu są już w większości rozdane, ale wciąż jest się o co bić. Grupy energetyczne będą zlecać w najbliższych latach modernizację starych bloków. Np. PGE, lider rynku, chce na nie wydać do 2020 r. ok. 16 mld zł. Największym zleceniem polskiej energetyki może być elektrownia jądrowa za ponad 40 mld zł, ale wciąż nie wiadomo, czy projekt dojdzie do skutku.
Oprócz energetyki obiecujący jest transport, choć tu konkurencja jest większa. Mimo fiaska COVEC na autostradzie A2 na celowniku chińskich wykonawców są też drogi. GDDKiA zamierza do 2023 r. wydać ok. 93 mld zł na ponad 2,2 tys. tras szybkiego ruchu (autostrad, ekspresówek i obwodnic miast na drogach krajowych). W tym samym czasie PKP Polskie Linie Kolejowe planują przeznaczenie na modernizację infrastruktury – w dużej mierze dla ruchu towarowego – ponad 45 mld zł.