Szaleńcze tempo budowy chińskich odcinków autostrady A2 Łódź – Warszawa grozi zamknięciem trasy zaraz po otwarciu.
Piętą achillesową kluczowego dla Euro 2012 fragmentu autostrady A2 mogą okazać się układane w ekspresowym tempie nasypy ziemne, na których opierają się kolejne warstwy autostrady. Gdzie tkwi zagrożenie? Jeśli w trakcie ulewnych deszczy nasypy zaczną nasiąkać wodą, trasę trzeba będzie rozbierać i poprawiać.
– To kluczowy dla powodzenia każdej drogowej inwestycji etap budowy, bo nie można go poprawić bez rozpruwania trasy – przyznaje Andrzej Patalas, prezes spółki Autostrada Wielkopolska, koncesjonariusza A2 z Konina do Świecka.
Rekordowe tempo
Ten etap prac obaj wykonawcy, którzy latem wygrali wyścig na dokończenie porzuconych przez Covec dwóch blisko 50-km fragmentów trasy, już dawno mają za sobą. Ponad 29-km odcinek „A” buduje Eurovia Polska z Warbudem, a konsorcjum Boegl & Krysl i Dolnośląskie Surowce Skalne realizują 20-km odcinek „C”.
Nasypy układane były w tempie zasługującym na wpis do księgi Guinnessa, ponieważ aby wykonać polecenie premiera i oddać drogę kibicom na czerwcowe Euro 2012, firmy musiały jak najszybciej zabrać się za kolejne warstwy autostrady: podbudowy i bitumiczne. Roboty musiały nabrać tempa przed nadejściem zimy. W innym wypadku o powodzeniu nie mogło być mowy. Plan został wykonany i obaj wykonawcy chińskich odcinków weszli w fazę układania asfaltu jeszcze przed opadami śniegu i spadkiem temperatur. Cena za tempo może być jednak wysoka.
– Pośpiech z reguły nie służy jakości – ostrzega Dariusz Blocher, prezes Budimeksu, który realizuje ostatni przed Warszawą odcinek A2, z tą jednak różnicą, że zgodnie z harmonogramem, czyli nieprzerwanie od jesieni 2010 r.
Szaleńcze tempo prowadzenia prac budzi także niepokój obserwatorów spoza branży drogowej. – Obawiam się o jakość prac wykonywanych na A2 – mówi Andrzej Arendarski, prezes Krajowej Izby Gospodarczej, która przypatruje się postępom w budowie polskich autostrad.
Wszyscy rozmówcy DGP podkreślają, że w obecnej sytuacji na A2 ogromnego znaczenienia nabrał nadzór jakościowy ze strony inwestora. – Tempo budowy może być szybkie, jeśli wykonawca zaangażuje odpowiednio duży potencjał. Kluczem do sukcesu zawsze będzie kontrola, czy dochowuje parametrów technologicznych – mówi Andrzej Patalas.
Nadzór przymknie oko?
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zapewnia, że na A2 do fuszerki nie dojdzie. – Tempo wykonywanych prac nie może mieć wpływu na jakość wykonywanych robót – zapewnia Urszula Nelken, rzecznik GDDKiA. – Każda warstwa i użyty do wybudowania nasypu materiał jest zatwierdzany i odbierany przez inspektorów nadzoru według zdefiniowanych procedur – dodaje.
W podobnym uspokajającym tonie wypowiadają się wykonawcy chińskich odcinków. – Nie obawiamy się uszkodzeń nasypów, ponieważ roboty ziemne wykonane zostały zgodnie z projektem i normami – zapewnia Grzegorz Piątkowski, dyrektor projektu w DSS.
Z nadzorem inwestorskim przy budowie dróg bywa jednak różnie. Za przykład może służyć choćby afera, która wybuchła zaledwie na pięć dni przed otwarciem najdroższego w Polsce odcinka drogi, fragmentu ekspresowej obwodnicy Warszawy S8, który kosztował ponad 200 mln zł za kilometr. Lista ujawnionych usterek była bardzo długa. To m.in. zaniżone ilości asfaltu w warstwach bitumicznych, zbyt mała grubość warstw jezdni, rozmycia skarp na całym odcinku trasy, uszkodzenia betonowych barier w pasie dzielącym i spękania na nowych obiektach mostowych. Tam też, podobnie jak na A2, kolejne etapy prac zatwierdzali specjaliści.
Zdaniem naszych rozmówców z branży wykonawczej problemem mogą się również okazać
pieniądze. Cena, za jaką wykonawcy przejęli odcinki po Chińczykach, nie pozwala na zbytnią ekstrawagancję w doborze drogich metod budowy i prowadzenie prac na okrągło, choć Eurovia stara się utrzymywać taki reżim od wakacji. Firma należąca do francuskiego Vinci za dokończenie trasy zażądała blisko 990 mln zł, czyli zaledwie o 235 mln zł więcej niż budujący za pół darmo Chińczycy. DSS wygrały zlecenie z kwotą 756 mln zł, większą tylko o 221 od poprzedników.
– Wykonawcy mogą być zainteresowani szukaniem oszczędności, żeby nie dołożyć do kontraktu, a nadzór przymknie oko, bo Euro 2012 coraz bliżej – mówi osoba zaangażowana w budowę polskich autostrad.
Zgodnie z warunkami kontraktów roboty na obu chińskich odcinkach mają się zakończyć 15 października 2012 r. To oznacza, że na realizację 80 proc. zaplanowanych w projekcie prac (COVEC opuścił inwestycje z kilkunastoprocentowym zaawansowaniem) firmy dostały 14,5 miesiąca. JGdy odliczymy okres zimowy, który w branży drogowej oznacza zamrożenie prac od 15 grudnia do 15 marca, na wykonywanie inwestycji zostaje 11,5 miesiąca.
W tym roku aura okazała się łaskawa i roboty mogły trwać o miesiąc dłużej niż zwykle. Kiedy zostaną wznowione? Gdy pozwoli na to pogoda. Wykonawcy zobowiązani są zapewnić przejezdność trasy do 31 maja 2012 r. Firmy na wykonanie najłatwiejszych w realizacji kontraktów na budowę dróg dostają zwykle 21 miesięcy, ale zdarzają się takie, które trwają nawet 30 miesięcy.