Wykonawcy i producenci materiałów skarżą się, że kolejarze nie zlecają nowych inwestycji. A to grozi powtórką problemów sprzed lat
Wykonawcy i producenci materiałów skarżą się, że kolejarze nie zlecają nowych inwestycji. A to grozi powtórką problemów sprzed lat
– Przy braku obiecanych przez spółkę PKP Polskie Linie Kolejowe przetargów sytuacja wielu firm robi się dramatyczna. W najgorszym położeniu są producenci materiałów, np. podkładów czy płyt peronowych. W ostatnim czasie musieli zdecydować się na zwolnienia – mówi Maciej Gładyga z Izby Gospodarczej Transportu Lądowego.
IGTL razem z inną branżową organizacją – Railway Business Forum wysłała w ostatnich dniach dwa listy do szefa PKP PLK Ireneusza Merchela i ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka. Branża skarży się w nich, że wbrew planowi ogłoszonemu w listopadzie przez PKP PLK postępowań jest jak na lekarstwo. Spółka zapowiedziała wówczas, że do końca 2021 r. zostanie ogłoszonych przynajmniej 60 przetargów na inwestycje o łącznej wartości ok. 17 mld zł. Część z nich miała dotyczyć przedsięwzięć, które będą sfinansowane z nowego budżetu UE na lata 2021–2027. Branża uznała wówczas, że pozwoli to nie tylko dobrze wykorzystać środki kończącej się perspektywy UE, ale pomoże też płynnie przejść do kolejnej.
Wraca 2016 r.
Przez pierwsze dwa miesiące 2021 r. spółka PKP PLK nie ogłosiła jednak żadnego dużego przetargu na roboty na torach. W ostatnim kwartale 2020 r. wystartowało pięć postępowań zamiast obiecanych 12. W tym jedno duże – na wartą ok. 700 mln zł przebudowę stacji Ełk.
Według branży to spowolnienie już skutkuje znacznie niższymi zamówieniami na materiały i wyroby dla infrastruktury kolejowej. Jak wynika z przeprowadzonej przez IGTL i RBF ankiety wśród producentów podkładów kolejowych czy płyt peronowych, wykorzystanie mocy wytwórczych spadło do 25 proc. U producentów rozjazdów i elementów nawierzchni kolejowej szacunkowe średnie zaangażowanie potencjału wynosi 40 proc.
„Należy zwrócić uwagę, że mamy do czynienia z zagrożeniem niewykorzystania środków produkcji o wartości kilkuset milionów złotych. Jeśli zaś wziąć pod uwagę ponad 500 podmiotów kooperujących z głównymi producentami, to potencjalne zwolnienia mogą dotknąć kolejne kilka tysięcy osób” – piszą autorzy listu do PKP PLK i resortu infrastruktury. Dodają, że mogą się też pogłębić problemy z uzyskaniem kredytów i gwarancji. Już teraz instytucje finansowe postrzegają branżę budownictwa kolejowego jako sektor dużego ryzyka.
Branża twierdzi, że realna jest powtórka problemów z 2016 r. – Wtedy firmy ostro walczyły w nielicznych przetargach, by zdobyć cokolwiek, po kosztach lub nawet poniżej kosztów. Kiedy w końcu kolejarze rzucili na rynek przetargi o dużej wartości, to ceny – zwłaszcza materiałów – poszybowały w kosmos i w efekcie kontrakty stały się nieopłacalne. Teraz grozi dokładnie to samo – mówi Maciej Gładyga.
W firmach budowlanych sytuacja jest zróżnicowana. O przyspieszenie przetargów zaapelowała niedawno próbująca wyjść z problemów finansowych Trakcja. Duże firmy, jak Budimex czy Strabag, przyznają, że PKP PLK ostatnio ogłasza znacznie mniej postępowań. Obaj wykonawcy na razie mają jednak dość duży portfel zleceń kolejowych.
Nie ma przeszkód
– W marcu planowane są przetargi na inwestycje z Krajowego Programu Kolejowego, które będą warte ok. 2 mld zł. To postępowania na przebudowę odcinka kolejowego Padew – Mielec, na budowę wiaduktu drogowego w Kobyłce, na przebudowę odcinków: Marcinkowice – Nowy Sącz, Chabówka – Rabka Zaryte oraz na modernizację urządzeń sterowania ruchem w Zawierciu – zapowiada Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK.
Wiceprezes PKP PLK Arnold Bresch twierdzi, że nie powtórzą się kłopoty z początków obecnej perspektywy. – Kończą się przygotowania do przetargów z nowej puli, objętej nową perspektywą finansowania. W drugim półroczu 2021 r. PLK będzie gotowa, by ogłosić postępowania za ponad 10 mld zł. Przewidziano prace m.in. na linii nr 131 Śląsk – porty Trójmiasta czy linii 202 z Gdańska w stronę Słupska i Koszalina – mówi Bresch.
Siemieniec dodaje, że firmy mają teraz co robić, bo w ramach prowadzonych inwestycji do przerobienia jest ok. 20 mld zł. – Nie będzie spadku zamówień oraz dołka – dodaje. Nie odpowiedział nam jednak na pytanie, czy uda się ogłosić wszystkie przetargi zaplanowane na okres od grudnia 2020 r. do grudnia 2021 r.
Branża kolejowa twierdzi, że PKP PLK w odróżnieniu od GDDKiA nie ma dobrego mechanizmu finansowania inwestycji. – W rozmowach PLK słyszymy, że to może być jedna z głównych przyczyn opóźnień. Nie mogą jeszcze ogłaszać postępowań, które mają być finansowane z nowego budżetu UE – mówi DGP jeden z przedstawicieli branży. IGTL zaznacza, że GDDKiA korzysta ze środków Krajowego Funduszu Drogowego, który zasila m.in. opłata paliwowa, wpływy z systemu ViaToll. Może też emitować obligacje. W efekcie drogowcom łatwiej prefinansować inwestycje, do których ma się dołożyć UE. Kolejarze nie mają takiej swobody finansowej.
Według Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej ostateczna kwota na kolej z nowego budżetu UE powinna być znana pod koniec roku. „Niemniej nie ma przeszkód, aby PKP PLK już przygotowywała projekty pod nową perspektywę, gdyż inwestycje kolejowe są priorytetem dla Komisji Europejskiej” – twierdzi resort funduszy. ©℗
W marcu planowane są przetargi warte ok. 2 mld zł
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama