Skarb Państwa liczy się z wypłatami, ale nie zgadza na ugody z przewoźnikami
Skarb Państwa liczy się z wypłatami, ale nie zgadza na ugody z przewoźnikami
Z korespondencji między Ministerstwem Infrastruktury i Rozwoju (MIR) a Prokuratorią Generalną w sprawie zawyżonych stawek za dostęp do torów PKP z lat 2009–2013 wynika, że Skarb Państwa musi się liczyć z możliwością wielomiliardowych wypłat. W sądach są już wnioski od przewoźników o odszkodowania wartości 1,9 mld zł.
– Te roszczenia to bomba z opóźnionym zapłonem. To może być spory cios dla budżetu – mówi informator zbliżony do resortu infrastruktury.
Spółki powołują się na wyrok Trybunał Sprawiedliwości UE z 2013 r., który wytknął nieprawidłowości w naliczaniu stawek przez spółkę PKP Polskie Linie Kolejowe. Przewoźnicy składają wnioski do MIR, PKP PLK i Urzędu Transportu Kolejowego (niektórzy do wszystkich instytucji jednocześnie).
Co ciekawe, sprawa wyszła już poza środowisko kolejowe. Jak potwierdziliśmy w UTK, wpłynęło tu pismo od prawników GdF Suez, czyli wytwórcy energii elektrycznej. Spółka twierdzi, że przez lata – w związku z wyśrubowanym cennikiem PKP PLK – przepłacała za transporty węgla. Jeśli uda jej się udowodnić, że gdyby nie PKP, sprzedawałaby tańszy prąd, to otwiera to perspektywę gigantycznych roszczeń.
Na razie w wyścigu o kasę z torów prowadzi DB Schenker, który domaga się 730 mln zł. Lotos Kolej wycenił swoje utracone przychody na ponad 300 mln zł. Walczą też jeszcze Przewozy Regionalne (poprzedni zarząd spółki wycenił roszczenia na ponad 0,5 mld zł), a także CTL Logistics, Freightliner i Pol-Miedź Trans.
A to dopiero początek. Jak wylicza Michał Litwin ze Związku Niezależnych Przewoźników Kolejowych, potencjalna kwota roszczeń dla całego rynku wynosi 10–15 mld zł.
W kolejce stoją już kolejni, np. Koleje Mazowieckie, które w 2013 r. przewiozły ponad 23 proc. pasażerów kolei w Polsce. – Poważnie rozważamy podjęcie dalszych kroków na drodze sądowej – przyznaje Donata Nowakowska ze spółki.
Przewoźników pasażerskich i towarowych jest w sumie 73. Tych najmniejszych może odstręczać koszt wejścia na drogę sądową – opłata to 5 proc. wartości sporu, ale nie więcej niż 100 tys. zł. Eksperci spodziewają się, że po pieniądze schyli się kilkunastu przewoźników, którzy mają ponad 1 proc. udziału w rynku (oprócz PKP LHS, SKM Trójmiasto i WKD, bo ci jeżdżą w większości po własnych torach).
Rynek przypatruje się dodatkowo zachowaniu towarowego giganta PKP Cargo, który mógłby się upomnieć o 4 mld zł. W interesie inwestorów giełdowych, do których należy 49 proc. papierów Cargo, jest walka o te pieniądze. Ale PKP posiadają w Cargo pakiet kontrolny i na razie nie dopuszczają ciosu w kolejowy holding.
Wnioski od spółek miały początkowo charakter wezwań do ugody sądowej, ale zamieniają się w regularne pozwy. – Przedstawiciele Skarbu Państwa nie widzą podstaw faktycznych ani prawnych do zawierania ugód – mówi Piotr Popa, rzecznik Ministerstwa Infrastruktury i Rozwoju.
Jeszcze w listopadzie z przewoźnikami spotykał się wiceminister Andrzej Massel, sondując możliwość ugód. – Wtedy nie wykluczaliśmy kompromisu. Ale obecne kierownictwo resortu ma opinię antykolejowego, co powoduje eskalację roszczeń – usłyszeliśmy w branży.
Zanim zapadną pierwsze wyroki, a potem zostanie wykorzystana droga odwoławcza, miną co najmniej trzy lata. – W ustawie budżetowej na 2014 r. nie istnieje rezerwa celowa na wypłaty z tytułu roszczeń przewoźników – mówi Piotr Popa.
Od grudnia 2013 r. PLK obniżyły stawki o ponad 20 proc. Z tego powodu w tym roku dotacja z budżetu państwa dla PLK wzrośnie z 1,2 mld do 1,9 mld zł.
OPINIA
Piotr Brudnicki
adwokat z kancelarii Bartkowiak, Wojciechowski, Hałupczak, Springer
Nie będą to proste ani szybkie postępowania. Mimo to uzyskanie przez przewoźników odszkodowania od PKP PLK, a być może również Skarbu Państwa, uważam za możliwe. W mojej ocenie niewielkie szanse na takie odszkodowanie mają za to odbiorcy usług kolejowych, np. producenci energii. Karkołomnym zadaniem byłoby wykazanie przed sądem, że usługa, z której skorzystali (np. przewóz towarów), byłaby tańsza o konkretną wartość, gdyby stawki dostępowe były niższe. Tym samym każdy pasażer, który zachował zużyty bilet z lat 2009–2013, też mógłby próbować się domagać odszkodowania.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama