Komisja badająca sprawę oficjalnie przedstawiła raport w sprawie katastrofy kolejowej pod Szczekocinami. Wynika z niego, że za czołowe zderzenie pociągów odpowiadają dyżurni ruchu ze Starzyn i Sprowy.

Jak mówi szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Kolejowych, Tadeusz Ryś, zaniedbali oni swoje obowiązki. Co więcej, komunikacja między tymi posterunkami była fatalna. Z raportu wynika, że dyżurny ze Starzyn błędnie podał numer toru, na który wpuścił pociąg w kierunku Krakowa. Z kolei dyżurna ze Sprowy zignorowała sygnał alarmowy po wjeździe pociągu na tor przeciwny do zasadniczego.

Winni także maszyniści z PLK, brak szkoleń dotyczących sytuacji awaryjnych

Wśród winnych katastrofy wymieniono także maszynistów obu pociągów i zarządcę infrastruktury, czyli Polskie Linie Kolejowe. Wśród okoliczności, które miały wpływ na katastrofę, wymieniono brak szkoleń, które ułatwiłyby kolejarzom postępowanie w sytuacjach zagrożenia.

Komisja zaleciła w raporcie, by uwzględnić w systemie szkoleń sytuacje awaryjne, podobne do tych, z którymi mieli do czynienia dyżurni ruchu ze Starzyn i Sprowej. Po katastrofie Polskie Linie Kolejowe wprowadziły nowe zasady komunikacji między dyżurnymi ruchu a maszynistami. Pojawił się między innymi obowiązek potwierdzenia wjazdu pociągu na tor w kierunku przeciwnym do zasadniczego, a także sygnał zastępczy.

Głos w sprawie raportu zabrał też minister transportu Sławomir Nowak. Powiedział on, że cały czas jest wdrażany program poprawy bezpieczeństwa na kolei. Już niedługo ma powstać tak zwana e-licencja dla maszynistów. W dziesięciopunktowym planie znalazło się też między innymi wzmocnienie roli Urzędu Transportu Kolejowego, który kontroluje stan bezpieczeństwa, poprawa dyscypliny wśród pracowników zarządzających ruchem kolejowym, więcej szkoleń dla maszynistów i ustawa o ich czasie pracy.

Do katastrofy kolejowej pod Szczekocinami doszło 3 marca 2012 roku, tuż przed godziną 21. Czołowo zderzyły się dwa pociągi, TLK i InterRegio. Zginęło 16 osób, 57 zostało rannych.