Polska stoi przed wyzwaniem przetransportowania niespotykanej liczby uchodźców. Na dworcach tworzą się zatory. Transport wspomagają przewoźnicy zagraniczni.

Od wybuchu wojny w Ukrainie do Polski przyjechało już ponad milion uchodźców. Pierwsza fala to w dużej mierze osoby, które przyjechały do znajomych lub przebywającej w naszym kraju rodziny. W ostatnich dniach dociera jednak coraz więcej osób, które nie wiedzą, co zrobić dalej. Duża część z nich zamierza przedostać się na zachód Europy.
Przy tak ogromnej liczbie uchodźców jednym z wydajniejszych środków transportu jest kolej. Jeden skład w zależności od długości może zabrać od kilkuset do nawet 2–2,5 tys. osób. Tyle np. jednorazowo dociera pociągiem Kolei Ukraińskich z Lwowa do Przemyśla. To ostatnie miasto jest teraz jednym z głównych miejsc przerzutowych uciekinierów. Dalej wsiadają oni m.in. do pociągów PKP Intercity, które rozwożą ich po całej Polsce.
Nasz narodowy przewoźnik kolejowy stara się wydłużać składy pociągów i uruchamiać dodatkowe połączenia. Od 24 lutego do 4 marca spółka dołączyła dodatkowe wagony w 140 pociągach rozkładowych i uruchomiła 32 dodatkowe połączenia. Obywatele ukraińscy na podstawie dowodu tożsamości mogą jechać pociągami pośpiesznymi PKP Intercity za darmo. Chodzi o połączenia kategorii TLK i IC. Wiele pociągów PKP Intercity jeździ jednak mocno przepełnionych.
Specjalne składy ewakuacyjne starają się uruchomić przewoźnicy samorządowi. Przykładowo Koleje Dolnośląskie uruchomiły w ostatnich dniach dwa połączenia na trasie Przemyśl–Wrocław. Władze samorządowe przyznają, że pociągów humanitarnych nie mogą uruchamiać każdego dnia, bo potrzebują ich do obsługi codziennych połączeń.
Sporą wpadkę zaliczyły wspólnie z kolejarzami z Polskich Linii Kolejowych władze samorządowe Podkarpacia. Kilka dni temu w Ministerstwie Infrastruktury zapadła decyzja, by przywrócić przejezdność torów na niewykorzystywanej do kilkunastu lat linii z okolic Zagórza do granicy polsko-ukraińskiej w Krościenku, gdzie w ostatnich dniach autobusami i samochodami dojeżdżały setki uchodźców. W wykazie PKP PLK linia ta figurowała jako przejezdna z prędkością 20 km/h. Kolejarze uznali, że w ciągu kilku dni wykonają prace naprawcze. Według lokalnych samorządowców na granicę miał kursować prywatny przewoźnik SKPL, który w Zagórzu ma bazę. Marszałek Podkarpacia uznał jednak, że jako pierwszy musi pojechać po uchodźców pociąg samorządowy spółki Polregio. Skierowano tam skład, który słabiej radzi sobie z pokonywaniem ostrych zakrętów. W efekcie w pierwszym kursie skład z uchodźcami się wykoleił. Porlegio wozi uciekinierów zastępczym autobusem. Lokalni kolejarze z PLK uznali teraz, że ciężko działać pod naciskiem politycznym i zapowiedzieli, że muszą mieć więcej czasu na wykonanie prace, które zapewnią bezpieczne kursowanie pociągów.
W ostatnim czasie możemy liczyć na wsparcie przewoźników zagranicznych. Od kilku dni codziennie z Przemyśla przez Kraków do Pragi uchodźców wozi czeski prywatny przewoźnik Regiojet. Spółka wykorzystała zezwolenie na regularne kursy, którym dysponuje od zeszłego roku. Wcześniej wzbraniała się przed uruchomieniem połączeń na tej trasie, bo jak tłumaczyła, z powodu pandemii nie ma wystarczającego popytu.
W ewakuację włącza się też Deutsche Bahn. Na razie pojechały dwa pociągi z Przemyśla przez Wrocław do Cottbus. Kolejarze z Niemiec zapowiadają, że będą kolejne kursy. Jak się dowiedzieliśmy, są szanse, że będą się odbywać co dwa dni.
Problemy pojawiają się za to w Warszawie, zwłaszcza na stołecznych dworcach – Centralnym i Zachodnim. Przez oba przetaczają się tłumy uchodźców – nie tylko Ukraińców, ale cudzoziemców, którzy np. studiowali w Ukrainie. Na Dworzec Zachodni dodatkowo docierają tysiące uciekinierów autobusami. Z Ukrainy wciąż kursuje sporo regularnych połączeń autobusowych. Do Lwowa nadal np. jeździ Flixbus.
Z Warszawy dużo osób chce się przedostać m.in. do Niemiec. Spółka PKP Intercity twierdziła, że wydłużyła istniejące składy do Berlina, a Deutsche Bahn 4 marca uruchomiła dodatkowy pociąg, który o godz. 5.17 odjeżdża z Warszawy do Frankfurtu nad Odrą. Stamtąd kursuje wahadłowy skład do Berlina. Wiceminister infrastruktury Andrzej Bittel poinformował też, że Deutsche Bahn udostępniła także swoje autobusy łącznie z kierowcami. Kilka takich autokarów jeździ na trasie Warszawa–Niemcy. Docelowo ma być ich 150.
Zniżki dla Ukraińców zaoferował też LOT. Na razie nie wiadomo jednak, czy przewoźnik wspólnie z rządem będzie organizował zorganizowane przeloty uchodźdców np. Europy Zachodniej.