Pomimo krytyki ze strony rządu, władz TAP i wielu innych przedsiębiorców, związkowcy na razie nie zamierzają odwołać 4-dniowego protestu. Wszystko wskazuje więc na to, że w dniach 27-30 grudnia trzeba będzie odwołać setki lotów, na czym państwowa spółka straci nawet 36 milionów euro. Strajk uderzy w 120 tysięcy pasażerów, w tym wielu turystów, którzy planowali spędzić koniec roku i sylwestra właśnie w Portugalii.
Fakt, że na akcję protestacyjną związkowcy wybrali tak gorący termin, ostro krytykuje Portugalski Związek Hotelarstwa. Przewodniczący Luís Veiga w rozmowie z Radiem Renascenca szacował, że odwołane wizyty i zmiany rezerwacji mogą przynieść branży straty rzędu nawet 200 milionów euro.
Wśród pechowych klientów będzie sporo Polaków, ponieważ na dni strajku zaplanowanych zostało kilka bezpośrednich połączeń na linii Warszawa-Lizbona. Pracownicy TAP zaczęli już kontaktować się z pasażerami i informować o konieczności zmiany terminu lotu bądź odwołania podróży.