Lista rzetelnych i niesolidnych wykonawców przyniosła firmom wstyd oraz zmusiła je do poprawy jakości – twierdzi GDDKiA. Według przedsiębiorców wyniki prezentowane przez rządowych drogowców są niewiarygodne.
Kto buduje najlepsze, a kto najgorsze drogi? Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad już drugi rok z rzędu sklasyfikowała wykonawców na podstawie wyników badań nawierzchni przeprowadzonych przez własne laboratoria drogowe. O pozycji na liście – w strefie liderów, średniaków albo maruderów – decyduje odsetek fuszerek wykrywanych w trakcie badań. W 2012 r. GDDKiA przebadała 63 tys. próbek, czyli o ponad 14 tys. więcej niż rok wcześniej.
Dyrekcja twierdzi, że dzięki wzrostowi liczby kontroli poprawiła się jakość dróg.
– Procentowy udział wyników niespełniających wymagań jakościowych spadł z 40 proc. w 2010 r. do 15 proc. w 2012 r., ale to wciąż za dużo. Zdecydowaliśmy się na publikację rankingów jakości wykonawców, żeby zarządy firm budowlanych zwróciły uwagę na ten problem kosztujący branżę setki milionów złotych – mówi Lech Witecki, szef GDDKiA.

Czy solidność się opłaca?

W porównaniu z 2011 r. większość dużych wykonawców poprawiła wyniki. Zaskakujący awans odnotował PBDiM Mińsk Mazowiecki, który z ostatniego miejsca wskoczył do środka tabeli (złych próbek ubyło tu ponaddwukrotnie). Najbardziej spektakularny skok wykonała Skanska, która w 2011 r. miała ponad 30 proc. fuszerek, a w roku ubiegłym – już tylko 11 proc. rok później.
– Obecne wyniki nie są dla nas zaskoczeniem, był nim raczej pierwszy ranking. Nie prowadziliśmy od tamtej pory żadnych szczególnych działań – twierdzi w rozmowie z DGP wiceprezes Skanska Piotr Janiszewski.
Najlepsze oceny uzyskała firma Metrostav. W jej przypadku procent złych próbek wynosił zaledwie 3,4 proc. Tylko że firmy najlepiej oceniane w poprzednim roku albo są w tarapatach (np. PBG czy Polimex) albo zerwały nierentowne umowy z GDDKiA (SRB i John Sisk & Son). – To dowód na to, że dla GDDKiA nie opłaca się budować solidnie. Część firm ze szczytu tabeli już dawno pożegnała się z kontraktami – usłyszeliśmy od menedżera spółki budowlanej.



Dyrektor GDDKiA Lech Witecki twierdzi, że jest odwrotnie: to fuszerki się nie opłacają. Z wyliczeń wykonanych dla Komisji Europejskiej wynika, że do kontraktów z lat 2009–2012 wykonawcy z powodu błędów jakościowych musieli dołożyć 160 mln euro m.in. na naprawy.
W nowym zestawieniu najgorzej wypadły firmy, które z nadaniem jakości nie miały wcześniej do czynienia, bo albo w 2011 r. pełniły rolę podwykonawców, albo nie zostały objęte badaniem z powodu zbyt małej liczby pobranych próbek (poniżej 50). To np. Intop Tarnobrzeg, HAK Construction i PRD Puławy.
Nieco inaczej wygląda sprawa firmy PORR, która pojawiła się w tym zestawieniu po raz pierwszy. Przejęła ona austriacki Teerag Asdag, który rok wcześniej był bardzo wysoko na liście niesolidnych wykonawców. Zmiana właściciela niewiele zmieniła i w tym roku – ale już pod nazwą PORR – zostali uznani za najmniej solidnego wykonawcę.

Harcerstwo czy ranking?

Lista denerwuje część branży, która kwestionuje jej wiarygodność.
– Konkurencja jest wskazana, ale ten ranking jest niewiarygodny – ocenia prezes Budimeksu Dariusz Blocher. – Metodologia powinna zostać opracowana wspólnie z niezależnym instytutem albo laboratorium – proponuje. Zdarzały się przypadki, że GDDKiA pobierała próbki nowych nasypów podczas deszczu, więc było wiadomo, że nie spełnią zakładanych parametrów – podkreśla.
– To jest harcerstwo, a nie rzetelne badanie. Nie należy go brać na poważnie – macha ręką Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. – Trudno jest porównywać spółkę budowlaną, która realizuje 15 kontraktów, z taką, która jest odpowiedzialna za jeden. Na dodatek GDDKiA umieszcza w zestawieniu spółki, które nie produkują mas bitumicznych – podkreśla.

Ponad 18 mld zł w asfalt

W rankingu GDDKiA za 2012 r. znalazły się 43 spółki budowlane, których pełne zestawienie prezentujemy na naszej stronie internetowej. Ale to wciąż tylko wycinek bardzo konkurencyjnego rynku wykonawczego. W rzeczywistości drogi dla GDDKiA budują 133 firmy. W każdym przetargu GDDKiA bierze udział średnio 11 oferentów, a walka odbywa się głównie za pomocą kryterium najniższej ceny. To sprzyja oszczędzaniu na jakości.
Jak będzie w tym roku? GDDKiA zamierza wydać na drogi ponad 18 mld zł. Rządowa agencja obiecuje budowę 706 km dróg, przy czym większość z tego pakietu to inwestycje, które miały być gotowe już na Euro 2012. Jak twierdzi GDDKiA, w tym roku kierowcy mają zacząć korzystać m.in. z autostrady A1 z Kowala do Torunia, trasy ekspresowej S17 na obwodnicy Lublina, S5 z Leszna do Korzeńska i S7 omijającej Kielce. Nowością ma być w tym roku tzw. success fee, czyli opłata dla wykonawcy za skończenie autostrady przed terminem (pod warunkiem spełnienia wymogu jakości).