We wtorek odwołano kilkadziesiąt pociągów Kolei Śląskich; to już drugi z rzędu dzień podobnych problemów. Według przewoźnika tym razem powodem były nie błędy ludzkie, lecz awarie. Uszkodzonych jest pięć pociągów, kilka składów udostępnią Przewozy Regionalne.



Samorząd województwa, do którego należy spółka, przeprasza pasażerów i zapowiada zmiany personalne. Prezes Kolei Śląskich chce, by już w środę sytuacja wróciła do normy, ale przyznał, że nie może tego zagwarantować z pełną odpowiedzialnością.

Problemom na śląskich torach poświęcona była konferencja prasowa marszałka województwa Adama Matusiewicza i prezesa spółki przewozowej Marka Woracha. Matusiewicz powiedział, że początki nowego rozkładu jazdy i rozpoczęcie działalności nowego przewoźnika zawsze wiąże się z problemami, ale - jak zaznaczył - samorząd województwa nie chce się usprawiedliwiać.

"Nie będę tego robił, bo ta sytuacja, która zdarzyła się na torach wczoraj i dziś, po optymistycznej niedzieli, jest dla mnie sytuacją skandaliczną" - oświadczył Matusiewicz i przeprosił pasażerów za utrudnienia. Dodał, że jego wymagania wobec Kolei Śląskich były znacznie większe. "Jestem delikatnie tą sytuacją oburzony. Gdyby nie to, że mogą słuchać mnie osoby nieletnie, to użyłbym słów powszechnie uznawanych za wulgarne" - oświadczył.

Problemy Kolei Śląskich rozpoczęły się w poniedziałek. Tego dnia, według Matusiewicza, na ok. 600 połączeń 50 zerwanych zostało z winy Kolei Śląskich, w większości z ludzkich błędów. "Dziś to już nie błędy ludzkie, ale kwestia psującego się taboru" - zaznaczył Matusiewicz.

Samorząd województwa zapewnia, że we wtorek sytuacja jest o tyle lepsza, że działa autobusowa komunikacja zastępcza. Według Matusiewicza do wczesnego popołudnia we wtorek odwołano 31 pociągów, a 7 połączeń zostało zerwanych częściowo. Do końca dnia ta liczba prawdopodobnie przekroczy 40 - powiedział. Na dworcach pasażerom informacji mają udzielać wolontariusze.

Marszałek podkreślił, że choć według przedstawicieli Urzędu Transportu Kolejowego Koleje Śląskie mają wystarczającą liczbę składów rezerwowych, to jednak po awarii pięciu składów okazało się to niewystarczające. Dlatego osiem dodatkowych pociągów mają pożyczyć Przewozy Regionalne.

Matusiewicz zapowiedział zmiany personalne w Kolejach Śląskich, także w ścisłym kierownictwie spółki. Wyjaśnił, że na te decyzje przyjdzie jednak czas po zażegnaniu sytuacji kryzysowej.

Prezes Worach także przeprosił pasażerów; wyraził też nadzieję, że uda się odbudować zaufanie podróżnych. Jak mówił, uszanuje każdą decyzję marszałka. "Jest to sprawa karygodna. Natomiast wydaje mi się, że wszyscy włożyliśmy ogromny nakład pracy, żeby przygotować się najlepiej, jak tylko mogliśmy" - przekonywał prezes.

Przypomniał, że na przygotowanie się do przejęcia przewozów pasażerskich w regionie spółka miała trzy miesiące, bo dopiero we wrześniu podpisano umowę na świadczenie tych usług. Wcześniej nie można było ogłaszać przetargów. Ten krótki okres okazał się zabójczy - mówił. Pytany o zatrudnienie w spółce, odpowiedział, że plan zakładał pracę 220 maszynistów i taką samą liczbę kierowników pociągów. Teraz wygląda na to, że to trochę za mało - wskazał.

Według Woracha we wtorek w pięciu pociągach zepsuły się m.in. drzwi, doszło też do drobnych usterek elektrycznych. "To oczywiście ma związek z pogodą, natomiast na pewno nie jest to jakiś decydujący związek" - powiedział. Dodał, że liczy, iż już w środę sytuacja wrócił do normy, ale przyznał, że nie może tego zagwarantować z pełną odpowiedzialnością. Wiele zależy od tego, czy uda się naprawić uszkodzone pociągi - wyjaśnił. Obiecał, że wszędzie tam, gdzie będą odwołane pociągi, zastąpią je autobusy.

Rzecznik Grupy PKP Łukasz Kurpiewski informował wcześniej, że borykające się z niedostatkiem taboru Koleje Śląskie wypożyczyły 40 wagonów od Intercity. "Przed świątecznym szczytem, mniej więcej do 20 grudnia, będą musiały je zwrócić" - zaznaczył. Dodał, że Kolejom Śląskim zaoferowano też wypożyczenie lokomotyw od PKP Cargo.

Rzecznik prasowy spółki PKP Polskie Linie Kolejowe Maciej Dutkiewicz narzekał, że Koleje Śląskie nie przekazywały na czas informacji o odwoływanych połączeniach i pracownicy kolei nie byli w stanie przez megafony informować podróżnych o zmianach.

Według Wojewódzkiego Centrum Zarządzania Kryzysowego w Katowicach w poniedziałek w regionie odwołano 58 pociągów, 404 składy odnotowały opóźnienia łącznie o 8098 min. Wtedy władze spółki tłumaczyły tamte utrudnienia błędami naczelnika dyspozytury taborowej. Według Woracha po prostu przerosło go zadanie.

W niedzielę należąca do samorządu województwa spółka Koleje Śląskie przejęła obsługę połączeń w regionie od Przewozów Regionalnych; wcześniej obsługiwała tylko część tras. Zmiana ta zbiegła się z wprowadzeniem w całym kraju nowego rozkładu jazdy pociągów