Po Modlinie problemy z prawem budowlanym ma dopiero co uruchomiony terminal w Lublinie. Z podwarszawskiego portu od kilku tygodni nie startują duże samoloty, lubelski może podzielić jego los.
Po Modlinie problemy z prawem budowlanym ma dopiero co uruchomiony terminal w Lublinie. Z podwarszawskiego portu od kilku tygodni nie startują duże samoloty, lubelski może podzielić jego los.
Ważą się losy lotniska w Lublinie. Port wystartował w grudniu, a – jak ustaliliśmy – jeszcze w listopadzie zeszłego roku WSA w Warszawie uchylił zezwolenie na budowę Portu Lotniczego Lublin. Ale niedługo może stanąć tak jak Modlin. Małgorzata Jarecka, rzecznik prasowy WSA w Warszawie, w lutym spodziewa się bowiem uprawomocnienia wyroku. – O ile port lotniczy nie złoży skargi kasacyjnej – zastrzega sędzia.
Spółka jeszcze zapoznaje się z wyrokiem i uzasadnieniem. Po tym rozważy złożenie kasacji do NSA. – Chodzi o brak formalny w decyzji ministra, organu drugiej instancji, związany z ustanowieniem służebności do jednej działki rolnej, która powstała w wyniku podziału nieruchomości wywłaszczanej na rzecz Skarbu Państwa – twierdzi Piotr Jankowski, rzecznik prasowy Portu Lotniczego Lublin.
Według niego nie jest zagrożona działalność lotniska. – Specustawa lotniskowa nie daje możliwości uchylenia pozwolenia na budowę. Co najwyżej wydłużona zostanie procedura uprawomocnienia, po którym dopiero możliwe będzie ustanowienie służebności – zapewnia Jankowski.
Tyle że według Jareckiej decyzja została uchylona właśnie przez to, że w toku wywłaszczania z nieruchomości port kierował się zasadami specustawy zamiast przepisami ustawy o gospodarce nieruchomościami. W takim przypadku służebność drogi powinna być wpisana w decyzję. Sędzia Jarecka nie chce komentować praktycznych rozwiązań, jakie powinien przyjąć w takiej sytuacji port. Jednak z jej słów wynika, że – przy braku kasacji – wydana decyzja będzie nieważna.
Prawnicy nie pozostawiają złudzeń. – To poważna wada prawna i obiekt na pewno nie powinien być użytkowany do czasu rozstrzygnięcia sprawy przez organy administracji państwowej – mówi mecenas Jan Góralski z kancelarii Góralski & Goss.
Od kilku tygodni dużych samolotów pasażerskich nie przyjmuje lotnisko w podwarszawskim Modlinie, bo w grudniu 2012 r. wojewódzki inspektor nadzoru budowlanego zdecydował o zamknięciu części pasa startowego. Po nadejściu mrozów pojawiły się spękania nawierzchni w liczbie większej, niż przewidywały ekspertyzy, którymi dysponował port. Z uwagi na zakaz użytkowania łącznie kilometrowej długości fragmentów niemożliwe stały się lądowania samolotów używanych przez latające tu linie lotnicze.
Wczoraj dyrektor Instytutu Technicznego Wojsk Lotniczych prof. Ryszard Szczepanik oświadczył, że pas startowy w Modlinie nie nadaje się do dalszej eksploatacji i należy go wybudować od nowa. Według niego przyczyną problemów z pasem startowym jest użycie do jego budowy margla – skały osadowej, która jako kruszywo była jednym ze składników betonu, z którego zbudowano pas. Odpryski tego kruszywa są bardzo ostre i w razie dostania się do komory silnika stanowią poważne zagrożenie dla statku powietrznego.
Lotnisko w Modlinie spodziewa się, że w ciągu najbliższych dni wykonawca pasa przedstawi projekt jego naprawy. Prace mogą potrwać nawet dwa miesiące. Jednocześnie władze lotniska już zapowiadają, że będą walczyć o odszkodowanie od przedsiębiorstw budujących drogę startową – firm Erbud i Bud-Invent. Marcin Danił, wiceprezes portu lotniczego w Modlinie, tłumaczy, że lotnisko będzie się domagać odszkodowań równych wysokości poniesionych strat. Tylko w grudniu zeszłego roku straty z powodu zamknięcia portu wyniosły 1 mln zł.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama