Po wprowadzeniu nowego prawa zamówień publicznych dłużej trzeba czekać na rozpatrzenie protestów przez Krajową Izbę Odwoławczą. To utrudnia budowę dróg i torów

Na przeciągającą się procedurę odwoławczą narzekają ważni inwestorzy publiczni. Spółka PKP Polskie Linie Kolejowe przyznaje, że jeszcze w 2019 r. KIO mieściła się w terminach zapisanych w prawie zamówień publicznych, które przewiduje, że odwołanie powinno być rozpatrzone w ciągu 15 dni. – Wtedy na rozprawę trzeba było czekać ok. dwóch tygodni. Teraz ten czas wydłużył się średnio do dwóch miesięcy – mówi Mirosław Siemieniec, rzecznik spółki PKP PLK. Wydłużenie procedury odwoławczej sprawi, że przesunie się w czasie rozpoczęcie określonych inwestycji. W przypadku przedsięwzięć kolejowych w odwołaniu utknął np. przetarg na gruntowną przebudowę stacji Olszyn Główny, gdzie prace mają objąć torowisko, perony i przejścia podziemne. Choć 8 marca firmy wniosły zastrzeżenia do specyfikacji przetargowej dotyczącej tej inwestycji, to do tej pory, czyli mimo upływu trzech miesięcy, KIO nie wyznaczyła terminu rozprawy. Z kolei w przypadku przetargu na projekt odcinka linii między Ełkiem a granicą z Litwą, czyli fragmentu ważnej trasy kolejowej Rail Baltica, od zgłoszenia odwołań do początku ich rozpatrywania minęło dwa i pół miesiąca. Prawie półtora miesiąca trzeba było czekać na rozprawę w sprawie przetargu na projekt przebudowy linii kolejowej koło Brzegu Dolnego na Dolnym Śląsku. Z kolei spółka Tramwaje Warszawskie prawie dwa miesiące czekała na wyznaczenie terminu rozpatrzenia zastrzeżeń w postępowaniu na budowę torów na ul. Kasprzaka na Woli.
Dokładne statystyki w tej sprawie prowadzi Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Według jej wyliczeń średni czas oczekiwania na rozpatrzenie odwołania wyniósł w tym roku 31 dni. To dwukrotnie dłużej niż w 2019 r., kiedy na rozprawę trzeba było czekać 15 dni. W przypadku przetargów drogowych składanie skarg jest zaś bardzo powszechne. W tym roku firmy odwoływały się wobec rozstrzygnięć ok. 40 proc. postępowań.
Okazuje się, że powodem ostatnich przestojów ma być znacznie większa liczba roszczeń, które wpływają do KIO po wejściu w życie w styczniu znowelizowanego prawa zamówień publicznych. Jak wskazuje prezes izby Małgorzata Rakowska, rozszerzono wówczas zakres środków zaskarżenia. Wykonawcy mogą m.in. wnosić do KIO odwołania od wszelkich czynności i zaniechań, jakich dopuścił się zamawiający. – W efekcie ich liczba wzrosła niemal o jedną trzecią. Przykładowo na 29 maja 2021 r. zarejestrowano ich o 435 więcej niż w roku poprzednim. Jednocześnie skład osobowy izby nie został rozszerzony, a na przestrzeni ostatnich lat powstały wakaty. KIO obecnie liczy 44 członków – informuje DGP Małgorzata Rakowska. Szefowa KIO zaznacza, że sytuacja kadrowa w tym roku powinna się poprawić. – 2 czerwca minister rozwoju, pracy i technologii ogłosił postępowanie kwalifikacyjne dla kandydatów na członków Krajowej Izby Odwoławczej. Tak więc za kilka miesięcy zwiększy się liczba osób, które rozpoznają odwołania – zapowiada Małgorzata Rakowska. I dodaje, że w ostatnich miesiącach COVID-19 nie przeszkadza w pracy izby. KIO pracuje nieprzerwanie od 25 maja 2020 r. Wcześniej rozprawy wstrzymano na ponad dwa miesiące. Odwołania są zaś rozpatrywane według kolejności wpływu.
Renata Mordak ze Związku Ogólnopolskiego Projektantów i Inżynierów przyznaje, że konieczność kadrowego wzmocnienia KIO była widoczna od dłuższego czasu. Bez tego start inwestycji będzie coraz bardziej się przedłużał. – Zamawiający do tej pory kalkulowali, że wszystkie procedury odwoławcze zamkną się po miesiącu, najwyżej po dwóch. Teraz miesiąc lub dwa czeka się na pierwsze posiedzenie KIO. Niedawno relatywnie proste postępowanie odwoławcze w sprawie dokumentacji linii kolejowych do Centralnego Portu Komunikacyjnego trwało aż cztery miesiące – zaznacza. Jej zdaniem trzeba też szukać innych sposobów na usprawnienie procedur wyboru wykonawców: zamawiający powinni przygotowywać bardziej przemyślane specyfikacje przetargowe. Z kolei firmy powinny solidniej przykładać się do sporządzania ofert. Wykonawcy często szukają luk w propozycji konkurencji. To wszystko przeciąga procedury.
W tym roku firmy odwoływały się od rozstrzygnięć ok. 40 proc. postępowań