Utrwalają się dysproporcje między regionami w wykorzystaniu kolei. Mieszkańcy województw podlaskiego i podkarpackiego statystycznie wsiadają do pociągu 12 razy rzadziej niż Pomorzanie.
Utrwalają się dysproporcje między regionami w wykorzystaniu kolei. Mieszkańcy województw podlaskiego i podkarpackiego statystycznie wsiadają do pociągu 12 razy rzadziej niż Pomorzanie.
Urząd Transportu Kolejowego pokazał statystyki przewozów pasażerskich w województwach w ciągu ostatnich 10 lat. W skali całego kraju liczba podróżnych stale rosła aż do 2019 r., kiedy to pociągi przewiozły prawie 336 mln pasażerów. Pandemia COVID-19 i związane z nią obostrzenia spowodowały tąpnięcie w statystykach. Z usług kolejowych przewoźników w zeszłym roku skorzystało 209 mln osób, o ok. 38 proc. mniej niż rok wcześniej. To najgorszy wynik w historii III RP. Analiza UTK pokazuje też, że pandemia utrwaliła ogromne dysproporcje w wykorzystaniu kolei w poszczególnych regionach. W zeszłym roku tylko trzy województwa miały wynik lepszy od średniej dla reszty kraju. Najczęściej koleją jeździło się na Pomorzu (15,9 podróży kolejowych na jednego mieszkańca w ciągu roku), na Mazowszu (12,4) i na Dolnym Śląsku (6,6). Na drugim biegunie znalazły się regiony w Polsce Wschodniej. Na Podlasiu i Podkarpaciu statystyczny mieszkaniec odbył tylko 1,3 podróży w ciągu roku, a w woj. lubelskim 1,4. Z danych UTK wynika, że w ciągu dekady w niektórych regionach wielu mieszkańców zrezygnowało z pociągów. Przykładowo na Opolszczyźnie od 2010 do 2019 r. (czyli jeszcze przed pandemią) liczba pasażerów spadła o 27 proc. W woj. lubelskim duże spadki zaczęły się w 2012 r. W ciągu następnych 7 lat ubyło tam 36 proc. podróżnych. Na wyniki wpływa głównie wykorzystanie i oferta kolei regionalnych. W ostatniej dekadzie przyrosty pasażerów widać tam, gdzie regiony mocno angażują się w ich rozwijanie. Na przykład na Dolnym Śląsku w latach 2010–2019 liczba podróżnych wzrosła dwuipółkrotnie – z 13,4 mln do 32,6 mln. W woj. łódzkim wyniki zaczęły się poprawiać od 2014 r. W ciągu pięciu lat liczba pasażerów wzrosła z 8,9 do 15,8 mln. UTK podaje, że trend wzrostowy w ostatnich latach widać było także w województwach mazowieckim, pomorskim i wielkopolskim.
Piotr Rachwalski, były prezes Kolei Dolnośląskich, przyznaje, że wzrosty występują wyłącznie tam, gdzie istnieje konkurencja wobec wielkiego przewoźnika, jakim jest Polregio. Chodzi głównie o samorządowe spółki przewozowe, które potrafiły stworzyć dobrą ofertę dla pasażera. W przypadku Kolei Dolnośląskich przed pandemią rokrocznie występowały skoki obsłużonych podróżnych rzędu 25–40 proc. W ostatnich latach także Łódzka Kolej Aglomeracyjna i Koleje Małopolskie zachęciły do powrotu wielu podróżnych. Według Rachwalskiego nie sprawdziła się za to polityka władz województwa zachodniopomorskiego, które nie stworzyły własnego przewoźnika, ale wyłożyły duże pieniądze na wymianę taboru, z którego korzysta Polregio. W latach 2010–2019 przewozy utrzymywały się tam na podobnym poziomie.
Można też zauważyć, że najczęściej z kolei korzysta się w województwach, w których istnieją duże, gęsto zaludnione aglomeracje. W ostatnich latach podróżni zaczęli się przesiadać do pociągów, bo nie chcą stać w ogromnych korkach na rogatkach miast. Jak jednak zauważa Karol Trammer z dwumiesięcznika „Z biegiem szyn”, na tym tle mocno odstaje województwo śląskie, gdzie statystycznie mieszkaniec w 2020 r. odbył tylko 3,6 podróży pociągiem. To ponad czterokrotnie mniej niż na Pomorzu. – Gęsto zabudowane województwo śląskie to obszar niemal wymarzony do masowych przewozów pasażerów. Tam oferta nieco się poprawia, ale wciąż jest daleko do standardów, które powinny zostać osiągnięte w takim regionie. Do tego potrzebna jest dobra częstotliwość kursów i reaktywacja zawieszonych połączeń – uważa Trammer.
Dodaje, że dobry wynik Pomorza nie może spowodować, by władze regionu spoczęły na laurach. Zwłaszcza że statystyki nie oddają całościowego spojrzenia na województwo. – Tam wyniki podbijają przewozy trójmiejskiej Szybkiej Kolei Miejskiej. W tej aglomeracji komunikacja kolejowa jest dobra. Znacznie gorzej jest w innych rejonach, np. na Kaszubach czy w okolicach Słupska, gdzie pociągi jeżdżą rzadko – zaznacza.
Jakub Majewski, prezes fundacji Pro Kolej, spodziewa się, że różnice w wykorzystaniu kolei między regionami w następnych latach będą się utrwalać. – W regionach najbardziej zurbanizowanych podróżni szybko wrócą do kolei, bo duże miasta znowu są zakorkowane. Według danych drogowców ruch samochodowy na ulicach już wrócił do poziomu sprzed pandemii – zaznacza. Majewski żałuje, że mimo wykonanych sporych inwestycji na torach bardzo kiepsko wypadają statystyki przewozowe w woj. warmińsko-mazurskim (2,3 podróży na mieszkańca w 2020 r). Do przesiadki z samochodu do pociągu nie zachęcają tam rzadkie kursy. Przykładowo na zmodernizowanej linii Olsztyn – Pisz kursują tylko cztery składy na dobę. Według Majewskiego można za to liczyć na pewne odbicie na Podkarpaciu, bo na początku roku ruszyły kursy kolei aglomeracyjnej w rejonie Rzeszowa. ©℗
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama