Przedsiębiorstwo zarządzające warszawskim portem lotniczym przekształca się w spółkę akcyjną. Za pół roku wejdzie w skład podmiotu koordynującego działalność sektora.

Marcin Horała, pełnomocnik rządu ds. Centralnego Portu Komunikacyjnego, a jednocześnie wiceminister funduszy, podpisał akt przekształcający przedsiębiorstwo państwowe Porty Lotnicze w spółkę prawa handlowego. To pierwszy krok w kierunku włączenia PPL do Grupy Kapitałowej CPK. Po wpisaniu spółki do rejestru przedsiębiorców zarządca Lotniska Chopina będzie mógł funkcjonować na rynku usług lotniczych jako spółka prawa handlowego. PPL przekonuje, że w takiej formie prawnej działa większość zarządców portów lotniczych w Europie. Dotychczasowa formuła przedsiębiorstwa państwowego jest zaś przestarzała i w zasadzie w Polsce zanika. Teraz istnieje tylko 10 aktywnych podmiotów tego typu, a PPL był największym z nich.
Przedsiębiorstwo jest właścicielem i zarządcą nie tylko portu na warszawskim Okęciu, lecz także lotniska w Zielonej Górze i w Radomiu, które ma być otwarte wiosną. Oprócz tego ma udziały w większości portów regionalnych. Kolejnym krokiem będzie wniesienie przez pełnomocnika Marcina Horałę akcji nowej spółki PPL do spółki celowej CPK. Według niego powinno to się wydarzyć do końca września. W efekcie PPL ma być dołączone do grupy CPK, która ma skupiać największe aktywa i koordynować procesy inwestycyjne w zakresie infrastruktury lotniskowej. Grupa będzie odpowiedzialna za pozyskiwanie finansowania dla zadań inwestycyjnych CPK i integrację wokół budowy nowego lotniska w Baranowie oraz prowadzących do niego linii kolejowych. – Nowy, silniejszy kapitałowo podmiot ma szansę zdynamizować wzrost gospodarczy sektora lotniskowego, efektywniej reagować na wymagania rynku, a w sytuacjach kryzysowych dawać mu solidne oparcie – przekonują władze PPL.
Przedsiębiorstwo utrzyma poziom zatrudnienia, które w Warszawie, Radomiu i Zielonej Górze wynosi ok. 1,5 tys. osób. Dotychczasową funkcję zachowa szef PPL Stanisław Wojtera, a jego zastępcy zostaną teraz członkami zarządu nowego podmiotu.
Według Horały po konsolidacji Grupa Kapitałowa CPK będzie mogła łatwiej sprostać wymaganiom rynkowym i być oparciem dla całego sektora. – Celem jest stworzenie najsilniejszej grupy lotniskowej w Europie Środkowo-Wschodniej i istotnego lotniczego podmiotu na lotniskowej arenie europejskiej – twierdzi.
Niektóre samorządy i zarządcy lotnisk regionalnych boją się, że nowy podmiot będzie dążył do ograniczania ich roli. Obawy wzbudziła już m.in. zapowiedź wykupu przez PPL udziałów w katowickim porcie od państwowego Węglokoksu. Po ich przejęciu Porty Lotnicze przejęłyby pełną kontrolę nad lotniskiem. Ta zapowiedź mocno wzburzyła śląskich samorządowców.
Jesienią niespodziewanie zwolniono zaś wieloletnich szefów portów w Poznaniu i we Wrocławiu. Po odwołaniu sąd przywrócił do pracy prezesa tego ostatniego lotniska.
– Samo połączenie PPL i CPK to dobry ruch, bo trudno, żeby oba podmioty ze sobą konkurowały. Zwłaszcza że w rządowej koncepcji Lotnisko Chopina ma być zlikwidowane – uważa Adrian Furgalski, szef Zespołu Doradców Gospodarczych TOR. – Jednocześnie jednak widać, że były uzasadnione obawy niektórych portów regionalnych, które boją się, że zarządca Okęcia będzie chciał na nich wpływać. Chodzi o te lotniska, w których PPL ma teraz udziały. We Wrocławiu mamy np. spór prawny o odwołanie prezesa. Odwołano też wieloletniego szefa lotniska w Poznaniu. W obu przypadkach nie ma podstaw do tych dymisji, bo oba porty dynamicznie się rozwijają – zaznacza Furgalski.
– Z jednej strony mamy hasła o planach stworzenia silnej grupy lotniskowej, a z drugiej strony mamy rzucenie się na stołki. W dłuższej perspektywie część lotnisk może mieć obawy. Planowane z wielu zakątków kraju „szprychy” kolejowe do CPK mogą podbierać im istotną część pasażerów. Jest obawa, że rozwój portów może być blokowany, tak jak w Modlinie, gdzie PPL od lat nie zgadza się na rozbudowę terminala. Szefostwo nowego podmiotu może wychodzić z założenia, że nie warto zwiększać przepustowości portu o 50 proc., skoro będą pociągi dowożące podróżnych do CPK. Do tych sporów włączają się samorządowcy, którzy martwią się o porty w regionach – dodaje Furgalski.
Ekspert uważa, żeby byłoby źle, gdyby rola regionalnych lotnisk była osłabiana. W większości okazały się one bowiem zwycięzcami przemian na niebie po wejściu Polski do Unii Europejskiej. Ich łączny udział w liczbie obsługiwanych w Polsce pasażerów wzrósł do 60 proc. Po pandemii ruch wraca tam szybciej niż na Okęciu. Lotnisko w Modlinie już poprawiło rekordowe przewozy z 2019 r. ©℗