Problemy z firmami Państwa Środka
Spółki z Państwa Środka garną się do budowy polskiej infrastruktury, ale większość inwestorów pamięta fatalne doświadczenia ze spółką Covec. Ten chiński wykonawca, żeby wejść na nasz rynek, zadeklarował w 2009 r. budowę dwóch z pięciu odcinków autostrady A2, między Łodzią a Warszawą, za niespełna połowę kosztorysu. A już w 2011 r. wystąpił do GDDKiA o miliardową dopłatę. Usłyszał „nie”, więc porzucił budowę na kilka miesięcy przed pierwszym meczem Euro 2012. Od tamtej pory nie udało się wyegzekwować ani grosza z 800 mln zł nałożonych kar. Dwa chińskie banki odmawiają Skarbowi Państwa wypłaty ponad 120 mln zł gwarancji.
Przeprawę z Chińczykami ma też Polska Grupa Energetyczna, która chce budować nowy blok węglowy o mocy 430–450 MW w Elektrowni Turów. W marcu PGE wybrało ofertę Hitachi i Budimeksu za prawie 4 mld zł. Spółka Shanghai Electric Group złożyła wniosek do Krajowej Izby Odwoławczej, twierdząc, że została wykluczona na podstawie niejasnych przesłanek. KIO oddaliła odwołanie. SEG zapowiedziała złożenie skargi w sądzie. PGE zdecydowało, że podpisze kontrakt. Ale jeśli Chińczycy wygrają sprawę, będą mogli ubiegać się o odszkodowanie z tytułu utraconej marży – ponad 150 mln zł.
Mimo tych incydentów Polskie Sieci Elektroenergetyczne podpisały na początku roku kontrakt z chińskim Pinggao Group na budowę linii 220 kV od stacji Pomorzany pod Szczecinem do linii energetycznej Krajnik- -Glinki. Chińska oferta była tylko o 2,5 proc. niższa od budżetu inwestora.