Narodowy przewoźnik nie musi już martwić się o pieniądze na sfinansowanie zakupu nowych samolotów, które mają wyciągnąć spółkę na powierzchnię. Udało się mu przekonać amerykański Exim Bank, by ten dał gwarancję spłaty kredytu w innej komercyjnej amerykańskiej instytucji finansowej. Amerykański Exim Bank będzie gwarantował kredyt LOT na zakup pięciu dreamlinerów – ustalił DGP.
Narodowy przewoźnik nie musi już martwić się o pieniądze na sfinansowanie zakupu nowych samolotów, które mają wyciągnąć spółkę na powierzchnię. Udało się mu przekonać amerykański Exim Bank, by ten dał gwarancję spłaty kredytu w innej komercyjnej amerykańskiej instytucji finansowej. Amerykański Exim Bank będzie gwarantował kredyt LOT na zakup pięciu dreamlinerów – ustalił DGP.
/>
Do pełni szczęścia brakuje polskiej spółce tylko ratyfikacji umowy przez Kongres USA. Żeby LOT nie uzyskał gwarancji, sprzeciw wobec umowy musiałaby zgłosić jedna z amerykańskich linii. A to mało prawdopodobne.
– Spodziewamy się, że Kongres ratyfikuje umowę z Exim Bankiem do końca października – ujawnia DGP Leszek Chorzewski, rzecznik prasowy PLL LOT. Nie chce podać nazwy banku, który skredytuje zakup samolotów. Ujawnia jedynie, że chodzi o amerykańską instytucję finansową.
Przedstawiciel LOT nie chce też mówić o szczegółach umowy. Ale jak dowiedział się DGP, narodowa linia uzyskała w negocjacjach znacznie więcej, niż pierwotnie oczekiwała. Jedna z wersji mówi, że Exim daje gwarancje na 83 proc. wartości zamówienia. Według innych źródeł gwarancja sięga nawet 90 proc. Jednak w jednym i drugim przypadku wynegocjowane kwoty znacząco odbiegają od wcześniejszych oczekiwań polskiej spółki, które były grubo poniżej 80 proc. kredytu.
To ważna informacja dla LOT, bo wprost przekłada się na perspektywy płynności finansowej. Spółka już wcześniej płaciła amerykańskiemu Boeingowi raty w ramach zaliczki za samoloty. Kwoty są co prawda objęte tajemnicą, ale wiadomo, że dzięki większym gwarancjom (i kredytowi) część już wpłaconych środków wróci do spółki.
Odzyskane środki bardzo przydadzą się spółce, której sytuacja finansowa jest trudna. LOT od 2006 r. przynosi straty. Także w tym roku wynik prawdopodobnie będzie pod kreską. W dużej mierze stoi za tym ogólna sytuacja na rynku lotniczym. Stowarzyszenie linii lotniczych IATA prognozuje, że 2012 r. zrzeszeni w nim europejscy przewoźnicy zakończą stratą w wysokości 1,1 mld dol.
Za trudną sytuację LOT odpowiedzialny jest jednak w dużej mierze kontrakt z Boeingiem. Fabryka z Seattle ma czteroletnie opóźnienie w dostawach maszyn dla polskich linii. Pierwotnie pierwszy z samolotów miał zasilić flotę LOT już w październiku 2008 r., a ostatnia z ośmiu zamówionych maszyn miała latać w barwach narodowej linii już w maju 2010 r. Zgodnie z nowym harmonogramem dostawy zakończą się w lipcu 2015 r.
Dreamlinery miały dać LOT duże oszczędności i umożliwić wyjście na prostą. Teraz nadzieje odżywają. Z szacunków LOT wynika, że przy podobnym obłożeniu jak teraz spółka jest w stanie znacząco poprawić rentowność działalności. Głównie dzięki blisko niższemu o 20 proc. zużyciu paliwa, największego składnika kosztowego w spółce.
Z obowiązującego obecnie harmonogramu dostaw wynika, że do końca marca 2013 r. LOT ma pozyskać od Amerykanów pięć samolotów. I właśnie na taką liczbę maszyn ma już zapewnione finansowanie, choć jeszcze miesiąc temu nawet to wydawało się nieprawdopodobne.
Gdy przedstawiciele narodowej linii siadali do stołu negocjacyjnego z Exim Bankiem, liczyli, że uda im się pozyskać gwarancje góra na trzy maszyny. Według ekspertów wyższy limit finansowania to w dużej mierze efekt opóźnień w dostawach ze strony Boeinga.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama