Do łask wracają międzynarodowe połączenia kolejowe, które licznie uruchamiają zwłaszcza prywatni przewoźnicy.

W Europie mówi się o prawdziwym renesansie nocnych połączeń kolejowych. Na ten sposób podróżowania w ostatnim czasie stawiają w dużej mierze prywatne spółki. Belgijska firma Moonlight Express właśnie ogłosiła, że od przyszłego roku nocny pociąg sypialny ma połączyć Brukselę, Liege, Berlin i Pragę. Planuje też połączenie z Belgii do Francji i Hiszpanii.
Duże plany ma również holenderski start-up European Sleeper, który od wiosny przyszłego roku chce uruchomić siatkę nocnych połączeń na Starym Kontynencie. Na początek wspólnie z czeskim RegioJetem także chce jeździć z Belgii do stolicy Czech. Tyle że nieco inną trasą – m.in. z wybrzeża Morza Północnego przez Brukselę, Amsterdam, Hanower, Berlin. Szwedzka firma Snälltåget szykuje się do startu regularnego nocnego połączenia kolejowego ze Sztokholmu do Berlina. Pociąg miał zacząć jeździć w zeszłym roku, ale plany pokrzyżowała pandemia COVID-19. Ostatecznie kursy ze Szwecji do Niemiec rozpoczną się 11 czerwca.
Nowe przedsięwzięcia kolejnych przewoźników dołączają do połączeń, które na dobre wystartowały rok czy dwa lat temu. Ogromny sukces w ostatnie wakacje odniósł wspomniany już czeski przewoźnik RegioJet, który uruchomił połączenie z Pragi do chorwackiej Rijeki. Długie, zabierające blisko 650 pasażerów składy były zapełnione w blisko 90 proc. Tego lata czeska firma pojedzie dalej – nie tylko do Rijeki, ale także do Splitu, skąd do okolicznych kurortów będzie rozwozić turystów autobusami. Firma kusi promocjami. Ceny biletów w jedną stronę zaczynają się od 590 koron czeskich (ok. 102 zł) na miejscu siedzącym i 790 koron (ok. 136 zł) w przedziale sypialnym.
Według dr Michała Beima z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu do boomu na nocne połączenia kolejowe częściowo przyczynia się pandemia. – Sprawia ona, że ludzie kojarzą lotniska z zatłoczonymi miejscami, gdzie łatwo o transmisję koronawirusa. Część podróżnych na razie stara się omijać samoloty. Prywatni przewoźnicy kolejowi wykorzystują to. Jednocześnie przekonują, że podróżowanie koleją może być wygodne, a ceny za przejazd nie muszą być ogromne – zaznacza. Dodaje, że pierwszym przewoźnikiem, który przetarł szlaki i zapoczątkował niedawny renesans nocnych połączeń, były państwowe austriackie koleje ÖBB. Kilka lat temu uruchomiły markę połączeń NightJet. – Choć marka należy do państwowego przewoźnika, to działa na zasadach start-upu. Zaproponowano przystępną taryfę i dobry standard podróży – zaznacza. Wcześniej obsługiwane przez narodowych monopolistów międzynarodowe połączenia często były drogie, a pociągi jeździły puste.
– Nocne pociągi międzynarodowe mogą być opłacalne, ale pod warunkiem że są zapełnione. Wtedy ceny za bilety nie muszą być wysokie – dodaje Beim.
Przyznaje też, że uruchamianie nowych połączeń dobrze wpisuje się w cele klimatyczne, które stawia Europa. Pociągi emitują znacznie mniej dwutlenku węgla niż samoloty. Zapewne na dłuższych trasach przewoźnicy lotniczy wciąż będą dominować, ale już nie tak bardzo jak w ostatnich latach.
Dodatkowo wreszcie realizowany jest inny cel, która stawia Komisja Europejska. Zabetonowany dotąd rynek połączeń kolejowych wreszcie jest liberalizowany.
Ta presja sprawia też, że także państwowi przewoźnicy chcą rozwijać siatkę połączeń międzynarodowych. W ramach inicjatywy Trans Europe Express 2.0 kursy nocne wspólnie chcą uruchamiać Koleje Niemieckie (DB), Koleje Szwajcarskie (SBB), Koleje Austriackie (ÖBB) i Koleje Francuskie (SNCF). Na początek, od grudnia tego roku mają zacząć jeździć pociągi z Wiednia przez Monachium do Paryża i z Zurychu przez Kolonię do Amsterdamu. Do inicjatywy chce się przyłączyć także spółka PKP Intercity, która zapowiedziała, że po kilku latach przerwy chce przywrócić kursy sypialnego pociągu do Brukseli. Nie ma jeszcze dokładnego terminu tej reaktywacji.
Tymczasem czeski RegioJet od dłuższego czasu przymierza się do uruchomienia nocnego pociągu z Pragi przez Kraków, Przemyśl do Lwowa. Według założeń tuż za granicą w Medyce pasażerowie przesiadaliby się do pociągu Kolei Ukraińskich. – Czekamy na zniesienie obostrzeń wprowadzonych na czas pandemii. Liczymy, że pociągi z Pragi przez Kraków do Lwowa zaczną jeździć latem – mówi DGP Aleš Ondrůj, rzecznik firmy RegioJet. Firma zaznacza też, że nie warto startować z kursami, dopóki w Polsce będą obowiązywać regulacje, które nakazują zostawienie połowy miejsc wolnych. Ondrůj przyznaje, że firma zainteresowana jest mocniejszym wejściem na polski rynek. Nie wyklucza np. uruchomienia pociągu w Warszawy do Wiednia.
Od 2018 r. do Polski wjeżdża – tyle że pociągami dziennymi – inny czeski przewoźnik, Leo Express. Najpierw uruchomił weekendowe kursy z Pragi do Krakowa, a pod koniec 2019 r. z Pragi do Wrocławia.